niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 20.

Kilka dni później…
Laxus przez ten czas nie odwiedzał Graya. Jedynie myślał o tym, co się ostatnio wydarzyło i postanowił wybaczyć Grayowi tą "zdradę". Wystarczy, że pozbył się jego szefuncia, wiec jest już po problemie... Z taką myślą zaparkował przed lokalem i wszedł do środka, od razu kierując się do gabinetu. Widział, że tam go znajdzie.

~

Gray leżał na kanapie w gabinecie, nie mając nawet siły się podnieść. Na jego szczęście (bądź też nieszczęście. Zależy, z której strony patrzeć) Laxus ostatnio nie dawał znaku życia. Fullbuster wyrzucał sobie, że pokochał kogoś takiego. Nawet zaczynał żałować, że wtedy od razu go nie zbył. Może wszystko potoczyłoby się inaczej.
Westchnął ciężko, zmieniając tor myśli. Była jeszcze jedna sprawa, która go dręczyła. Natsu. Nie dawał znaku życia od tamtej nocy, gdy Sting i Laxus wtargnęli do mieszkania... Gray się martwił. Szukał go wszędzie, tak samo Sting, ale ślad po nim zaginął. To było dziwne.
~
Otworzył drzwi i uśmiechnął się lekko, zauważając Fullbustera. Potem podszedł do kanapy i usiadł przy nim nonszalancko, nie zważając na jego zdziwienie.
-Przyszedłem ci oznajmić, że wybaczam ci romans z Natsu. -Popatrzył na niego poważnie. -I znów będę już dla ciebie miły... ale nie próbuj flirtować z innymi. -Ostrzegł.

~

Był zaskoczony, kiedy Laxus tak po prostu się pojawił. Skulił się jeszcze bardziej, nie wiedząc, czego może się po nim spodziewać.
- Nie było żadnego romansu - odpowiedział na jego słowa. - Mogę pokazać ci wszystkie nagrania z kamer i wtedy zobaczysz, że tylko się sobie zwierzaliśmy. Zresztą, Natsu nie ma. I nikt nie wie, gdzie jest - dokończył cicho, wbijając wzrok w podłogę.
~
Laxus zastanowił się chwilę nad tym.
-Dobra. To przynieś mi te nagrania i rozważę twoją opcję. -Odparł. -A co do Natsu... Spokojnie. Już więcej go nie zobaczysz. -Wzruszył ramionami i oparł się wygodniej na kanapie.

~

Podniósł się gwałtownie do pozycji siedzącej, patrząc na niego z niedowierzaniem. Czyżby on...?
- Co mu zrobiłeś? - warknął, czując wzbierającą w nim wściekłość, a także ból i wyrzuty sumienia. Jeśli Laxus zrobił coś Natsu... to była to tylko jego wina.
Zanim usłyszał odpowiedź, poszedł szybko po nagrania i położył je przed mężczyzną. Potem zmierzył go wrogim spojrzeniem, oczekując na odpowiedź na swoje wcześniejsze pytanie.
~
Laxus w spokoju chwycił nagrania i włożył je do odtwarzacza. Zignorował póki co wzrok Fullbustera, chcąc najpierw sprawdzić, czy go wtedy okłamał, czy nie.
-Hmm... No proszę, a jednak byłeś lojalny. -Odparł melancholijnie, zatrzymując taśmę. Wewnętrznie uśmiechnął się rozradowany, ale wolał na razie okazać Grayowi obojętność. -A co do Natsu... -Zwrócił na niego wzrok. -Przykro mi, ale życia mu już nie wrócę. -Wzruszył ramionami. -Poszukajcie innego szefa, bo lokal upadnie.

~

Grayowi pociemniało w oczach, gdy usłyszał te słowa. Natsu... nie żył. Przez niego, przez Graya. Zatoczył się do tyłu, jakby ktoś go uderzył. Poczuł, jak wściekłość i rozpacz walczą w jego wnętrzu o dominację. Chwilowo wściekłość miała przewagę. Popatrzył na Laxusa z bólem i rzucił się na niego. Zaczął okładać go pięściami po klacie i nawet po twarzy, becząc przy tym jak dziecko.
- Ty idioto! Jak mogłeś! Jak mogłeś to zrobić?! - krzyczał. Nawet nie potrafił określić swojego stanu w tym momencie. Strata przyjaciela tak bardzo bolała...
~
-Uspokój się. -Odparł z opanowaniem i powagą. Złapał go za ręce, zatrzymując go przed kolejnymi uderzeniami. Mimo to się wyrywał, więc złapał go mocno i pociągnął do ciasnego uścisku, nie dając mu możliwości ruchu. Trzymał go tak kilka minut, a gdy Fullbuster pozwolił odejść złości i rozpłakał sie na dobre... Zaczął gładzić go po plecach. -Spokojnie. Masz jeszcze mnie. -Wyszeptał mu do ucha. Laxus dużo ostatnio myślał... i ku własnemu zdziwieniu, postanowił zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie próbował. -Przepraszam cię za to, co ci zrobiłem. Jestem cholernie zaborczym typem, wybacz. I... odnośnie tego, co mi mówiłeś kilka dni temu... -Spojrzał w jego zapłakane oczy. -Chcę spróbować. Mam na myśli związku. Z tobą. -Odparł poważnie. Nie żartował. Nie tym razem.

~

Co prawda nie wyrywał się z uścisku Laxusa, ale też nie odwzajemnił objęcia. Po prostu tak tkwił, pozwalając łzom płynąć.
Może w innych warunkach zareagowałby radością na jego słowa o związku, ale w tym momencie potrafił się jedynie obwiniać o to, że przez niego zginął niewinny człowiek. I jak on powie o tym Stingowi...?
- Pewnie nadal r - robisz sobie ze mnie cholerne jaja... - wykrztusił, między kolejnymi gwałtowniejszymi napadami płaczu. - Poza tym, p - po tym, czego się teraz dowiedziałem, j - ja... nie wiem, czy b - byłbym w stanie z tobą być. - Otarł łzy, jednak niepotrzebnie się trudził, gdyż zaraz zastąpiły je następne.
~
Laxus jedną ręką gładził jego plecy, a drugą zaczął wycierać łzy czarnowłosego. Patrzył na niego uważnie.
-Nie robię sobie jaj. Mówię poważnie. -Odparł poważnym tonem. -I rozumiem. Dam ci czas na zastanowienie... -Westchnął. Co miał mu jeszcze powiedzieć? Laxus nie był pewny, czy uda mu się zrezygnować z Fullbustera, gdy ten mu odmówi... Wtedy pewnie nadal będzie przy nim na siłę. Nie chciał też go już ranić, więc... lepiej, aby się zgodził.

~

Cóż za ironia - osoba, która ciągle chciała od niego seksu, raniła go, znęcała się nad nim fizycznie i psychicznie, zabiła jego przyjaciela... była jednocześnie osobą, której bliskości w tej chwili potrzebował. To chore. Dlaczego miłość musi tak wyglądać? Już wolałby nienawidzić Laxusa... wtedy wszystko byłoby prostsze.
Na samą myśl o tym wszystkim, rozpłakał się jeszcze bardziej. Zacisnął palce na jego koszulce i oparł głowę o ramię blondyna, pozwalając emocjom znaleźć ujście.
~
Objął go mocniej, przyciągając maksymalnie do swojego ciała. Pocałował go delikatnie w głowę. To było dla Laxusa zdecydowanie nowe doświadczenie... Nigdy nikogo nie próbował pocieszać. Nigdy też nie proponował związku. Sam nie wiedział, co go do tego skłoniło. Po prostu... polubił go. I nie chciał go już więcej krzywdzić. Jakby nie było... Gray był pierwszą osobą, która wyznała mu kiedykolwiek miłość.

~

Pozwalał się przytulać. Tkwił praktycznie w bezruchu, tylko co jakiś czas drżał lekko. W końcu nawet łzy przestały płynąć, zastąpione przez bezgraniczny smutek. To wszystko było takie głupie...
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytał cicho, lekko ochrypłym głosem. - Wiesz... Nie mam już siły dalej się męczyć w tym życiu... Mógłbyś strzelić mi kulkę w łeb?
~
-Nie ma mowy. -Laxus posłał mu zdeterminowane spojrzenie, które wyrażało, żeby lepiej nie pytał o to ponownie. -Uspokój się. -Mocniej go przytulił. -Jak chcesz mogę sobie iść... ale to od ciebie zależy. Chcesz być sam, czy nie... masz nie robić niczego głupiego, jasne? -Spytał ostrym tonem. -Nie dam ci umrzeć. Nawet o tym nie myśl.

~

- Ha! Dziwisz się, że o tym myślę? - Wtulił się w niego, wdychając jego zapach. Z jednej strony chciał, aby poszedł, ale z drugiej... - Zostań - powiedział jeszcze ciszej. To takie dziwne. Nie potrafił go znienawidzić, chociaż by chciał. - Laxus... Dlaczego przeze mnie dzieje się tyle złych rzeczy? Przeze mnie Sting przestał ufać Natsu... Przeze mnie ty go... zabiłeś... - Przeniósł ręce na jego biodra. Nie miał siły trzymać ich wyżej.
~
-To nie twoja wina. -Pogłaskał go po głowie. -Nie wiem, o co chodziło w relacjach Stinga i Natsu i w sumie mało mnie to obchodzi... -Wzruszył ramionami. -Ale to, że jego tu teraz nie ma, to bardziej wina tamtego blondyna, niż twoja. No i moja oczywiście najbardziej. Uwierzyłem w to, że sypiasz z nim za moimi plecami i... trochę mnie poniosło. -Westchnął. -Znajdziesz innych przyjaciół. -Dodał.

~

- Nie chcę innych przyjaciół. On był jedyną osobą, z którą mogłem pogadać. Teraz nie mam już nikogo takiego. - Zamknął oczy i odetchnął głęboko. - Nie powinieneś był tego robić. Dobrze wiesz, że teraz cierpię jeszcze bardziej... - szepnął. Odsunął się trochę od niego i spojrzał mu w oczy. - Nie rozumiem, dlaczego to zrobiłeś.
~
-Byłem zazdrosny, okay? -Odetchnął głęboko. -Był przeszkodą dla mnie, by mieć cię tylko dla siebie... Tak przynajmniej to tamtego dnia widziałem. Myliłem się, wybacz... Ale już tego nie zmienię. -Pogłaskał go po policzku. -Przepraszam. -Wyszeptał i delikatnie go pocałował.

~

Odwzajemnił pocałunek, ale po chwili go zerwał.
- To cię nie usprawiedliwia - powiedział po prostu. To tak bolało... Natsu pewnie był na niego wkurzony, zanim... Ech.
- Chciałbym, żeby wszystko od samego początku potoczyło się inaczej. Chciałbym po prostu normalnie żyć, z ważnymi dla mnie ludźmi przy boku... Czy to tak wiele? Zawsze tylko tego chciałem...
~

-Nie... to chyba nie jest wiele. Tak myślę... -Zastanowił się chwilę. -Ja nigdy nie czułem takiego pragnienia, więc nie mogę powiedzieć, że wiem, co czujesz, ale... Nie chcę, żebyś więcej płakał z mojego powodu, okay? Przepraszam, ale po prostu taki jestem.... Ale chcę się zmienić. -Popatrzył na niego poważnie.

~

- Uch... Nie ma co dłużej drążyć tego tematu - mruknął, schodząc mu z kolan. Objął się ramionami, odwrócił głowę w bok i wbił wzrok w bliżej nieokreślony przedmiot. Musiał ściągnąć tu Stinga i wszystko mu powiedzieć...
- Przepraszam, ale... Mógłbyś jednak wyjść? Muszę teraz zająć się sprawami związanymi z lokalem i chociaż na chwilę przestać myśleć, a potem... Potem jeszcze nie wiem, co zrobię - powiedział półgłosem. Lepiej, żeby Laxusa tu nie było, kiedy będzie informował Stinga o tym, co się stało.
~
Westchnął głośno i pokiwał głową.
-Rozumiem. Zadzwonię do ciebie wieczorem... -Powiedział i po prostu wyszedł. Nie chciał drążyć tematu. I tak nie umiał go teraz pocieszyć i nawet nie chciał tego robić. Gray sam musi przetrawić wiadomość, że już więcej nie ujrzy tego swego różowowłosego szefuncia. Teraz jednak blondyn zaczynał się zastanawiać, czy na pewno słusznie postąpił...

~

Po jego wyjściu, Gray od razu chwycił telefon i wybrał numer Stinga.
- Przyjdź do gabinetu, to ważne - powiedział, kiedy tamten odebrał. Od razu się rozłączył.
Nie musiał długo czekać, aż blondyn wejdzie do pomieszczenia i zamknie za sobą drzwi.
- Co się stało? - zapytał, marszcząc brwi. Chyba podświadomie wyczuwał, że dowie się czegoś, czego nie chciał się dowiedzieć.
- Powiem to bez owijania w bawełnę. - Spojrzał na niego smutnym wzrokiem, czując, że znowu zbiera mu się na płacz. - Natsu... Laxus go zabił - dokończył cicho.
Sting przez dłuższy czas stał jak wmurowany. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. To nie było możliwe.
- Nie - szepnął, kręcąc głową. - Natsu żyje. On żyje. Powiedz, że on żyje... - Zbliżył się do Fullbustera i złapał go za ramiona.
- Nie mogę ci powiedzieć czegoś, co nie jest prawdą - odrzekł drżącym głosem.
Kiedy do blondyna dotarło, że to jednak prawda, wybuchnął tak gwałtownym szlochem, że Gray aż się przeraził. Złapał go za ramię i wbił wzrok w podłogę. Sam też nie mógł już hamować łez.
Stali tak przez kilka minut, wsparci na sobie, a potem nagle Sting wyprostował się i popatrzył na Fullbustera z powagą.
- Zapierdolę go - powiedział ochrypłym głosem. - Zapierdolę Laxusa. Życie za życie. - Odwrócił się na pięcie i skierował do wyjścia. Gray nie miał zamiaru go zatrzymywać.
~
Laxus siedział sobie niedaleko baru, w pobliskim parku na... huśtawce. Bijał się i bujał, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W końcu wyjął z kieszeni fajki i podpalił jedną z nich w locie, mocno się zaciągając. I tak nie miał co robić...

~

Sting nie bardzo wiedział, gdzie szukać Laxusa, więc po prostu jeździł po okolicy z nadzieją, że gdzieś go jednak znajdzie. W pewnej chwili wydało mu się, że widział go w parku... ale nie był pewien. Stwierdził, że jednak pójdzie zobaczyć, czy to wyobraźnia spłatała mu figla. Zaparkował samochód i wysiadł z niego, a potem szybkim krokiem ruszył w stronę huśtawek. Z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że to jednak był on.
Stanął w bezpiecznej odległości (żeby go czasem butem w twarz nie pierdolnął, jak się rozhuśta) i zacisnął dłonie w pięści.
- Zabiłeś go - stwierdził fakt, nie spuszczając z niego oczu.
~
Laxus dalej się huśtał, hen, hen wysoko i daleko. Nie zwrócił większej uwagi na Stinga, a jedynie popalał dalej fajkę.
-Kogo? -Spytał nonszalancko.

~

- Kogo, kurwa? Jeszcze masz czelność się pytać, KOGO?! - krzyknął, już nie panując nad gniewem. Najchętniej ściągnąłby go z tej huśtawki i zajebał na miejscu. - Dobrze wiesz, że mówię o Natsu, popierdoleńcu!
~
-Ach, o nim. -Westchnął, nie zaprzestając czynności. -Aż tak ci na nim zależało? -Zaciągnął się mocno, patrząc w niebo. Nagle nabrał pewnej dziwnej ochoty, by powkurzać blondyna. W końcu... wprowadził go wtedy w błąd na temat tego romansu. -Jak ci na nim zależało, to trzeba było nie zostawiać go nago w aucie i biec gdzieś w pizdu.

~

Sting zacisnął pięści, jeszcze bardziej wkurwiony.
- Wyobraź sobie, że zależało! I właśnie dlatego wyszedłem, ale nie muszę ci się tłumaczyć - warknął. - Właśnie z nim chciałem ułożyć sobie życie, a ty wszystko spieprzyłeś! Co prawda dość późno zrozumiałem, że tak naprawdę cały czas był mi wierny, ale kiedy już się o tym przekonałem... Wróciłem do auta i jego już tam nie było. Wiesz, ile czasu go, kurwa, szukałem?! Wszyscy się martwiliśmy. Byłem zdania, że się gdzieś ukrywa... A teraz dowiaduję się, że go zabiłeś... - Wyrzucił z siebie, sfrustrowany.
~
Laxus nie bardzo przejął się jego jakże wzruszającą historią. Wstrzymał huśtawkę i wyrzucił peta, przydeptując go nogą.
-Jesteś taki żałosny... -Westchnął, patrząc na niego z litością. -Wyjedź do Afryki. -Rzucił, ot tak sobie.

~

- Może i jestem żałosny, ale tobie akurat chuj do tego - powiedział, patrząc na niego ze złością. Po chwili uniósł brew do góry, zaskoczony. - Do Afryki? Na chuj do Afryki? - zapytał, zbity z tropu.
~
Westchnął i pokręcił głową.
-Bo widzisz... Natsu żyje, frajerze. -Burknął. -Nie chciałem, aby Gray go szukał i w sumie nie wiem, czemu powiedziałem mu złą wersję... Chyba byłem trochę zazdrosny, że tak się o niego troszczy. -Wzruszył ramionami. -Wysłałem twego kochanka do Afryki wilczym biletem. Wtedy jeszcze żył. A czy do teraz nie zdechł... tego już nie wiem. -Wyjął i odpalił kolejną fajkę.

~

Patrzył na niego z niemałym szokiem.
- Wiesz, że Gray pewnie już wszystkim powiedział tą fałszywą wersję? - Zmrużył oczy. - I że przez to cierpiał? Tylko gorzej rozwaliłeś mu psychikę. Powiedzenia, stary. Powodzenia... bo jak dowie się prawdy, nie będzie chciał cię widzieć. Gdzie dokładnie go wysłałeś? - Skrzyżował ręce na piersi. Ulżyło mu, że Natsu żyje. Tylko że... Znalezienie go pewnie zajmie mu z rok.
~
-Więc nie musi o tym wiedzieć. -Wzruszył ramionami. -Przynajmniej na razie. -Zamyślił się chwilę. -Emm... -Podrapał się po podbródku. -To chyba Etiopia była. Jakaś biedna, pełna chorób kraina, bodajże. -Bardzo go pocieszył. -Nie dałem mu żadnej kasy i komórki, więc... nie jestem pewien, czy faktycznie jeszcze żyje.-Zaciągnął się mocno. -Dlatego nie robiłem Grayowi szans. -Wyjaśnił po chwili.

~

Sting poczuł, że musi szybko załatwić sobie bilet tam i znaleźć Natsu. Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył w stronę samochodu.
- Nie przejmuj się, powiem Grayowi. - Uśmiechnął się chamsko. Myślał teraz egoistycznie... ale jeśli on stracił Natsu, to chciał, żeby Laxus stracił Graya.
Oddalił się szybko i wyciągnął telefon z kieszeni, od razu wybierając numer Fullbustera.
- On go nie zabił tak naprawdę - rzekł, kiedy ten odebrał. - Wysłał go na śmierć, ale nie zabił. Natsu jest w Etiopii. Muszę go znaleźć, Gray, zanim będzie za późno. Zajmij się lokalem. - Rozłączył się, nie dając mu dojść do słowa.
~
Laxus westchnął i wstał z huśtawki. Jakoś i tak miał teraz wszystko w dupie. Poszedł powolnym krokiem do baru i potem do gabinetu. Zamknął za sobą bezszelestnie wejście i wgapiał się w Fullbustera.
-Chyba musimy pogadać. -Oparł się o drzwi i włożył ręce do kieszeni.

~

Po telefonie od Stinga, Gray siedział, ściskając telefon w ręce. Był zły. Zły za to, że Laxus tak po prostu go okłamał. Widocznie chciał, żeby cierpiał. Nadal tylko się nim bawił. Kiedy tylko usłyszał głos blondyna, wstał i spojrzał na niego ze złością.
- Nie mamy o czym. Wyjdź - powiedział w miarę spokojnym tonem.
~
-Nie. -Odparł poważnie, nie dając się wyprosić. -Wybacz... ale nie okłamałem cię zupełnie. Nie chciałem ci tylko robić nadziei, bo nawet nie wiem, czy Natsu jeszcze żyje. Ani razu nie powiedziałem wprost "zabiłem go". Mówiłem tylko, że już go nie zobaczysz i że tego nie cofnę. -Westchnął. -Faktycznie chciałem, abyś myślał, że nie żyje, ale... sam w sumie nie wiem, dlaczego. Może byłem zazdrosny? Może po prostu nie chciałem, aby znów wplątał się nam w życie? -Przeczesał włosy palcami. -Nie chiałem cię zranić, dobra? -Popatrzył na niego poważnie.

~

Słuchał jego słów w ciszy, ale złość nie znikała. Może zmalała... ale nie zniknęła całkowicie.
- Pytałem cię wyraźnie, dlaczego go zabiłeś. Odpowiedziałeś na to pytanie, w ogóle nie prostując sytuacji. Twoja zazdrość cię wcale nie tłumaczy. - Odszedł kanapę dookoła i stanął przy biurku, kładąc na nim telefon. - Może nie chciałeś mnie zranić, ale znowu to zrobiłeś. Znowu niszczysz mi psychikę. Dalej się mną bawisz, Laxus - powiedział ze smutkiem i oparł się o stojący za nim mebel.
~
-Nie sprostowałem sytuacji, bo sam nie wiem, czy on jeszcze żyje. Nie dałem mu kasy, ani nic. Wysłałem do biednego miejsca, pełnego chorób. Dla mnie jest już martwy. To Sting ma jeszcze chore nadzieje. -Przedstawił swój tok rozumowania. -Gdybym ci o tym powiedział, poleciałbyś go szukać, a tego nie chciałem. Sam byś się jeszcze czegoś nabawił, a powiedziałem, że nie pozwolę ci umrzeć. -Patrzył na niego uważnie. –Wybacz, jeśli to tak wyglądało... ale nie chciałem się zabawić twoimi uczuciami. Wręcz przeciwnie.

~

- Masz rację, poleciałbym tam. I gówno mnie obchodzi, czy umarłbym w cierpieniach przez jakąś chorobę. Mam już dość. Kiedyś powiedziałeś, że jeśli ja się zabiję, zabijesz Natsu. A teraz on prawdopodobnie nie żyje, a ja tak. Kolejność się odwróciła - powiedział cicho. Myśli o śmierci chodziły mu po głowie każdego dnia, ale teraz już naprawdę miał dosyć. Laxus bez przerwy robił coś, co tylko dokładało mu cierpienia. Zapewne nigdy się nie zmieni... obaj się łudzą.
- Bawisz się mną od początku. - Odbił się od biurka. - Ja naprawdę więcej nie zniosę, Laxus.
~
Również odbił się od drzwi i skierował się w jego kierunku. Zanim zdążył coś zrobić, objął go ciasno w pasie i wpił się namiętnie w jego usta. Oderwał się dopiero po dłuższej chwili. Spojrzał mu głęboko w oczy i popieścił jedną dłonią jego policzek.
-Masz rację. Bawiłem się tobą. -Potwierdził. -Ale teraz naprawdę mi zależy, Gray. -Wyszeptał mu do ucha, ciągnąc go bliżej swego ciała. -Jakby tak nie było, znów bym cię teraz zmuszał do seksu i wyśmiałbym cię, zamiast przepraszać za kłamstwo. -Pocałował go w szyję. -Naprawdę cię polubiłem. Przepraszam.

~

Stał w bezruchu, nawet nie odwzajemniając pocałunku.
- Skąd mam wiedzieć, czy po prostu nie czekasz na odpowiedni moment, żeby znowu coś mi zrobić? - zapytał beznamiętnym tonem, patrząc na niego z ledwo ukrywanym bólem. Tak bardzo go kochał, ale nie był pewien, czy powinien mu ufać.
- Już nic nie wiem. Marzę jedynie o tym, żeby wpaść pod tira, czy coś. Chciałbym ci wierzyć, ale nie wiem, czy mogę - szepnął.
~
-A co cię skłoni do tego, żebyś mi w końcu uwierzył? -Spojrzał na niego poważnie. -Uwierz, że jakbym chciał ci coś zrobić, już dawno by się to stało. -Westchnął. -Nikt nigdy wcześniej się we mnie nie zakochał, Gray. –Wyszeptał, mocniej go tuląc. -Chciałbym zobaczyć, jak to jest być w związku. Mówię poważnie. Daj mi ostatnią szansę...

~

- Nie wiem, Laxus. Nie wiem... - Westchnął cicho. Bolało go to, że blondyn nic do niego nie czuje, jedynie go lubi. A to nie było to, czego Gray chciał. Ale może gdyby zostali parą i blondyn by się jednak zmienił...
- Uch... To trudne, wiesz? Bardzo chciałbym z tobą być, ale relacje między nami są tak bardzo popieprzone, że nie wiem, co z tego wyjdzie. Jeśli dam ci szansę... obiecasz mi coś? - Popatrzył na niego z powagą. - Jeżeli zrobisz coś, czym naprawdę mocno mnie zranisz... Pozwolisz mi odejść - dokończył.
~
Laxus chwilę nic nie mówił, zastanawiając się nad jego słowami. I tak nie miał chyba wyjścia, racja?
-Zgoda. -Szepnął po dłuższym czasie zadumy. -Czy to znaczy, że dasz mi jednak szansę i mogę cię nazwać swoim... chłopakiem? -Uśmiechnął się do niego seksownie.

~

Grayowi ulżyło, gdy usłyszał zgodę z jego ust. Cóż... Mówiąc szczerze to nie spodziewał się, że blondyn się zgodzi na jego warunek.
- Tak... chyba tak... - szepnął, wahając się przez moment. Potem jednak przytulił się do niego, a smutek stopniowo zaczęło zastępować zupełnie inne, ciepłe uczucie, przyjemnie rozgrzewające od środka.
~
-Podoba mi się to. -Zamruczał i pocałował go w czubek głowy, wzmacniając uścisk. -To co powiesz na jakieś kino i kolację jutro? Nie znam się na tym, ale chyba powinniśmy iść na jakąś randkę. -Zamyślił się. Nie kłamał. W ogóle nie znał się na sprawach sercowych.

~

Był zaskoczony taką propozycją ze strony Laxusa, ale to było... miłe.
- Dobrze. Jeśli chcesz, możemy iść. - Wtulił głowę w zagłębie jego szyi i uśmiechnął się lekko, pierwszy raz od długiego czasu. - Tylko pamiętaj, że kolacja ze mną to nie jest dobry pomysł. Zjem połowę tego, co mają - zażartował. W sumie nie pamiętał, kiedy ostatnio jadł coś więcej, niż kanapka na śniadanie.
~

-Poświęcę się. -Zaśmiał się lekko. Był zadowolony, iż Fullbuster przyjął jego propozycję. Naprawdę chciał tym razem zrobić coś dobrego dla NIEGO, nie dla siebie... Nie wiedział, jak mu to wyjdzie, ale chociaż się postara. W końcu postanowił się zmienić...




To... w sumie ostatni rozdział na jakiś czas. Po pierwsze, nie mamy za bardzo dalej materiału. A po drugie, i tak nikt praktycznie nie zostawia tu po sobie śladu w postaci komentarza ^^"