niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 20.

Kilka dni później…
Laxus przez ten czas nie odwiedzał Graya. Jedynie myślał o tym, co się ostatnio wydarzyło i postanowił wybaczyć Grayowi tą "zdradę". Wystarczy, że pozbył się jego szefuncia, wiec jest już po problemie... Z taką myślą zaparkował przed lokalem i wszedł do środka, od razu kierując się do gabinetu. Widział, że tam go znajdzie.

~

Gray leżał na kanapie w gabinecie, nie mając nawet siły się podnieść. Na jego szczęście (bądź też nieszczęście. Zależy, z której strony patrzeć) Laxus ostatnio nie dawał znaku życia. Fullbuster wyrzucał sobie, że pokochał kogoś takiego. Nawet zaczynał żałować, że wtedy od razu go nie zbył. Może wszystko potoczyłoby się inaczej.
Westchnął ciężko, zmieniając tor myśli. Była jeszcze jedna sprawa, która go dręczyła. Natsu. Nie dawał znaku życia od tamtej nocy, gdy Sting i Laxus wtargnęli do mieszkania... Gray się martwił. Szukał go wszędzie, tak samo Sting, ale ślad po nim zaginął. To było dziwne.
~
Otworzył drzwi i uśmiechnął się lekko, zauważając Fullbustera. Potem podszedł do kanapy i usiadł przy nim nonszalancko, nie zważając na jego zdziwienie.
-Przyszedłem ci oznajmić, że wybaczam ci romans z Natsu. -Popatrzył na niego poważnie. -I znów będę już dla ciebie miły... ale nie próbuj flirtować z innymi. -Ostrzegł.

~

Był zaskoczony, kiedy Laxus tak po prostu się pojawił. Skulił się jeszcze bardziej, nie wiedząc, czego może się po nim spodziewać.
- Nie było żadnego romansu - odpowiedział na jego słowa. - Mogę pokazać ci wszystkie nagrania z kamer i wtedy zobaczysz, że tylko się sobie zwierzaliśmy. Zresztą, Natsu nie ma. I nikt nie wie, gdzie jest - dokończył cicho, wbijając wzrok w podłogę.
~
Laxus zastanowił się chwilę nad tym.
-Dobra. To przynieś mi te nagrania i rozważę twoją opcję. -Odparł. -A co do Natsu... Spokojnie. Już więcej go nie zobaczysz. -Wzruszył ramionami i oparł się wygodniej na kanapie.

~

Podniósł się gwałtownie do pozycji siedzącej, patrząc na niego z niedowierzaniem. Czyżby on...?
- Co mu zrobiłeś? - warknął, czując wzbierającą w nim wściekłość, a także ból i wyrzuty sumienia. Jeśli Laxus zrobił coś Natsu... to była to tylko jego wina.
Zanim usłyszał odpowiedź, poszedł szybko po nagrania i położył je przed mężczyzną. Potem zmierzył go wrogim spojrzeniem, oczekując na odpowiedź na swoje wcześniejsze pytanie.
~
Laxus w spokoju chwycił nagrania i włożył je do odtwarzacza. Zignorował póki co wzrok Fullbustera, chcąc najpierw sprawdzić, czy go wtedy okłamał, czy nie.
-Hmm... No proszę, a jednak byłeś lojalny. -Odparł melancholijnie, zatrzymując taśmę. Wewnętrznie uśmiechnął się rozradowany, ale wolał na razie okazać Grayowi obojętność. -A co do Natsu... -Zwrócił na niego wzrok. -Przykro mi, ale życia mu już nie wrócę. -Wzruszył ramionami. -Poszukajcie innego szefa, bo lokal upadnie.

~

Grayowi pociemniało w oczach, gdy usłyszał te słowa. Natsu... nie żył. Przez niego, przez Graya. Zatoczył się do tyłu, jakby ktoś go uderzył. Poczuł, jak wściekłość i rozpacz walczą w jego wnętrzu o dominację. Chwilowo wściekłość miała przewagę. Popatrzył na Laxusa z bólem i rzucił się na niego. Zaczął okładać go pięściami po klacie i nawet po twarzy, becząc przy tym jak dziecko.
- Ty idioto! Jak mogłeś! Jak mogłeś to zrobić?! - krzyczał. Nawet nie potrafił określić swojego stanu w tym momencie. Strata przyjaciela tak bardzo bolała...
~
-Uspokój się. -Odparł z opanowaniem i powagą. Złapał go za ręce, zatrzymując go przed kolejnymi uderzeniami. Mimo to się wyrywał, więc złapał go mocno i pociągnął do ciasnego uścisku, nie dając mu możliwości ruchu. Trzymał go tak kilka minut, a gdy Fullbuster pozwolił odejść złości i rozpłakał sie na dobre... Zaczął gładzić go po plecach. -Spokojnie. Masz jeszcze mnie. -Wyszeptał mu do ucha. Laxus dużo ostatnio myślał... i ku własnemu zdziwieniu, postanowił zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie próbował. -Przepraszam cię za to, co ci zrobiłem. Jestem cholernie zaborczym typem, wybacz. I... odnośnie tego, co mi mówiłeś kilka dni temu... -Spojrzał w jego zapłakane oczy. -Chcę spróbować. Mam na myśli związku. Z tobą. -Odparł poważnie. Nie żartował. Nie tym razem.

~

Co prawda nie wyrywał się z uścisku Laxusa, ale też nie odwzajemnił objęcia. Po prostu tak tkwił, pozwalając łzom płynąć.
Może w innych warunkach zareagowałby radością na jego słowa o związku, ale w tym momencie potrafił się jedynie obwiniać o to, że przez niego zginął niewinny człowiek. I jak on powie o tym Stingowi...?
- Pewnie nadal r - robisz sobie ze mnie cholerne jaja... - wykrztusił, między kolejnymi gwałtowniejszymi napadami płaczu. - Poza tym, p - po tym, czego się teraz dowiedziałem, j - ja... nie wiem, czy b - byłbym w stanie z tobą być. - Otarł łzy, jednak niepotrzebnie się trudził, gdyż zaraz zastąpiły je następne.
~
Laxus jedną ręką gładził jego plecy, a drugą zaczął wycierać łzy czarnowłosego. Patrzył na niego uważnie.
-Nie robię sobie jaj. Mówię poważnie. -Odparł poważnym tonem. -I rozumiem. Dam ci czas na zastanowienie... -Westchnął. Co miał mu jeszcze powiedzieć? Laxus nie był pewny, czy uda mu się zrezygnować z Fullbustera, gdy ten mu odmówi... Wtedy pewnie nadal będzie przy nim na siłę. Nie chciał też go już ranić, więc... lepiej, aby się zgodził.

~

Cóż za ironia - osoba, która ciągle chciała od niego seksu, raniła go, znęcała się nad nim fizycznie i psychicznie, zabiła jego przyjaciela... była jednocześnie osobą, której bliskości w tej chwili potrzebował. To chore. Dlaczego miłość musi tak wyglądać? Już wolałby nienawidzić Laxusa... wtedy wszystko byłoby prostsze.
Na samą myśl o tym wszystkim, rozpłakał się jeszcze bardziej. Zacisnął palce na jego koszulce i oparł głowę o ramię blondyna, pozwalając emocjom znaleźć ujście.
~
Objął go mocniej, przyciągając maksymalnie do swojego ciała. Pocałował go delikatnie w głowę. To było dla Laxusa zdecydowanie nowe doświadczenie... Nigdy nikogo nie próbował pocieszać. Nigdy też nie proponował związku. Sam nie wiedział, co go do tego skłoniło. Po prostu... polubił go. I nie chciał go już więcej krzywdzić. Jakby nie było... Gray był pierwszą osobą, która wyznała mu kiedykolwiek miłość.

~

Pozwalał się przytulać. Tkwił praktycznie w bezruchu, tylko co jakiś czas drżał lekko. W końcu nawet łzy przestały płynąć, zastąpione przez bezgraniczny smutek. To wszystko było takie głupie...
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytał cicho, lekko ochrypłym głosem. - Wiesz... Nie mam już siły dalej się męczyć w tym życiu... Mógłbyś strzelić mi kulkę w łeb?
~
-Nie ma mowy. -Laxus posłał mu zdeterminowane spojrzenie, które wyrażało, żeby lepiej nie pytał o to ponownie. -Uspokój się. -Mocniej go przytulił. -Jak chcesz mogę sobie iść... ale to od ciebie zależy. Chcesz być sam, czy nie... masz nie robić niczego głupiego, jasne? -Spytał ostrym tonem. -Nie dam ci umrzeć. Nawet o tym nie myśl.

~

- Ha! Dziwisz się, że o tym myślę? - Wtulił się w niego, wdychając jego zapach. Z jednej strony chciał, aby poszedł, ale z drugiej... - Zostań - powiedział jeszcze ciszej. To takie dziwne. Nie potrafił go znienawidzić, chociaż by chciał. - Laxus... Dlaczego przeze mnie dzieje się tyle złych rzeczy? Przeze mnie Sting przestał ufać Natsu... Przeze mnie ty go... zabiłeś... - Przeniósł ręce na jego biodra. Nie miał siły trzymać ich wyżej.
~
-To nie twoja wina. -Pogłaskał go po głowie. -Nie wiem, o co chodziło w relacjach Stinga i Natsu i w sumie mało mnie to obchodzi... -Wzruszył ramionami. -Ale to, że jego tu teraz nie ma, to bardziej wina tamtego blondyna, niż twoja. No i moja oczywiście najbardziej. Uwierzyłem w to, że sypiasz z nim za moimi plecami i... trochę mnie poniosło. -Westchnął. -Znajdziesz innych przyjaciół. -Dodał.

~

- Nie chcę innych przyjaciół. On był jedyną osobą, z którą mogłem pogadać. Teraz nie mam już nikogo takiego. - Zamknął oczy i odetchnął głęboko. - Nie powinieneś był tego robić. Dobrze wiesz, że teraz cierpię jeszcze bardziej... - szepnął. Odsunął się trochę od niego i spojrzał mu w oczy. - Nie rozumiem, dlaczego to zrobiłeś.
~
-Byłem zazdrosny, okay? -Odetchnął głęboko. -Był przeszkodą dla mnie, by mieć cię tylko dla siebie... Tak przynajmniej to tamtego dnia widziałem. Myliłem się, wybacz... Ale już tego nie zmienię. -Pogłaskał go po policzku. -Przepraszam. -Wyszeptał i delikatnie go pocałował.

~

Odwzajemnił pocałunek, ale po chwili go zerwał.
- To cię nie usprawiedliwia - powiedział po prostu. To tak bolało... Natsu pewnie był na niego wkurzony, zanim... Ech.
- Chciałbym, żeby wszystko od samego początku potoczyło się inaczej. Chciałbym po prostu normalnie żyć, z ważnymi dla mnie ludźmi przy boku... Czy to tak wiele? Zawsze tylko tego chciałem...
~

-Nie... to chyba nie jest wiele. Tak myślę... -Zastanowił się chwilę. -Ja nigdy nie czułem takiego pragnienia, więc nie mogę powiedzieć, że wiem, co czujesz, ale... Nie chcę, żebyś więcej płakał z mojego powodu, okay? Przepraszam, ale po prostu taki jestem.... Ale chcę się zmienić. -Popatrzył na niego poważnie.

~

- Uch... Nie ma co dłużej drążyć tego tematu - mruknął, schodząc mu z kolan. Objął się ramionami, odwrócił głowę w bok i wbił wzrok w bliżej nieokreślony przedmiot. Musiał ściągnąć tu Stinga i wszystko mu powiedzieć...
- Przepraszam, ale... Mógłbyś jednak wyjść? Muszę teraz zająć się sprawami związanymi z lokalem i chociaż na chwilę przestać myśleć, a potem... Potem jeszcze nie wiem, co zrobię - powiedział półgłosem. Lepiej, żeby Laxusa tu nie było, kiedy będzie informował Stinga o tym, co się stało.
~
Westchnął głośno i pokiwał głową.
-Rozumiem. Zadzwonię do ciebie wieczorem... -Powiedział i po prostu wyszedł. Nie chciał drążyć tematu. I tak nie umiał go teraz pocieszyć i nawet nie chciał tego robić. Gray sam musi przetrawić wiadomość, że już więcej nie ujrzy tego swego różowowłosego szefuncia. Teraz jednak blondyn zaczynał się zastanawiać, czy na pewno słusznie postąpił...

~

Po jego wyjściu, Gray od razu chwycił telefon i wybrał numer Stinga.
- Przyjdź do gabinetu, to ważne - powiedział, kiedy tamten odebrał. Od razu się rozłączył.
Nie musiał długo czekać, aż blondyn wejdzie do pomieszczenia i zamknie za sobą drzwi.
- Co się stało? - zapytał, marszcząc brwi. Chyba podświadomie wyczuwał, że dowie się czegoś, czego nie chciał się dowiedzieć.
- Powiem to bez owijania w bawełnę. - Spojrzał na niego smutnym wzrokiem, czując, że znowu zbiera mu się na płacz. - Natsu... Laxus go zabił - dokończył cicho.
Sting przez dłuższy czas stał jak wmurowany. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. To nie było możliwe.
- Nie - szepnął, kręcąc głową. - Natsu żyje. On żyje. Powiedz, że on żyje... - Zbliżył się do Fullbustera i złapał go za ramiona.
- Nie mogę ci powiedzieć czegoś, co nie jest prawdą - odrzekł drżącym głosem.
Kiedy do blondyna dotarło, że to jednak prawda, wybuchnął tak gwałtownym szlochem, że Gray aż się przeraził. Złapał go za ramię i wbił wzrok w podłogę. Sam też nie mógł już hamować łez.
Stali tak przez kilka minut, wsparci na sobie, a potem nagle Sting wyprostował się i popatrzył na Fullbustera z powagą.
- Zapierdolę go - powiedział ochrypłym głosem. - Zapierdolę Laxusa. Życie za życie. - Odwrócił się na pięcie i skierował do wyjścia. Gray nie miał zamiaru go zatrzymywać.
~
Laxus siedział sobie niedaleko baru, w pobliskim parku na... huśtawce. Bijał się i bujał, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. W końcu wyjął z kieszeni fajki i podpalił jedną z nich w locie, mocno się zaciągając. I tak nie miał co robić...

~

Sting nie bardzo wiedział, gdzie szukać Laxusa, więc po prostu jeździł po okolicy z nadzieją, że gdzieś go jednak znajdzie. W pewnej chwili wydało mu się, że widział go w parku... ale nie był pewien. Stwierdził, że jednak pójdzie zobaczyć, czy to wyobraźnia spłatała mu figla. Zaparkował samochód i wysiadł z niego, a potem szybkim krokiem ruszył w stronę huśtawek. Z każdą chwilą utwierdzał się w przekonaniu, że to jednak był on.
Stanął w bezpiecznej odległości (żeby go czasem butem w twarz nie pierdolnął, jak się rozhuśta) i zacisnął dłonie w pięści.
- Zabiłeś go - stwierdził fakt, nie spuszczając z niego oczu.
~
Laxus dalej się huśtał, hen, hen wysoko i daleko. Nie zwrócił większej uwagi na Stinga, a jedynie popalał dalej fajkę.
-Kogo? -Spytał nonszalancko.

~

- Kogo, kurwa? Jeszcze masz czelność się pytać, KOGO?! - krzyknął, już nie panując nad gniewem. Najchętniej ściągnąłby go z tej huśtawki i zajebał na miejscu. - Dobrze wiesz, że mówię o Natsu, popierdoleńcu!
~
-Ach, o nim. -Westchnął, nie zaprzestając czynności. -Aż tak ci na nim zależało? -Zaciągnął się mocno, patrząc w niebo. Nagle nabrał pewnej dziwnej ochoty, by powkurzać blondyna. W końcu... wprowadził go wtedy w błąd na temat tego romansu. -Jak ci na nim zależało, to trzeba było nie zostawiać go nago w aucie i biec gdzieś w pizdu.

~

Sting zacisnął pięści, jeszcze bardziej wkurwiony.
- Wyobraź sobie, że zależało! I właśnie dlatego wyszedłem, ale nie muszę ci się tłumaczyć - warknął. - Właśnie z nim chciałem ułożyć sobie życie, a ty wszystko spieprzyłeś! Co prawda dość późno zrozumiałem, że tak naprawdę cały czas był mi wierny, ale kiedy już się o tym przekonałem... Wróciłem do auta i jego już tam nie było. Wiesz, ile czasu go, kurwa, szukałem?! Wszyscy się martwiliśmy. Byłem zdania, że się gdzieś ukrywa... A teraz dowiaduję się, że go zabiłeś... - Wyrzucił z siebie, sfrustrowany.
~
Laxus nie bardzo przejął się jego jakże wzruszającą historią. Wstrzymał huśtawkę i wyrzucił peta, przydeptując go nogą.
-Jesteś taki żałosny... -Westchnął, patrząc na niego z litością. -Wyjedź do Afryki. -Rzucił, ot tak sobie.

~

- Może i jestem żałosny, ale tobie akurat chuj do tego - powiedział, patrząc na niego ze złością. Po chwili uniósł brew do góry, zaskoczony. - Do Afryki? Na chuj do Afryki? - zapytał, zbity z tropu.
~
Westchnął i pokręcił głową.
-Bo widzisz... Natsu żyje, frajerze. -Burknął. -Nie chciałem, aby Gray go szukał i w sumie nie wiem, czemu powiedziałem mu złą wersję... Chyba byłem trochę zazdrosny, że tak się o niego troszczy. -Wzruszył ramionami. -Wysłałem twego kochanka do Afryki wilczym biletem. Wtedy jeszcze żył. A czy do teraz nie zdechł... tego już nie wiem. -Wyjął i odpalił kolejną fajkę.

~

Patrzył na niego z niemałym szokiem.
- Wiesz, że Gray pewnie już wszystkim powiedział tą fałszywą wersję? - Zmrużył oczy. - I że przez to cierpiał? Tylko gorzej rozwaliłeś mu psychikę. Powiedzenia, stary. Powodzenia... bo jak dowie się prawdy, nie będzie chciał cię widzieć. Gdzie dokładnie go wysłałeś? - Skrzyżował ręce na piersi. Ulżyło mu, że Natsu żyje. Tylko że... Znalezienie go pewnie zajmie mu z rok.
~
-Więc nie musi o tym wiedzieć. -Wzruszył ramionami. -Przynajmniej na razie. -Zamyślił się chwilę. -Emm... -Podrapał się po podbródku. -To chyba Etiopia była. Jakaś biedna, pełna chorób kraina, bodajże. -Bardzo go pocieszył. -Nie dałem mu żadnej kasy i komórki, więc... nie jestem pewien, czy faktycznie jeszcze żyje.-Zaciągnął się mocno. -Dlatego nie robiłem Grayowi szans. -Wyjaśnił po chwili.

~

Sting poczuł, że musi szybko załatwić sobie bilet tam i znaleźć Natsu. Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył w stronę samochodu.
- Nie przejmuj się, powiem Grayowi. - Uśmiechnął się chamsko. Myślał teraz egoistycznie... ale jeśli on stracił Natsu, to chciał, żeby Laxus stracił Graya.
Oddalił się szybko i wyciągnął telefon z kieszeni, od razu wybierając numer Fullbustera.
- On go nie zabił tak naprawdę - rzekł, kiedy ten odebrał. - Wysłał go na śmierć, ale nie zabił. Natsu jest w Etiopii. Muszę go znaleźć, Gray, zanim będzie za późno. Zajmij się lokalem. - Rozłączył się, nie dając mu dojść do słowa.
~
Laxus westchnął i wstał z huśtawki. Jakoś i tak miał teraz wszystko w dupie. Poszedł powolnym krokiem do baru i potem do gabinetu. Zamknął za sobą bezszelestnie wejście i wgapiał się w Fullbustera.
-Chyba musimy pogadać. -Oparł się o drzwi i włożył ręce do kieszeni.

~

Po telefonie od Stinga, Gray siedział, ściskając telefon w ręce. Był zły. Zły za to, że Laxus tak po prostu go okłamał. Widocznie chciał, żeby cierpiał. Nadal tylko się nim bawił. Kiedy tylko usłyszał głos blondyna, wstał i spojrzał na niego ze złością.
- Nie mamy o czym. Wyjdź - powiedział w miarę spokojnym tonem.
~
-Nie. -Odparł poważnie, nie dając się wyprosić. -Wybacz... ale nie okłamałem cię zupełnie. Nie chciałem ci tylko robić nadziei, bo nawet nie wiem, czy Natsu jeszcze żyje. Ani razu nie powiedziałem wprost "zabiłem go". Mówiłem tylko, że już go nie zobaczysz i że tego nie cofnę. -Westchnął. -Faktycznie chciałem, abyś myślał, że nie żyje, ale... sam w sumie nie wiem, dlaczego. Może byłem zazdrosny? Może po prostu nie chciałem, aby znów wplątał się nam w życie? -Przeczesał włosy palcami. -Nie chiałem cię zranić, dobra? -Popatrzył na niego poważnie.

~

Słuchał jego słów w ciszy, ale złość nie znikała. Może zmalała... ale nie zniknęła całkowicie.
- Pytałem cię wyraźnie, dlaczego go zabiłeś. Odpowiedziałeś na to pytanie, w ogóle nie prostując sytuacji. Twoja zazdrość cię wcale nie tłumaczy. - Odszedł kanapę dookoła i stanął przy biurku, kładąc na nim telefon. - Może nie chciałeś mnie zranić, ale znowu to zrobiłeś. Znowu niszczysz mi psychikę. Dalej się mną bawisz, Laxus - powiedział ze smutkiem i oparł się o stojący za nim mebel.
~
-Nie sprostowałem sytuacji, bo sam nie wiem, czy on jeszcze żyje. Nie dałem mu kasy, ani nic. Wysłałem do biednego miejsca, pełnego chorób. Dla mnie jest już martwy. To Sting ma jeszcze chore nadzieje. -Przedstawił swój tok rozumowania. -Gdybym ci o tym powiedział, poleciałbyś go szukać, a tego nie chciałem. Sam byś się jeszcze czegoś nabawił, a powiedziałem, że nie pozwolę ci umrzeć. -Patrzył na niego uważnie. –Wybacz, jeśli to tak wyglądało... ale nie chciałem się zabawić twoimi uczuciami. Wręcz przeciwnie.

~

- Masz rację, poleciałbym tam. I gówno mnie obchodzi, czy umarłbym w cierpieniach przez jakąś chorobę. Mam już dość. Kiedyś powiedziałeś, że jeśli ja się zabiję, zabijesz Natsu. A teraz on prawdopodobnie nie żyje, a ja tak. Kolejność się odwróciła - powiedział cicho. Myśli o śmierci chodziły mu po głowie każdego dnia, ale teraz już naprawdę miał dosyć. Laxus bez przerwy robił coś, co tylko dokładało mu cierpienia. Zapewne nigdy się nie zmieni... obaj się łudzą.
- Bawisz się mną od początku. - Odbił się od biurka. - Ja naprawdę więcej nie zniosę, Laxus.
~
Również odbił się od drzwi i skierował się w jego kierunku. Zanim zdążył coś zrobić, objął go ciasno w pasie i wpił się namiętnie w jego usta. Oderwał się dopiero po dłuższej chwili. Spojrzał mu głęboko w oczy i popieścił jedną dłonią jego policzek.
-Masz rację. Bawiłem się tobą. -Potwierdził. -Ale teraz naprawdę mi zależy, Gray. -Wyszeptał mu do ucha, ciągnąc go bliżej swego ciała. -Jakby tak nie było, znów bym cię teraz zmuszał do seksu i wyśmiałbym cię, zamiast przepraszać za kłamstwo. -Pocałował go w szyję. -Naprawdę cię polubiłem. Przepraszam.

~

Stał w bezruchu, nawet nie odwzajemniając pocałunku.
- Skąd mam wiedzieć, czy po prostu nie czekasz na odpowiedni moment, żeby znowu coś mi zrobić? - zapytał beznamiętnym tonem, patrząc na niego z ledwo ukrywanym bólem. Tak bardzo go kochał, ale nie był pewien, czy powinien mu ufać.
- Już nic nie wiem. Marzę jedynie o tym, żeby wpaść pod tira, czy coś. Chciałbym ci wierzyć, ale nie wiem, czy mogę - szepnął.
~
-A co cię skłoni do tego, żebyś mi w końcu uwierzył? -Spojrzał na niego poważnie. -Uwierz, że jakbym chciał ci coś zrobić, już dawno by się to stało. -Westchnął. -Nikt nigdy wcześniej się we mnie nie zakochał, Gray. –Wyszeptał, mocniej go tuląc. -Chciałbym zobaczyć, jak to jest być w związku. Mówię poważnie. Daj mi ostatnią szansę...

~

- Nie wiem, Laxus. Nie wiem... - Westchnął cicho. Bolało go to, że blondyn nic do niego nie czuje, jedynie go lubi. A to nie było to, czego Gray chciał. Ale może gdyby zostali parą i blondyn by się jednak zmienił...
- Uch... To trudne, wiesz? Bardzo chciałbym z tobą być, ale relacje między nami są tak bardzo popieprzone, że nie wiem, co z tego wyjdzie. Jeśli dam ci szansę... obiecasz mi coś? - Popatrzył na niego z powagą. - Jeżeli zrobisz coś, czym naprawdę mocno mnie zranisz... Pozwolisz mi odejść - dokończył.
~
Laxus chwilę nic nie mówił, zastanawiając się nad jego słowami. I tak nie miał chyba wyjścia, racja?
-Zgoda. -Szepnął po dłuższym czasie zadumy. -Czy to znaczy, że dasz mi jednak szansę i mogę cię nazwać swoim... chłopakiem? -Uśmiechnął się do niego seksownie.

~

Grayowi ulżyło, gdy usłyszał zgodę z jego ust. Cóż... Mówiąc szczerze to nie spodziewał się, że blondyn się zgodzi na jego warunek.
- Tak... chyba tak... - szepnął, wahając się przez moment. Potem jednak przytulił się do niego, a smutek stopniowo zaczęło zastępować zupełnie inne, ciepłe uczucie, przyjemnie rozgrzewające od środka.
~
-Podoba mi się to. -Zamruczał i pocałował go w czubek głowy, wzmacniając uścisk. -To co powiesz na jakieś kino i kolację jutro? Nie znam się na tym, ale chyba powinniśmy iść na jakąś randkę. -Zamyślił się. Nie kłamał. W ogóle nie znał się na sprawach sercowych.

~

Był zaskoczony taką propozycją ze strony Laxusa, ale to było... miłe.
- Dobrze. Jeśli chcesz, możemy iść. - Wtulił głowę w zagłębie jego szyi i uśmiechnął się lekko, pierwszy raz od długiego czasu. - Tylko pamiętaj, że kolacja ze mną to nie jest dobry pomysł. Zjem połowę tego, co mają - zażartował. W sumie nie pamiętał, kiedy ostatnio jadł coś więcej, niż kanapka na śniadanie.
~

-Poświęcę się. -Zaśmiał się lekko. Był zadowolony, iż Fullbuster przyjął jego propozycję. Naprawdę chciał tym razem zrobić coś dobrego dla NIEGO, nie dla siebie... Nie wiedział, jak mu to wyjdzie, ale chociaż się postara. W końcu postanowił się zmienić...




To... w sumie ostatni rozdział na jakiś czas. Po pierwsze, nie mamy za bardzo dalej materiału. A po drugie, i tak nikt praktycznie nie zostawia tu po sobie śladu w postaci komentarza ^^"

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 19.

Gray szybko wrócił do domu. Natsu już na niego czekał z kolacją. Był mu za to wdzięczny. Nie miał ochoty jednak nawet patrzeć na jedzenie. Był za bardzo przybity.
*
Sting niezauważony dostał się do gabinetu. Musiał znaleźć coś, co potwierdzałoby jego podejrzenia. Nie szukał długo. Na kanapie leżał telefon, należący do Fullbustera. Bez oporów wszedł w kontakty. Spiął się cały, widząc, że Gray jednak go okłamał. Rozmawiał z Natsu w przeciągu ostatnich dni. I to nie raz. Potem przejrzał wiadomości. "Za ile będziesz w domu?". "Co ci dziś ugotować?". "Czekam na ciebie".
Wkurzony ścisnął telefon w dłoni i wyszedł z gabinetu. Rozejrzał się po lokalu i wreszcie dostrzegł osobę, której szukał. Szybko podszedł do mężczyzny i popatrzył na niego z powagą.
- Witaj, Laxus. Mam dla ciebie bardzo ciekawą informację. Na pewno będziesz zainteresowany - zaczął.
~
Laxus odwrócił znużony wzrok w kierunku blondyna.
-Oh? Sting, o ile się nie mylę, racja? -Uśmiechnął się uprzejmie, nakłaniając go, by usiadł. -Jaka sprawa? -Udał zainteresowanego. No bo przecież jakie to ważne wieści mógł mu przekazać? Pewnie znów zacznie użalać się nad chłopakiem, czy coś...

~

Usiadł obok niego, posyłając mu zniecierpliwione spojrzenie.
- Wiem, że twój chłopak, którego uczyłeś posłuszeństwa, to Gray. Jednak nie wiesz o jednym... - Pochylił się w jego stronę. - Nie udało ci się to. On cię zdradza. Z moim Natsu - dokończył, ledwo panując nad wkurwem. - Prawdopodobnie mieszkają obaj u Graya. Natsu się przede mną ukrywa. Mam dowód, że się ze sobą kontaktują. - Wcisnął mu w dłoń telefon Fullbustera i gestem wskazał, aby przeczytał wiadomości. Kiedy to zrobił, Sting dodał: - Dość często też gadają ze sobą przez telefon w czasie godzin pracy twojego chłoptasia.
~
Laxus słuchał tego wszystkiego i z każdą chwilą rosła w nim wściekłość. Po przeczytaniu tych wiadomości, oddał telefon Stingowi i zacisnął pięści, wypijając duszkiem pozostałość alkoholu, który dotychczas popijał w spokoju.
-Nie wiem skąd, kurwa, wiesz o mnie i o Grayu, ale dzięki. -Wstał gwałtownie z krzesła. -A ja byłem dla niego miły. Niedoczekanie, kurwa. -Warknął i skierował się w stronę wyjścia.

~

Sting szybko poszedł za nim do wyjścia.
- Widziałem was na parkingu, ale teraz to nieistotne. Czekaj, zatrzymaj się! - Wyprzedził go i zastąpił mu drogę. - Zaczekaj z tym do jutra. Mam pewien pomysł, tylko musisz mi pomóc. Wiesz, też chcę wyrównać porachunki z Natsu. - Wyciągnął go na zewnątrz, żeby nikt niepowołany ich nie usłyszał. - Chcę, żebyś wyciągnął Graya jutro z domu, ale tak, żeby niczego nie podejrzewał. Chuj mnie obchodzi, co z nim zrobisz, zdaję się na twoją inwencję twórczą. W tym czasie ja włamię mu się do domu i zrobię porządek z Natsu. Nie możemy pozwolić, żeby ciągle robili nas w chuja. Pomożesz mi? - Spojrzał na niego z powagą.
~
Laxus aż kipiał ze złości i o mało co nie przywalił Stingowi, gdy ten go, kurwa, zatrzymywał! Słuchał jego propozycji i...
-Nie chcę czekać. -Skwitował. -Jak ci tak bardzo na tym zależy to zróbmy to jeszcze dziś. -Warknął, patrząc na niego poważnie.

~

- Dzisiaj Gray może coś podejrzewać - stwierdził. - Poza tym wiesz, jaka to będzie dla ciebie satysfakcja, kiedy poczekasz? Skumulujesz w sobie jeszcze więcej złości i pokażesz mu tym bardziej, że z tobą się nie zaczyna. - Gapił się na niego z uporem, chociaż perspektywa wykonania całej akcji jeszcze dziś była iście kusząca.
~
-Ja i tak skumulowałem całą moja złość. -Stwierdził, zaciskając pięści. -Chuj mnie obchodzi, czy coś będzie podejrzewać. Mam inny plan. Ja wyważam drzwi i idę do Graya, a ty rób sobie z Natsu, co, kurwa, chcesz.

~

Sting westchnął ciężko, widząc ten upór i wkurw.
- Dobra, idziemy tam. Ale jak wyważysz drzwi, to sąsiedzi się zlecą - stwierdził. Po chwili szybkim krokiem ruszył w stronę domu Fullbustera. Zemsta na Natsu za wszystko będzie słodka...
~
-Jedziemy. -warknął i poszedł do swego autka, odpalając je i odjeżdżając z parkingu. Niech Sting sobie radzi sam. Miał w dupie, czy za nim nadąży, czy nie.

~

Sting tylko przewrócił oczami i zawrócił po samochód. Szybko w niego wsiadł i odpalił silnik. Szybko dogonił Laxusa. Jechał tuż za nim, skutecznie hamując swoją złość. Na razie.
~
Gdy Laxus zauważył, że ten żółty kartofel za nim jedzie, przyśpieszył jeszcze bardziej. Już po kilku minutach znaleźli się pod domem. Szybko wysiadł, kierując się do drzwi...

~

Zatrzymał samochód kawałek od niego i szybko wysiadł z samochodu. Dogonił Laxusa, kiedy ten był tuż przy drzwiach. Nacisnął na klamkę. Zamknięte, oczywiście. Odsunął się, robiąc miejsce blondynowi. A niech wyważa te drzwi, miał na to już wyjebane.
~
Laxus zauważył, że drzwi są zamknięte, więc... pochylił głowę i zaczął biec w kierunku drzwi, wywalając je z zawiasów z dyńki.
-Przybyłem, kurwa. -Odparł, gdy przestało mu się już kręcić w głowie. Ogarnął pomieszczenie wzrokiem i podszedł do oniemiałych chłopców. Chwycił tą swą czarnowłosą dziwkę i powalił na ziemię, siadając mu na biodrach. -Ładnie to tak sypiać z szefem za moimi plecami? -Wyszeptał mu do ucha, zadając cios w żebra.

~

Sting wszedł zaraz za nim, ignorując całą akcję. Podszedł do Natsu i z całej siły zdzielił go w głowę, zanim ten zdążył ogarnąć, co się dzieje. Potem wziął go na ręce i wyniósł z domu, uprzednio posyłając Grayowi tryumfujące spojrzenie. Wrzucił Dragneela na tylne siedzenie samochodu i sam wlazł tam za nim. Teraz tylko czekać, aż się obudzi...
*
Gray patrzył na Laxusa, oniemiały. Nie ogarnął, co tak właściwie się działo. W jednej chwili stał, a w drugiej został z dużą siłą wywalony na ziemię. Syknął cicho. Bolało. Uderzenie w żebra jeszcze bardziej. Nie mógł powstrzymać się od krzyku.
- O - o czym ty mówisz?! - Patrzył na niego z szokiem i strachem. - Nie sypiam z nim!
~
Natsu otworzył powieki, nie ogarniając gdzie właściwie jest. Praktycznie nic nie widział, bo miał zamglony obraz. Po kilku minutach jęknął cicho, czując duży ból głowy i odzyskał ostrość widzenia. I pierwsze, co zobaczył...
-S - Sting? -Otworzył szeroko oczy, automatycznie drżąc ze strachu. Próbował się odsunąć, ale dopiero teraz zauważył, że blondyn siedzi mu na biodrach i że są w aucie. Pięknie...
***
-Ale z nim, kurwa, mieszkasz. I wysyłacie sobie słodkie sms'y. -Warknął, przyciskając go bardziej do ziemi. -Mam ci niby uwierzyć, że nie wykorzystałeś sytuacji i nie poruchałeś? O, proszę cię! Każdy by to wykorzystał! -Krzyknął w furii i zadał mu cios w twarz. -A było tak miło. Wymagałem jedynie posłuszeństwa i lojalności. -Zasyczał, patrząc mu w oczy.

~

- Tak, skarbie, Sting - syknął przez zaciśnięte zęby. - Laxus był tak miły, że pomógł mi cię odzyskać. - Zaśmiał się, łapiąc go mocno za włosy. - Tak ciężko było usiedzieć na dupie w domu? Oczywiście, bo musiałeś poprosić swojego kochanka o pomoc w ucieczce! - warknął, szarpiąc jego głowę na boki.
*
Głowa odwróciła mu się w bok pod wpływem uderzenia. Poczuł pieczenie pod powiekami. Nie, cholera. To niemożliwe, żeby znowu się to działo...
- N - nie jestem taki, żeby wykorzystywać osoby, które ze mną mieszkają! - krzyknął, ledwo panując nad łzami. - Uwierz mi, Laxus! Nie zdradziłem cię i przez ten cały czas byłem ci posłuszny! - jęknął. Chciał jakoś do niego trafić... Bał się. Cholernie.
~
-Przestań! -Złapał go za dłonie, zatrzymując go w rzucaniu jego głową na boki. -Sting... Nic mnie z Grayem nie łączy. -Wyszeptał jeszcze spokojnie, próbując panować nad strachem. -Wysłuchaj mnie. Naprawdę dziwisz się, że uciekłem? Gray jest moim przyjacielem! Tylko! Nadal wszystko mnie boli, po tym, co mi zrobiłeś. Proszę cię, opanuj się. -Zapłakał, przypominając sobie tamte wydarzenia.
***
-Jasne, kurwa. Może i nie dałeś nikomu dupy, ale ty brałeś od innych, z tego, co widzę. A to też jest zdrada mojej osoby. -Wysyczał. -I tym zniszczyłeś cały mój spokój. Jednak bycie dla ciebie miłym, nie wychodzi ci na dobre. Muszę wrócić do dawnych metod. -Zawarczał i zerwał z niego koszulkę.

~

- Ooo, nie. Nie ma tak łatwo. Gdybyś został, widziałbym, że jednak ci zależy. - Zmrużył oczy. Wyrwał dłonie z jego "uścisku" i uderzył go w brzuch. Musiał wyładować swoją złość. Natsu był aż za bardzo nieposłuszny. - Nic was nie łączy, taa? A kto z kim pisał takie milutkie smski? - zapytał głosem przesiąkniętym jadem.
*
- Nie... To nie prawda! Proszę cię, Laxus, uwierz mi! Sypiam tylko z tobą, z nikim innym! - Powoli ogarniała go panika. Nie chciał przeżywać tego samego, co poprzednio. - Pamiętasz ten dzień, w którym poszedłem się włamać do czyjegoś domu? Sting wtedy zgwałcił Natsu, a potem zamknął go w swoim mieszkaniu. Uwolniłem go i przyprowadziłem tutaj tylko dlatego, że nie chciałem, aby Sting znowu mu to zrobił! Nie chciałem, żeby Natsu przeżywał to samo, co ja przez ciebie! - krzyknął i zaczął się szarpać. Z oczu pociekły pierwsze łzy.
~
-Z tobą też pisałem milutkie sms'y, zanim byliśmy jeszcze parą... -Wydusił z siebie ledwo, chwilowo tracąc oddech przez to uderzenie w brzuch. Bolało. Cholera. To znów się działo. Nie mogło. Nie... -I wiedz, że od chwili, gdy mnie... z- zgwałciłeś... -Ledwo to z siebie wydusił. -Przestało mi zależeć. -Dokończył i ścisnęło mu się serce. Oczywiście, że nadal mu zależało. Kurwa, nadal go kochał... Ale nie chciał. Nie chciał z nim być i tego postanowienia już nie zmieni. -Nie jesteśmy razem. Nic już nas nie łączy. Nawet przyjaźń...
***
-Och, serio? -Spytał z sarkazmem. -I dlatego dzwonicie do siebie non stop i piszecie słodziachne sms'iątka? -Spytał przesłodzonym tonem. -Nie rozśmieszaj mnie. To pewnie dlatego zacząłeś się tak ostatnio stawiać i mówić, że chcesz sobie ułożyć życie, co? Z nim, prawda? Nie mów mi, że się zakochałeś, to odrażające! -Krzyknął i zadał mu cios w brzuch, a potem znów w twarz.

~

- To tylko twoje zdanie, Natsuuu. - Popatrzył na niego z wściekłością i zerwał z niego koszulkę, a potem spodnie. - Może ty masz już na mnie wyjebane, ale wiesz co... masz pecha, bo ja na ciebie nie. - Zaśmiał się, wyraźnie tym rozbawiony. - I ani mi się śni zostawiać cię w spokoju.
*
Popatrzył na niego z niemałym szokiem. Słowa blondyna zabolały go o wiele bardziej, niż te ciosy. Już nawet przestał się szarpać.
- Odrażające? - szepnął. - Według ciebie miłość jest... odrażająca? - Zniżył głos do szeptu. Do oczu znowu napłynęły mu łzy. - Mylisz się. To nie z Natsu chciałem ułożyć sobie życie - dokończył jeszcze ciszej. To tak bolało... Dreyar nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się mylił. Że Gray robił to wszystko tylko po to, żeby zwracał na niego większą uwagę... Że go kochał...
~
Otworzył szerzej oczy, gdy Sting zaczął go rozbierać. Nie... To nie mogło dziać się znowu...
-Proszę, nie rób tego! -Zaczął się szarpać, chcąc uciec jak najdalej stąd. Gdziekolwiek. Mógłby nawet wpaść po drodze pod tira. Miał to w dupie. Pragnął jedynie, by znów nie przeżywać tego bólu i upokorzenia. Już i tak miał złamane serce przez to, co zrobił mu Sting. Czemu musi wracać i robić to ponownie...?
-Błagam! -Z oczu uleciały mu łzy, dalej próbował się wydostać spod jego ciała. Bezskutecznie...
***
-Tak, tak właśnie myślę. -Prychnął, wkurzony. -To głupie i pozbawione sensu. Dlatego ja nie mam takich problemów. -Patrzył na niego poważnie, mrużąc oczy. -Skoro nie z nim... to z kim? Z kim, kurwa!? -Krzyknął na niego, ewidentnie wkurzony. Zerwał z niego spodnie oraz bokserki, rozsuwając szeroko jego nogi... Potem zaczął rozpinać swoje spodnie. Był wściekły i musiał nauczyć Graya szacunku.

~

Zniecierpliwiony, uderzył go w twarz.
- Uspokój się, to będę delikatny - warknął na niego i ściągnął z niego też bokserki. Popatrzył na jego ciało i oblizał lubieżnie wargi. Musiał go mieć ponownie... Chciał okazać mu swoją miłość, ale też wściekłość. W końcu go zdradzał...
*
Słuchał kolejnych jego słów, a ból w sercu stawał się jeszcze większy. Pozwolił się rozebrać do końca już bez większych protestów. Wiedział już, że tego nie uniknie. Może to wybije mu z głowy tą bolesną miłość już na zawsze...
- Aż tak bardzo chcesz to wiedzieć? - zapytał drżącym głosem, patrząc na niego zranionym wzrokiem. - Ja... Jestem kretynem... Po prostu idiotą, który myślał, że może liczyć na coś ze strony osoby, którą interesuje tylko jedno... Ja... - przerwał na moment. - Kurwa, Laxus, pojebie... - Wytarł łzę, ściekającą po jego policzku. - To ty jesteś tą osobą. Kocham właśnie ciebie - wyznał bardzo cicho, po czym wybuchnął niekontrolowanym szlochem.
~
Zacisnął powieki i usta, gdy Sting go znów uderzył. Już wiedział, że i tak tego nie uniknie, więc... poddał się. Przestało mu zależeć na czymkolwiek. Wbił pusty wzrok w oparcie przedniego fotela i nic już nie powiedział. Nic też już nie robił. Nie chciał na niego patrzeć, a nim z nim rozmawiać. Brzydził się siebie i jego...
***
Laxus rozpiął już spodnie i właśnie miał brutalnie wejść w czarnowłosego, gdy...
-Co? -Spytał głupio, wgapiając się w Fullbustera. -Mnie? -Nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. To... dziwne! Jak Gray mógł się w nim zakochać? Przecież go bił i gwałcił! Nikt nigdy nie powiedział Laxusowi takich słów i to wyznanie... go przeraziło. Z tego szoku zaczął wchodzić w niego zadziwiająco delikatnie, mając przy tym oczy jak spodki.

~

Zsunął z siebie spodnie i bokserki i przekrzywił głowę w bok, patrząc na tą zadziwiającą bierność ze strony Natsu.
- Oooch? A więc jednak będziesz grzeczny? - zamruczał mu do ucha i polizał go po szyi, zadowolony. - Zasłużyłeś na nagrodę. - Wbił w niego pierwszy palec, by po chwili dołożyć drugi. Nieco dłużej poczekał z dodaniem trzeciego.
*
- Ychh - jęknął, zamykając jedno oko, gdy blondyn już przeszedł do działania. Mimo że wchodził w niego delikatnie, nie był przygotowany i trochę bolało. - Tak... ciebie - potwierdził cicho. - Czasami się łudziłem, że może ty... Że może się zmieniłeś, ale byłem głupi. Przecież to nie możliwe, żebyś pokochał takiego śmiecia, jakim jestem. - Drżał na całym ciele, a z oczu bez przerwy ciekły mu łzy.
~
Natsu zamknął szczelnie oczy, nie czując żadnej przyjemności z działań blondyna. Czuł odrazę i ból. Co z tego, że Sting go przygotuje? Ostatnio też to zrobił, a i tak bolało... Zacisnął zęby, szykując się na to, co i tak musiało nastąpić...
***
Wszedł w niego w całości, choć nawet tego nie zauważył. Nadal gapił się na Fullbustera jak na kosmitę. Jak to w ogóle możliwe, że coś do niego poczuł? Zawsze był dla niego wredny. Czyżby... te chwile, w których był dla niego delikatny, Fullbuster odebrał inaczej?
-Jesteś naiwny. -Szepnął po chwili, próbując odgonić od siebie te myśli. Zaczął sie poruszać, ale robił to wolno i spokojnie. Prawie cała złość wyparowała, zastąpiona przez niedowierzanie i dziwne uczucie... Którego nie umiał sprecyzować. Czyżby... mu współczuł?

~

- Tym razem będę dla ciebie łagodniejszy - mruknął. Natsu naprawdę przez niego cierpiał. Znowu. Sting przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym, jak mogło do tego dojść. I kto tak naprawdę był tutaj winny.
Po kilku minutach otrząsnął się z zamyślenia i zastąpił palce swoim członkiem. Wszedł w niego kilkoma pchnięciami, wcale nie aż tak mocnymi, jak chciał.
*
Ostrożnie przeniósł ręce na jego plecy i popatrzył na niego z bólem.
- Uch... Aż za bardzo... - potwierdził. - Sam byłem w szoku, kiedy to do mnie dotarło, Laxus... Nie chciałem ci tego mówić, bo teraz tylko bardziej się upokorzyłem... - wyszeptał i zamknął oczy, pozwalając łzom swobodnie płynąć. Samo to, że blondyn poruszał się tak delikatnie, nieco zbiło go z tropu.
~
Syknął cicho, gdy blondyn w niego wchodził. Może i nie był tak brutalny jak poprzednio... ale tyłek nadal go bolał, więc teraz bolało go to równie mocno. Odetchnął głęboko, chcąc się dostosować. A potem... po prostu zakrył sobie twarz rękoma, byleby tylko ani on sam nie widział Stinga, ani on nie miał tej satysfakcji...
***
Laxus dalej pozostawał przy płytkich i niezbyt mocnych uderzeniach.
-Naprawdę jesteś głupi... -Powiedział po prostu i lekko wzmocnił ruchy, otrząsając się już z pierwszego szoku. -Kiedy to się stało? Nie rozumiem cię.

~

- Widzisz, Natsu... Ja cię kocham, ale pewnie wydaje ci się, że jest zupełnie inaczej - powiedział. Dał mu czas na dostosowanie się do uczucia, a potem zaczął się poruszać, raz szybciej, a raz wolniej. Powoli zaczął sobie uświadamiać, że to być może on sam popchnął go w ramiona Fullbustera...
*
Skrzywił się lekko, kiedy Dreyar wzmocnił ruchy.
- Kiedy...? Ciężko to określić. Zmieniłem o tobie zdanie już jakiś czas temu... Z dnia na dzień stałeś się taki miły i to mnie zbiło z tropu i kazało myśleć... Podstęp? Gra na uczuciach? A może zaczął się zmieniać?... Różne myśli chodziły mi po głowie. A potem wpadłem po uszy... Tak z dnia na dzień... Każdego dnia mówiłeś coś takiego, co... ach... po prostu zmieniało moje nastawienie... - mówił. Nie było sensu tego ukrywać. I tak już wiedział najważniejsze.
~
Natsu uchylił powieki i spróbował mu na to odpowiedzieć, ignorując ból.
-W tym problem, że ja ciebie też kocham.. Ugh.. -Syknął, przechylając głowę, przy mocniejszym uderzeniu. -A-ale... ty mi nie wierzysz. -Kontynuował. -Mimo, że ja naprawdę nic spałem z nikim innym, gdy byłem z tobą w związku. -Wyszeptał cicho. Po co on to mówił? Sting i tak mu nie uwierzy. -Mało to MY mieliśmy czasem dwuznacznych rozmów, gdy łączyła nas jedynie przyjaźń? Jesteś głupkiem, Sting. Cholernym głupkiem... -Zapłakał, nie mogąc znieść tej bezradności.
***
Laxus słuchał go z rosnącym zdziwieniem. Nikt z jego poprzednich "zabawek" nie zakochał się w nim... A może to dlatego, że tylko dla Fullbustera był wyjątkowo długo miły? Faktycznie dał mu dużo luzu... I to przez to on teraz...? Szybko jednak odgonił do siebie myśli. Przecież ta gadka nie zmieniała tego, że Gray najwidoczniej miał romans z Dragneelem. Laxus musi skupić się właśnie na tym. Na zdradzie i nieposłuszeństwie. Odgonić wyrzuty sumienia i współczucie. Tak jak zawsze... Zamknął oczy i wbijał się w niego mocno i stanowczo, ale... i tak nie potrafił jakoś użyć pełni sił.

~

Poruszał się w nim, nadal utrzymując poprzednie tempo.
- Dlaczego się dziwisz, że podejrzewam cię o to, że masz z nim romans? Laxus poznał jedynie część faktów i to mu zupełnie wystarczyło do tego, aby tu przyjść i zemścić się na Grayu za zdradę... - powiedział cicho.
*
Krzyknął, kiedy Laxus tak nagle wzmocnił ruchy. Zrezygnowany, opuścił ręce na podłogę i przechylił głowę w bok. Nie miał siły nawet się ruszyć. Teraz, kiedy już wyznał wszystko blondynowi, mógł się już poddać. Nawet nie liczył na to, że po tym coś się zmieni. Ścisnęło mu się serce, kiedy pomyślał, że tak naprawdę to nigdy nie będzie mu dane usłyszeć, że jest przez niego kochany.
- Naprawdę nigdy cię nie zdradziłem. Ani z Natsu, ani z nikim innym. Chociaż pewnie i tak mi nie wierzysz, bo według ciebie jestem dziwką - wyszeptał i zamknął oczy, zmęczony tym wszystkim.
~
-Nie wiem. Może dlatego, że nie masz nawet jednego dowodu? -Spytał z sarkazmem. Krzyczał z bólu, gdy Sting nie zwalniał tempa. Nadal go bolało... A teraz jedynie otworzył stare rany. -Czy gdybym miał z nim romans, tak bardzo podobałaby mi się randka z tobą? Czy pchałbym ci się sam do domu i łóżka? Wybaczyłbym ci to, że mnie uderzyłeś? -Wymieniał to wszystko z rosnącym żalem. -Odpowiedź to nie, ty debilu. Kochałem cię, a ty to spieprzyłeś. -Przechylił głowę w bok, zaciskając mocno powieki. Nie chciał płakać. Naprawdę nie chciał...
***
Laxus sam się sobie dziwił, ale z każdym jego słowem, coraz bardziej wątpił w swoje racje. Może faktycznie źle go osądził i...? Nie, stop! -skarcił się w myślach. Nie może mieć wyrzutów sumienia. Nie może! To nie w jego stylu, kurwa! Gray po prostu wymyśla bajeczki, żeby uniknąć kary! I w tym momencie... to do niego dotarło. A co jeśli Fullbuster zgrywa się z tą miłością? Może z nim tylko pogrywa, chcąc go jakoś zmiękczyć? Nie, tak nie będzie. Zacisnął zęby, nie zwalniając tempa...

~

Z każdym jego słowem coraz bardziej zwalniał tempo. To, co mówił Natsu, miało sens. Przecież Dragneel nawet nie wybrały się z nim na tą randkę, nie chciałby do niego jeździć i pewnie nawet się z nim kochać...
- Spieprzyłem... - szepnął cicho, kiedy to do niego dotarło. Naprawdę spieprzył. Tylko że pozostawała jeszcze jedna sprawa... Rozmowa Natsu i Fullbustera. Musiał się upewnić, że w tej kwestii różowowłosy też mówił prawdę.
*
Gray z każdą chwilą czuł się coraz bardziej sfrustrowany. Wzbierała w nim złość. Na siebie i na niego.
- No, dalej. Dlaczego się tak opierdalasz? Przecież stać cię... uch... na to, żeby bardziej skatować swoją dziwkę. Na co jeszcze... yyyychhh... czekasz? Wyżyj się, jeśli ma ci po tym ulżyć. A ja dzięki temu może w końcu wybiję sobie z głowy to uczucie, które tylko mnie... agh... niszczy - powiedział między jękami bólu, siląc się na spokój. Nienawidził bólu, ale tym razem pragnął go poczuć. Ten fizyczny przynajmniej zagłuszyłby psychiczny.
~
Natsu otworzył szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego, co powiedział Sting, oraz z tego, że uderzenia stały się cholernie delikatne...
-Ty... wierzysz mi? -Spytał cicho, z nieschodzącym z twarzy zdziwieniem. Przygryzł zaraz potem szybko wargę. Może tylko źle to zrozumiał...
***
Laxus sam nie wiedział, co już o tym wszystkim myśleć. Coś w nim wzbraniało go przed mocniejszymi uderzeniami... ale też ich nie zwalniał. Był wściekły, ale też... w pewien sposób zdezorientowany. Nic mu nie odpowiedział na te prowokacje. Jedynie dalej go posuwał, patrząc na niego pustym wzrokiem. Po kilku minutach w końcu doszedł w jego wnętrzu i, o dziwo... nie czuł satysfakcji. Wyszedł z niego bez słowa i założył na siebie ubrania. Musiał się przewietrzyć.
-Naprawdę jesteś cholernie naiwny i głupi... -Wyszeptał z delikatnym współczuciem i tak po prostu wyszedł z mieszkania.

~

- Nie do końca - odparł. - Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę sprawdzić. Przepraszam. - Wyszedł z niego, nawet nie doprowadzając rzeczy do końca. Szybko podciągnął spodnie i wysiadł z samochodu. - Zaczekaj tu na mnie - polecił i szybko pobiegł w stronę baru. Kamery. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał?!
*
Nie odzywał się więcej, widząc, że nawet prowokacje nie dają efektów. Laxus zachowywał się tak, jakby za wszelką cenę próbował go nie słuchać. Kiedy blondyn wyszedł, Gray zwinął się w kłębek na podłodze.
- Tak... Jestem... - odpowiedział sam do siebie na ostatnie słowa Laxusa, a potem wybuchnął niekontrolowanym szlochem. Nie umiał się opanować. To bolało. To wszystko tak cholernie bolało.
~
Natsu patrzył z szeroko otwartymi oczami, jak Sting nagle wychodzi z auta. Gdzie mu się tak śpieszyło? Jak na gwałciciela przystało, powinien dokończyć sprawę! Nie, żeby Natsu to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Ulżyło mu. Po tak brutalnym seksie jak kilka dni temu... Stracił chęć do wszystkiego. Więc czemu Sting tak nagle uciekł? Zmienił zdanie? "Zaczekaj tu na mnie"...
-Jakbym, kurwa, mógł sie teraz ruszyć... -Warknął. Sting był debilem, czy co?

~

Sting szybko znalazł się w barze. Jak to dobrze, że Genio jeszcze nie zamknął!
- Geniu, potrzebuję pilnie znaleźć na kamerach z gabinetu nagranie sprzed kilku dni! - krzyknął do niego.
- Dobrze, panie Sting - mruknął ochroniarz. Razem usiedli do przeszukania wszystkiego.
- To nie to... ani nie to... to też nie... - mruczał do siebie, aż wreszcie... - To! Zatrzymaj, Geniu!
Oglądał film z rosnącym zażenowaniem. Natsu mówił prawdę... a on mu nie wierzył...
~

Natsu siedział dalej w aucie, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie miał siły się ubrać, ani nic. Westchnął, pogrążając się w myślach i bezradności...
-Witaj, mały. -Do auta nagle zajrzał... Laxus, na co Natsu otworzył szeroko oczy, bojąc się, co się może stać. -Widziałem jak Sting wychodził. I wiesz co? Mam małą sprawę. Wkurza mnie twoja obecność w życiu Graya. -Uśmiechnął się chytrze i wyciągnął go z auta mimo protestów. Potem wrzucił go do własnego i odjechał....

~

Kiedy Sting wrócił na miejsce zauważył, że drzwi od jego samochodu były otwarte. Zmarszczył brwi i zajrzał do środka. Natsu nie było. Poczuł się, jakby ktoś mu strzelił młotem pneumatycznym w łeb. W sumie... Na co on liczył? Że zaczeka...?
Z mieszanymi uczuciami zajrzał do domu, gdzie dostrzegł Graya, zwiniętego w kłębek na podłodze. Laxusa nie było nigdzie widać, zresztą samochodu też wcześniej nie zauważył. Pewnie odjechał.
Sting podszedł do Graya i ukucnął przy nim. Chłopak nawet nie zareagował na jego obecność.
- Przepraszam, Gray. To wszystko moja wina - powiedział przepełnionym smutkiem głosem. - Obaj od początku mówiliście prawdę, a ja wam nie wierzyłem i jeszcze wplątałem w to Laxusa z chęci zemsty... Pewnie mi nie wybaczysz i masz do tego pełne prawo. Jeszcze raz przepraszam... - Zamilkł na moment. Sięgnął po jakiś wyświechtany koc i przykrył nim Fullbustera. - Muszę znaleźć Natsu. Jego też chcę przeprosić. A potem zniknę, jeśli będę musiał. - Wstał i wyszedł, gdyż wiedział, że Gray nie ma teraz nastroju na żadne rozmowy, a już zwłaszcza z nim.


poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 18.

Kiedy wyniósł go na zewnątrz, postawił go na moment na ziemi, przytulając do siebie mocno. Wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił po kolejną taksówkę.
- Jeszcze chwila i stąd pojedziemy - szepnął uspokajająco, głaszcząc go po głowie i plecach. Cholera, sam wiedział, jak to jest, kiedy zostaje się ofiarą gwałtu. Z tą różnicą, że Natsu kochał Stinga... a on Laxusa nie. A to pewnie gorsze uczucie... Teraz Gray mógł go tylko wspierać i chronić.
Po niedługim czasie przyjechała taksówka. Pomógł różowowłosemu do niej wsiąść, a sam zajął miejsce obok.
- Połóż się, nie będzie tak bolało - szepnął mu do ucha.
~
Jakiś czas później…
Natsu opatulił się bardziej kocem, wbijając wzrok w bliżej niezidentyfikowany przedmiot.  Leżał na kanapie, w podłym nastroju.
-Przepraszam... Robię ci ciągle kłopot. Barem też powinienem zajmować się sam, a nie gnać na jakieś randki... Jestem badziewnym szefem. -Wyszeptał, bez emocjonalnym głosem.

~

Kucnął przy nim i popatrzył na niego z powagą.
- Wcale nie robisz mi kłopotu. Zauważ, że to ty przeze mnie masz ciągle problemy, a mimo tego ciągle mnie wspierasz i nawet mnie jeszcze nie wywaliłeś z roboty, a już dawno powinieneś był to zrobić. Pozwól, że tym razem ja zaopiekuję się tobą.
~
-Um... Nie mam kłopotów przez ciebie, tylko Laxusa. To nie twoja wina, że nie mogłeś chodzić. -Wyszeptał, zwijając się w kulkę. -Teraz to też nie twoja wina, tylko Stinga... I moja, że w ogóle wdawałem się z nim w związek. Głupi myślałem, że wreszcie sobie jakoś ułożę życie. -Westchnął i zamknął oczy, zmęczony tym wszystkim.

~

- Nie możesz się obwiniać za to, że chciałeś szczęścia - powiedział łagodnie. - Nikt nie mógł wiedzieć, że zdarzy się tak, a nie inaczej. Spróbuj się zdrzemnąć, Natsu. - Pogłaskał go po plecach. - Ja pojadę zamknąć bar, bo już zbliża się ta pora. Potem tutaj wrócę, jak najszybciej - dodał po chwili. Wolałby tutaj zostać, ale obowiązki wzywały. Wstał i popatrzył na niego z czułością, po czym wyszedł, zostawiając go samego. Zamknął drzwi na klucz, chcąc zabezpieczyć go przed Stingiem, gdyby ten jednak wpadł na to, żeby tutaj szukać Dragneela. A potem pobiegł szybko w stronę baru. Na szczęście miał blisko.
Wpadł do środka, zmachany i od razu poszedł do gabinetu. Otworzył drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Czyżby Laxusa nie było? Cóż, może to i lepiej, że na niego nie czekał.
~
Gdy Gray wyszedł, Natsu próbował zasnąć według jego rady. Nie chciał zostawać sam, bo bał się, że jednak Sting go znajdzie. Próbował jednak o tym teraz nie myśleć i zmęczony całym dniem... oddał się w objęcia Morfeusza.

~

Gray zaczekał, aż Genio wyprosi wszystkich meneli z baru, a potem odesłał go z kwitkiem. Zamknął bar, obiecując sobie, że rano na pewno posprząta. Potem pognał z powrotem do domu, nie zatrzymując się ani na moment. Wszedł do mieszkania, oddychając ciężko. Bieganie było męczące, zaiste.
- Jestem - powiedział cicho, ale nie usłyszał odpowiedzi. Zamknął ich od wewnątrz i poszedł do salonu. No tak, mógł się domyślić, że Natsu zasnął. Gray westchnął ciężko i usiadł obok kanapy. Nie wiedział, jak długo tam tkwił, zanim zasnął...
~

Kilka dni później...
Gray tradycyjnie siedział w gabinecie, zamartwiając się o Natsu. Dragneel dalej mieszkał w jego domu, ale on nie widział poprawy w jego zachowaniu i to tylko dodatkowo go dołowało. Nie potrafił mu pomóc i to było najgorsze...
Jego rozmyślania przerwał Sting, który właśnie wszedł do gabinetu. Fullbuster nie dał po sobie poznać, że ma ochotę mu przypierdolić.
- Gray, widziałeś Natsu? Szukam go o kilku dni... - zaczął blondyn, przygryzając lekko wargę. - Jakby zapadł się pod ziemię! Martwię się o niego. - Spojrzał na niego z bólem widocznym w oczach.
Ale ciemnowłosy nie dał się nabrać. Znał sytuację i nie zamierzał wydać Dragneela w ręce tego frajera.
- Och, do ciebie też się nie odzywał? - Zmarszczył brwi. - Nie mam pojęcia, gdzie on jest. Nie wspominał o żadnych wyjazdach...
Sting nie miał powodu, aby nie wierzyć w słowa Fullbustera. Gdyby wiedział, co się zdarzyło, raczej nie odpowiadałby grzecznie na pytania, tylko mu zajebał na wejściu.
- Ych, mam nadzieję, że nic mu nie jest. - Westchnął ciężko i wyszedł. Skierował się do baru i zamówił wódkę. Musiał się odstresować.
~
Laxus zajechał autem przed lokal. Dziś nie odpuści Fullbusterowi. Nie ma mowy. Musiał sobie ulżyć. Wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer, opierając się o drzwi samochodu.
-Witaj, skarbie. -Wymruczał, gdy tamten odebrał. -Wyjdź na zewnątrz. Moja bryka. Tak jak ostatnio. -Powiedział jedynie i się rozłączył. Włożył ręce do kieszeni... wyczekując.

~

Gray znowu poczuł się dziwnie, kiedy Laxus powiedział tylko te kilka słów. No tak, chciał jedynie seksu. Jak on kiedykolwiek mógł pomyśleć, że jest inaczej...? Przez te kilka dni blondyn dał mu swego rodzaju złudną nadzieję na to, że ich relacje przerodzą się w coś innego... chociaż sam Fullbuster wolał się do tego nie przyznawać.
Wyszedł na zewnątrz, rozglądając się za samochodem Dreyara. Kiedy już go zauważył, szybko do niego podszedł.
*
Sting zauważył, jak Gray wychodził na zewnątrz i postanowił trochę go poobserować... Bo może jednak doprowadziłby go do Natsu. Wyszedł za nim i stanął w cieniu pod ścianą. Zauważył, że Fullbuster podchodzi do... Laxusa?
- Co jest? - zapytał siebie cicho, zaskoczony. Nie wiedział, że się znali.
~
Laxus uśmiechnął się, zadowolony, gdy tylko zobaczył Graya zmierzającego w jego kierunku.
-Wreszcie. -Zamruczał i odbił się od drzwi auta, znajdując się bliżej Fullbustera. Od razu objął go w pasie i złożył na jego ustach głęboki pocałunek. Oderwał się dopiero po kilku minutach. Potem zdjął jedną rękę z jego bioder i otworzył tylne drzwi od samochodu. -Wsiadaj, kotku. -Posłał mu zmysłowe spojrzenie, popychając lekko w tamtą stronę.

~

Zacisnął palce na jego koszulce, odwzajemniając pocałunek z może nieco zbyt wielkim zaangażowaniem. Nie dał poznać po sobie rozczarowania, kiedy Laxus zerwał pocałunek i popchnął go do samochodu. Wsiadł na tylne siedzenie, dość niepewnie. Przez cały ten czas nic nie mówił.
*
Sting patrzył się na to z niemałym szokiem. A więc... chłopakiem Laxusa był Gray? I to blondyn go zgwałcił jakiś czas temu?
- Jasna cholera... - wydusił z siebie, naprawdę zdziwiony. Po chwili na jego twarz wypłynął chamski uśmieszek. Już wiedział, jak odegra się na Fullbusterze za to, że tak bezczelnie ukradł mu Natsu...
~
Laxus wsiadł do środka zaraz za nim i zmusił Graya do tego, by się położył. Zdjął z niego koszulkę, a potem pochylił się nad nim i znów go pocałował, w międzyczasie usuwając z niego spodnie wraz z bokserkami. Zerwał pocałunek i uniósł się lekko, by zerwać z siebie koszulę. Tu zaczynało być za gorąco. Potem zaczął lizać czarnowłosego po szyi, wpychając równocześnie pierwszy palec do jego wnętrza. Potem drugi i trzeci... Sam nie wiedział, czemu od jakiegoś czasu bywa dla niego delikatny. Może to dlatego, że tak bardzo spodobały mu się jego jęki rozkoszy..? Któż to wie.

~

Nie protestował, gdy Laxus zdejmował z niego ubrania. Nawet nie miał nic przeciwko temu, a już samo to było dziwne. Wplótł palce jednej ręki w jego włosy, a drugą przejechał po jego seksownej klacie, gdy blondyn już zrzucił z siebie koszulę. Jęknął cicho i przymknął oczy, kiedy mężczyzna zaczął go przygotowywać. Uczucie dyskomfortu z każdą chwilą stawało się mniej odczuwalne. Odchylił głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp do swojej szyi.
~
Rozkoszował się każdym jękiem, który uciekł mu z ust. W końcu skończył przygotowanie, więc wyjął palce z jego wnętrza, zastępując je swoim członkiem. Wchodził w niego powoli i delikatnie, dalej zajmując się jego szyją. Gdy wreszcie wbił się w całości, dał mu chwilę na odsapnięcie, a potem zaczął się poruszać. Położył dłonie na jego biodrach, chcąc nadać większej mocy uderzeniom, pozostając przy tym nadal w miarę ostrożnym. Przejechał językiem po jego klatce piersiowej, zatrzymując się przy sutku i delikatnie go podgryzając. Po chwili przyśpieszył też ruchy, natrafiając na prostatę czarnowłosego.

~

Laxus był naprawdę niewyżyty. Nie patyczkował się z nim, tylko od razu przechodził do rzeczy. Jęczał, raz cicho, a raz głośno, nie hamując się. Podobało mu się to. A kiedy blondyn natrafił na jego prostatę...
- Aaaach, L - Laxus - wyjęczał, a w głowie zakręciło mu się od nadmiaru doznań. Powtórzył jego imię jeszcze kilka razy, patrząc na niego spod wpółprzymkniętych powiek.
~
Słuchał jak jęczy jego imię i zalała go nowa fala przyjemności. Czuł w tym momencie władzę i satysfakcję, że udało mu się doprowadzić czarnowłosego do stanu, w którym sam chciał więcej i nie trzeba było go do niczego zmuszać.
-Mmm... -Wymruczał mu do ucha, lekko je przygryzając. Dalej natrafiał idealnie w czuły splot nerwów w jego wnętrzu, doczekując się tych słodkich dźwięków z jego ust.

~

Przejechał paznokciami po jego plecach, zostawiając na nich czerwone pręgi.
- Agh... Laaaxus... – wyjęczał przeciągle, przyciągając go bliżej siebie i złączył ich wargi w wygłodniałym pocałunku. Nie mógł się powstrzymać. Znowu dał się bezczelnie zmanipulować, ale nie obchodziło go to, dopóki było mu tak idealnie. Ile by dał, żeby Laxus robił to z nim z miłości... ale nie mógł o tym nawet marzyć. Już wystarczy, że on był takim pieprzonym kretynem i najprawdopodobniej zakochał się w osobie, którą powinien nienawidzić.
~
Laxus otworzył szerzej oczy, nie spodziewając się, że Gray sam zainicjuje pocałunek. Po chwili jednak odwzajemnił go z pasją, dalej nie zaprzestając ruchów, a nawet lekko je wzmacniając. Skoro Fullbusterowi się tak podoba... to niech ma. Sam Laxus również nie narzekał. Gray miał wręcz idealne ciało, które blondyn wprost uwielbiał. Minęło kilka kolejnych długich minut i w końcu doszedł w jego wnętrzu z głośnym westchnieniem, co poskutkowało zerwaniem pocałunku...

~

Doszedł praktycznie na równi z nim. Oddychał ciężko, zmęczony. Odwrócił głowę w bok, trochę zażenowany tym, że nie potrafił się ogarnąć i myśleć rozsądnie. Uleganie emocjom ssie, cholera.
- Ulżyłeś sobie, więc pewnie mam już sobie iść, huh? - zapytał po kilku minutach, kiedy już trochę uspokoił oddech. Nadal na niego nie patrzył. Było mu wstyd za siebie, że dał mu satysfakcję. Znowu.
~
Wyszedł z niego, siadając na pobliskim siedzeniu. Nie przejmując się ubieraniem, wyjął z walających się spodni zapalniczkę i fajki, odpalając jedną z nich. Zaciągnął się mocno, spoglądając na Fullbustera z obojętnością.
-To już jak wolisz. Chcesz, to idź. Możesz też zostać to strzelimy sobie drugą rundkę. -Uśmiechnął się do niego seksownie i ponownie się zaciągnął.

~

Usiadł i wbił wzrok w siedzenie przed sobą, po czym gwałtownie odwrócił się w jego stronę z zamiarem powiedzenia mu tego, co o nim myśli. Po chwili jednak zrezygnował.
W tej chwili czuł się jak zabawka, którą w istocie był. Laxus po prostu się nim bawił i tak było od początku. Dlaczego więc Gray liczył na to, że coś się zmieni? Gorycz i rozczarowanie ogarnęły go całego. Szybko narzucił na siebie bokserki, spodnie, a potem koszulkę. Spojrzał na blondyna pustym wzrokiem.
- Wychodzę - oznajmił obojętnym tonem i przesunął się na siedzenie bliżej drzwi.
~
-Jak chcesz. -Wzruszył ramionami nadal w spokoju się zaciągając. -I tak nie mam już zbytniej ochoty. -Zgasił peta w samochodowej popielniczce i również się ubrał. Potem wysiadł z auta. -Pójdę się napić, a ty możesz sobie robić, co chcesz. -Wyminął Fullbustera i skierował się do baru...

~

Jedynym, na co Gray teraz miał ochotę, było rzucenie się pod tira. Zacisnął pięści, patrząc na nim z narastającą złością. Nie, tak być nie będzie! Laxus musi zobaczyć, że Gray może wymknąć mu się z rąk...
Z tą myślą poszedł do baru i wypatrzył jakiegoś mięśniaka. Stanął obok niego przy barze i zamówił kolejkę wódki. Nie musiał długo czekać, aż koleś do niego zagada. Miało się ten urok osobisty. Co prawda gadali tylko o pogodzie oraz plusach i minusach pracy w barze, ale Dreyar nie mógł tego słyszeć. Cóż, ciekawe, czy szybko zareaguje.
~
Laxus usiadł przy barze, popijając drinka. Przypadkowo odwrócił twarz w lewą stronę i... zobaczył Graya śmiejącego się wraz z jakimś gościem. Zmrużył oczy. Kim. On. Kurwa. Jest? Niee, Laxus tak tego nie zostawi. Gray miał być posłuszny, a nie romansować z innymi na boku. Wziął głęboki wdech, byleby nie wybuchnąć przy świadkach i podszedł do nich powolnym krokiem. Stanął przy dwójce i spojrzał na Graya z "troską".
-Grayciu, skarbie. Wziąłeś swoje tabletki na HIV? Bo wiesz... jeszcze kogoś zarazisz i co będzie? -Oczywiście mięśniak dużo na biologii i chorobach się nie znał i na samo słowo HIV zwiał jak oparzony. Laxus uśmiechnął się zwycięsko i zajął jego miejsce.
-Co tam? -Spytał nonszalancko Graya, zamawiając kolejnego drinka.

~

Gray patrzył na Laxusa z głupią miną przez dłuższą chwilę, a potem potrząsnął głową, jakby chcąc otrząsnąć się z zaskoczenia.
- Co to miało być? - zapytał, marszcząc brwi. Zastanawiał się, jak w ogóle ktokolwiek mógł kupić te słowa o HIV. Koleś był mało rozgarnięty, cholera. Mógł wybrać jakiegoś bardziej ogarniętego do rozmowy. - Przerwałeś mi konwersację. Już miałem mu opowiadać o trudzie związanym z pracą striptizera!
~
Zignorował jego pierwsze pytanie.
-Hmm, taak? -Spytał bez większego zainteresowania, popijając drinka. -Możesz MI opowiedzieć o tych trudach. I tak znamy się już dogłębnie. -Zaakcentował ostatnie słowo, dalej nie patrząc nawet w jego stronę.

~

- Jakoś straciłem ochotę na rozmowę o mojej pracy - mruknął, krzyżując ręce na piersi. - Mówiłeś, że mogę robić, co chcę, więc pozwól, że pójdę pożalić się Geniowi, że muszę zapierdalać sam w robocie i wszystko się w tym barze sypie! - Wstał, obrażony. Szedł, gapiąc się na podłogę i mrucząc coś pod nosem i nagle wpadł prosto w czyjeś ramiona. Podniósł głowę i strzelił poker face'a, widząc jakiegoś obcego kolesia, który właśnie z zaskoczenia położył rękę na jego biodrze.
- Eee... Sorry... Nie patrzyłem przed siebie... - mruknął, nadal stojąc jak wmurowany.
~
Laxus spoglądał na Graya kątem oka, sprawdzając, dokąd idzie... i nagle zobaczył coś, co mu się cholernie nie spodobało. Jakiś, kurwa, facet położył ręce na biodrach JEGO zabawki! A Laxus nie lubi się dzielić! Zacisnął zęby i odłożył szklankę z hukiem na blat, by skierować się w ich kierunku. Zaszedł Graya od tyłu i - również łapiąc go za biodra - przyciągnął go do siebie, wyrywając z uścisku obcego typa.
-Wybacz. On ma HIV. Bronię niewinnych ludzi. -Wyznał, zgrzytając lekko zębami. Próbował się uspokoić, ale to gówno dawało. -Mnie już zaraził. -Dodał, posyłając facetowi spojrzenie śmierci, od którego przeszły go ciarki...

~

- Wcale nie mam HIV! - krzyknął, zwracając tym na siebie uwagę najbliżej siedzących osób. - Nie słuchaj go, nieznajomy, po prostu coś mu siada na banię - mruknął, posyłając Laxusowi obojętne spojrzenie. - Chodź, Laxus, nie siej już paniki. - Pociągnął go z powrotem w stronę baru, chcąc uchronić biednego faceta przed jego gniewem. Widział, że był wkurwiony. Pewnie gdyby nie było tu już ludzi, dostałoby mu się za "podrywanie innych".
~
Laxus dał się ciągnąć w stronę baru, lecz nadal trzymał głowę odwróconą do tyłu i patrzył na tego kolesia, jakby chciał go rozerwać na strzępy, a potem zrobić z jego skóry jakieś ciuszki. Gdy w końcu tamten widocznie się przeraził (jak też inni pobliscy ludzie), Laxus (wcale NIE psychopata) usiadł przy barze i zamówił kolejnego drinka, wypijając go szybko. Wziął kilka głębokich wdechów i posłał Fullbusterowi nadal wkurwione spojrzenie.
-Nie HiV'uj innych osób ode mnie. -Mruknął, zamawiając kolejny trunek.

~

Usiadł obok niego i zamówił wódkę, tradycyjnie.
- Nie mam HIV! I niby dlaczego nie? Nawet nie jesteśmy parą i nic do siebie nie czujemy. A ja, w odróżnieniu do ciebie, chcę ułożyć sobie życie w normalnym związku. Będziesz się w końcu musiał z tym pogodzić i znaleźć inną osobę, z którą będziesz się pieprzył - powiedział cicho, patrząc na niego kątem oka. Chciał sprawdzić jego reakcję. Może zaczynał trochę przeginać, ale miał to w dupie, najwyżej dostanie wpierdol. Może przynajmniej wtedy pozbyłby się złudzeń.
~
Odwrócił w jego stronę gwałtownie wzrok, gromiąc go spojrzeniem. Złapał go za nadgarstek i zbliżył się do niego, tak, że dzieliły ich dosłownie milimetry.
-Nie przeginaj, młody. -Niemal wywarczał. -Chyba mieliśmy umowę, nie? Ty za życie twojego szefuncia. Więc siedź cicho i nawet nie myśl o żadnym skoku w bok, bo załatwię nie tylko jego, ale i ciebie. Zrozumiano? -Przycisnął jego nadgarstek, ledwo się już hamując.

~

Groźba ze strony Laxusa nie powinna być dla Graya żadnym zaskoczeniem. Nie powinna, ale była. Już zapomniał, na co stać tego człowieka.
- Masz dziwne rozumowanie na temat naszych relacji. To nie byłby żaden skok w bok, bo nawet nie jesteśmy razem, ale dobra. Zaczekam, dopóki się mną nie znudzisz - powiedział spokojnie. - Puść mnie. - Patrzył mu w oczy z obojętnością, chociaż od środka go rozsadzało i miał ochotę się popłakać.
~

-Szybko to raczej nie nastąpi, więc się nie łudź. -Prychnął i puścił jego nadgarstek, ponownie biorąc się za picie. -I radzę ci nie kręcić się pobliżu innych kolesi. Chyba, ze chcesz, by nasze relacje były takie jak na początku... -Zmierzył go uważnym spojrzeniem.

~

Wypił szybko kieliszek wódki i wstał gwałtownie.
- Jednak miałem rację. Tacy jak ty nigdy się nie zmienią - powiedział i popatrzył na niego z odrazą. - Wracam do domu - poinformował go i powlókł się do Genia, by wręczyć mu klucze.
- Zamkniesz, dobrze? - zapytał, ledwo powstrzymując łzy.
~

Laxus spoglądał na oddalającego się Graya bez większych emocji. Nie ogarniał jego nastrojów. Przez ostatni czas zachowywał się normalnie i nie pyskował, a teraz, kurwa, jakieś maniany odpierdziela, jak kobieta w ciąży. Wzruszył ramionami i po chwili znów zajął się alkoholem.




Przepraszamy za długą nieobecność na tym blogu. W zasadzie spowodowane jest to tym, że mamy jeszcze tylko dwa i pół rozdziału napisane... A dalej się zacięłyśmy i przeszłyśmy do innych opowiadań. Dlatego musimy pomyśleć i wymyślić coś dalej. Być może na dłuższy czas blog zostanie zawieszony, ale jeszcze nie teraz. Za dwa rozdziały XD

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 17.

Gray siedział w gabinecie, nie wiedząc, co ze sobą począć. Otworzył już bar, pierwsi klienci się zeszli, a Genio powiedział, że sobie poradzi, bezczelnie odsyłając Fullbustera z baru. Pff. A on MUSIAŁ coś robić. Po prostu musiał. Cały czas dręczyły go myśli o Laxusie, czego zwykle wolał unikać... A teraz łapał się na tym, że co jakiś czas przypomina sobie ich stosunek. Nadal nie wiedział, czemu to miało służyć...
Uch, gdzie ten Natsu?! Musiał z nim pogadać, bo inaczej to wszystko go bardziej przytłoczy.
~
Natsu wszedł do baru sam. Cóż, zaraz po ich małych "zabawach" blondyn musiał pojechać załatwić te formalności związane z mieszkaniem. Co z tego, ze zostawił Natsu z bólem dupy. Dosłownym. Mimo wszystko... Dragneel miał czuły uśmiech na twarzy. Wreszcie wszystko zaczęło się układać. Skierował się do gabinetu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Po drodze przywitał się z Geniem. Ciekawe, czy Fullbuster też gdzieś tu jest? Musiał z nim pogadać...

~

Gray był zaskoczony, kiedy Natsu wszedł do gabinetu. Natychmiast poderwał się z miejsca, ucieszony.
- Dobrze, że jesteś, bo musimy pogadać! - wykrzyknął, patrząc na niego z ulgą. - Jak komuś się nie wygadam, to po prostu umrę! Chodzi o Laxusa, jak się zapewne domyślasz - dodał po chwili.
~
Natsu był lekko zaskoczony tą nagłą energią z jego strony.
-Też chciałem o tym z tobą pogadać. Bo... przepraszam, ale nie wyglądałeś wczoraj na jakiegoś wyraźnie poszkodowanego. Nawet... cieszyłeś się? -Spytał trochę niepewnie. Cóż, chciał wiedzieć, o co chodzi. -A i tak w ogóle, to muszę ci powiedzieć, że pogodziłem się już ze Stingiem. -Dodał, nie dając jeszcze dojść Fullbusterowi do głosu.

~

- O, ciszę się, że się pogodziliście. - Uśmiechnął się do niego szczerze. - Zaraz mi wszystko opowiesz, ale najpierw posłuchaj... Bo tym razem było inaczej. Nie tak, jak wcześniej. Tylko... Lepiej. Miło. Czule. Aż sam się zdziwiłem, że może być tak... idealnie. - Uśmiechnął się promiennie. - Chciałbym teraz poznać twoje zdanie... Co o tym myślisz?
*
Sting wszedł do baru i skierował się do gabinetu. Przystanął jednak pod drzwiami, słysząc podekscytowany głos Graya. Przyłożył ucho do drzwi. Do jego uszu doszła praktycznie sama końcówka jego wypowiedzi, ale to wystarczyło, żeby się zainteresował. Ciekawe, o czym on mówił...?
~
-Ja... sam nie wiem, co o tym myśleć. Aż tak ci się to podobało? -Był lekko zdziwiony monologiem Fullbustera. -Wiem, że seks potrafi być przyjemny, ale... nie za szybko zmieniłeś zdanie? Przepraszam, ale wydaje mi się, że to tylko gra na uczuciach... -Westchnął, próbując być szczery.

~

- Wiesz, jakby nie było, to nie mam zbyt wielkiego porównania. - Zaśmiał się cicho, spuszczając wzrok. Potarł kark, zażenowany. Natsu chyba miał rację, za szybko się przestawił...
- Sam nie wiem, jak to jest. Ale po prostu czułem się jak w raju. Przynajmniej raz. Czy to źle? - Przygryzł wargę.
*
Sting słuchał ich rozmowy z mieszanymi uczuciami. Dlaczego mówili o seksie w tak dziwny sposób? Gray z ekscytacją, a Natsu jakby z... zaskoczeniem? Zacisnął dłoń w pięść. MUSIAŁ usłyszeć dalszy fragment.
~
-Nie, skąd. -Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. –Wiem, co czujesz. Sam też tak miałem. -Zaśmiał się cicho. -Tracę wtedy głowę i nie myślę o niczym innym. To cholernie przyjemne. Ale są też złe strony. Nadal boli mnie tyłek. -Uśmiechnął się lekko. - Ale to nie zmienia faktu, że... to wydaje się trochę nie w porządku, nie uważasz? Żeby wszystko zmieniło się tak nagle... -Podrapał się po głowie, nie wiedząc, co mu powiedzieć.

~

- Doświadczyłem tego samego. - Uśmiechnął się. - I nie przejmuj się bólem tyłka, w końcu przejdzie, nie? - Zaśmiał się cicho. - Chyba nie było aż tak ostro, żeby bolał cię z tydzień - dodał po chwili, patrząc na niego sugestywnie. W końcu nie wiedział, jak lubią zabawiać się ze Stingiem. - Tak, zmieniło się zbyt nagle. Tak szybko, z dnia na dzień. I co teraz z tym zrobić? Kompletnie nie wiem...
*
O, nie. Nie. To niemożliwe. Czyżby oni we dwóch... NIE, KURWA. A Natsu tak się wypierał!
Sting zacisnął dłonie w pięści, ledwo nad sobą panując. Musi się upewnić. A potem... Dragneel tego pożałuje. Tych wszystkich kłamstw!
~
Natsu zarumienił się na ten komentarz.
-Um... nie... Nie było AŻ tak ostro... ale... -Odwrócił głowę, zażenowany. -Czemu w ogóle o to pytasz? To moja sprawa jak się czuję po seksie. -Nadąsał się, cały czerwony na twarzy, nie chcąc o tym rozmawiać. -I też nie wiem, co ci powiedzieć. Trzeba poczekać i się wszystko wyjaśni, prawda? Póki co zachowaj ostrożność. Jak ON się dowie o tym, co mi powiedziałeś... to nie da ci spokoju. Przecież wiesz. -Popatrzył na niego poważnie. -Ach! Zapomniałbym! Popilnujesz jutro baru? Sting zaprosił mnie na randkę. -Dodał z uśmiechem. -Przepraszam, że cie tak wykorzystuję...

~

- Pytam, bo jestem ciekawski z natury. - Zaśmiał się cicho, rozbawiony. - Oczywiście, że nie zamierzam mu o tym mówić, jeszcze mnie do końca nie pojebało. Już i tak mam pełno problemów na głowie, nie potrzebny mi kolejny. - Uśmiechnął się lekko. Chyba Natsu miał rację i nie powinien nastawiać się na to, że Laxus tak nagle się zmienił. - Och? Znowu? - Zamrugał, zaskoczony. - No dobra. Popilnuję. I tak nie mam niczego lepszego do roboty.
*
O, nie, nie, nie. Teraz już był pewien, że ci dwaj mają romans. Te słowa mówiły same za siebie. Przybrał na twarz sztuczny uśmiech i wszedł z rozmachem do gabinetu.
- Cześć wam! - przywitał się, próbując ukryć gniew.
~
-O, hej, Sting. -Natsu odwrócił się do niego z czułym uśmiechem na ustach. -Gray się już zgodził, więc możemy iść jutro, tak jak ustaliliśmy. -Zaśmiał się radośnie i legł na kanapę. -Jestem wykończony... -Westchnął.

~

- Och, serio? Jesteś naprawdę miły, Gray - powiedział z uśmieszkiem, chociaż wewnątrz niego się gotowało. - Chociaż w zasadzie chciałbym zapytać, czy nie mógłbyś tego zrobić już DZIŚ. Wiesz, do tej pory spędziliśmy z Natsu taki miły dzień. Chciałbym, żebyśmy tak go również dokończyli. - Spojrzał na niego i skrzyżował ręce na piersi.
Gray uniósł lekko brew do góry w geście zdziwienia. Coś mu tu nie pasowało, jednak...
- No dobra. Bawcie się dobrze. - Uśmiechnął się lekko.
~
-He? Dzisiaj? -Spojrzał na Stinga z zaskoczeniem. -Wolałbym jutro. Nadal jestem trochę obolały, a wiem, jak taka randka może się skończyć.... -Popatrzył na Stinga z prośbą o przełożenie.

~

- Spokojnie, przecież szanuję to, że jesteś obolały. Do niczego nie dojdzie. - Uśmiechnął się do niego. Ciężko mu było udawać, że nie jest zły... Ale spokojnie, później to sobie odbije. - Po prostu pooglądamy film w miłej atmosferze, napijemy się czegoś, a potem pójdziemy spać - przekonywał go.
- Um, ja idę zobaczyć, czy Genio i barman sobie radzą - odezwał się Gray i wyszedł. Musiał się napić czegoś mocniejszego, o tak.
~
-No... dobra. -Westchnął, gdy Gray już wyszedł. -Chcesz iść już teraz? -Uśmiechnął się do niego lekko. -Wiesz, gdybym wiedział, że nasza randka ma być dzisiaj, to nie rzucałbym się na ciebie z rana, tylko bym poczekał. -Zaśmiał się lekko i wstał jakoś z kanapy, łapiąc się jeszcze za tyłek, który nadal go bolał. Cholera, Sting naprawdę sobie odbił te kilka dni rozłąki...

~

- Tak, chodźmy teraz. Mam jakieś filmy w domu, no i alkohol. - Wziął go za rękę i pociągnął za sobą do wyjścia. - Ja tam nie narzekam, że się na mnie rzuciłeś. Było... przyjemnie - dodał po chwili. Mówił serio. Jednak teraz czuł się oszukany. Natsu od początku zdradzał go z Grayem. Na pewno tak było, ta rozmowa tylko była potwierdzeniem! A Sting nie tolerował zdrady...
*
Gray wypił kilka kolejek wódki i lekko zakręciło mu się w głowie. Ostatnio miał słaby łeb do alkoholu, a to było iście upierdliwe.
- Ech, muszę przestać pić - mruknął do siebie, ale mimo to zamówił następny kieliszek. Tak ciężko było się powstrzymać!
~
-Mi też się podobało. Zwłaszcza, że mieliśmy ostatnio długą przerwę. -Zaśmiał się cicho, dając się prowadzić. W sumie randka jeszcze dziś... nie była złym pomysłem. Już nie mógł się doczekać leniwego oglądania filmów w objęciach chłopaka na kanapie... Zapowiadał się miły wieczór. Długo takiego nie było...
***
Laxus siedział przy barze i nagle zauważył Graya, który przyszedł się napić. Uśmiechnął się pod nosem i zmienił miejsce, przysiadając się do czarnowłosego.
-Witaj, kotku. -Szepnął mu zmysłowo do ucha.

~

- Oj tak, mieliśmy. Ale spokojnie... Więcej przerw nie będzie - powiedział z powagą. Nie będzie, bo zamknie Natsu u siebie i nie da mu zwiać. Skończy się ten romans z Fullbusterem, oj skończy...
Wreszcie znaleźli się na parkingu i wsiedli do auta. Zaczekał, aż Natsu zapnie pasy i ruszył z piskiem opon.
*
Gray akurat pił, kiedy nagle usłyszał głos Laxusa w swoim uchu. Skończyło się na tym, że się zakrztusił, przy okazji wypluwając trochę wódki. Kiedy już mógł normalnie oddychać, spojrzał na blondyna lekko załzawionymi oczami.
- Musisz mnie straszyć? - warknął. - Przez ciebie zmarnowałem alkohol!
~
Natsu wbił się w siedzenie z powodu szybkiej jazdy.
-Um... może zwolnisz, co? -Spytał, czując lekkie mdłości. Blondyn nie wydawał się jednak go słuchać, więc Natsu jedynie jęknął, próbując to wytrzymać. Po kilku minutach dojechali pod dom Stinga i wysiedli z auta...
***
-Lubię. -Zaśmiał się wrednie. -I to nic. Postawię ci kolejny, jak chcesz. -Popatrzył na niego sugestywnie. -Co tam u ciebie? Tyłek nie boli? -Uniósł z rozbawieniem jedną brew do góry.

~

Zignorował prośbę Natsu o to, by zwolnił. Kiedy wysiedli, uśmiechnął się do niego lekko i pociągnął w stronę mieszkania. Wdrapali się schodami na wyższe piętra i stanęli przed jego domkiem. Otworzył drzwi i wpuścił go przodem.
- Idź już do salonu, zaraz przyjdę. Chyba gdzieś posiałem zawieszkę od klucza, a to moja ulubiona - poskarżył się i zaczął się rozglądać. Oczywiście to był tylko blef, ale nie chciał, żeby Natsu czegokolwiek się domyślił.
*
- Nie chcę - mruknął, od suwając od siebie z żalem pusty kieliszek, po czym spojrzał na niego z zaskoczeniem. Cholera, chyba się zarumienił. A tak rzadko mu się to zdarzało...! - N - nie boli - mruknął i odwrócił wzrok. - Poza tym, dziś pracuję też za Stinga i zaraz muszę iść tańczyć. Wybacz, ale nie pogadamy sobie - dodał po chwili, krzyżując ręce na piersi. Znowu się trochę zapomniał, ale co tam.
~
Natsu posłał Stingowi nieco zdziwione spojrzenie, ale po chwili wzruszył ramionami Zawieszka? Cóż, nie wiedział, że Sting lubi takie rzeczy. Zgodnie z poleceniem poszedł do salonu, siadając na kanapie...
***
-Ooh? -Spojrzał na niego z uśmieszkiem. -Skoro idziesz tańczyć... -Zajrzał do swej kieszeni i wyciągnął z niej ów przedmiot. -... to załóż i to. -Podał mu, posyłając mu rozbawiony uśmiech. -I nie waż się protestować. -Zagroził.

~

Chwilę poudawał, że się kręci, szukając zawieszki, potem jednak zamknął drzwi na klucz i schował go do tajnej skrytki w korytarzu. Potem powoli poszedł do salonu, pozwalając złości wreszcie wypłynąć na wierzch. Stanął przed Natsu i popatrzył na niego z uśmieszkiem.
- Jak się spało z Grayem? - zapytał, przekrzywiając głowę w bok. Pochylił się nad nim i złapał go za nadgarstek. Przez cały czas patrzył mu w oczy. - Nie wypieraj się. Wszystko słyszałem.
*
Gray ze zdziwieniem wziął od niego ten przedmiot... i zamarł w bezruchu.
- O - obroża? - szepnął, zszokowany. Ale to nie była zwykła obroża. Był też na niej napis. - No bez żartów..."Jestem psem i mam już swojego właściciela"? Kpisz sobie ze mnie? - Dobrze, że te litery nie były takie duże, więc raczej nikt nie zauważy, co tam jest napisane.
~
-Co? Z Grayem? -Zaśmiał się szczerze, myśląc, że blondyn żartuje. Potem jednak pochylił się nad nim i złapał go za rękę i... wyglądał na wkurzonego, znowu. –O - o czym ty mówisz? Nie sypiam z nim. Pogięło cię? Co niby słyszałeś?! -Skrzywił się, tracąc humor. Jeśli Sting zamierza mu znów prawić zazdrosne scenki... to zaraz stąd wyjdzie.
***
-Nie chcę, by inni się na ciebie gapili. A skoro na tym polega twoja praca... Niech chociaż wiedzą, że jesteś już mój. -Popatrzył na niego z uśmieszkiem. -Nie kpię, jestem poważny. Będziesz wyglądać w niej sexy. -Szepnął mu do ucha.

~

- Co słyszałem? - Zaśmiał się, ale w jego śmiechu nie było słychać nawet cienia wesołości. - Wiesz, kochanie, na przyszłość nie gadajcie tak głośno o swoich przeżyciach podczas seksu - szepnął mu do ucha, jeszcze nad sobą panując. - Och, jak bardzo mi było dobrze, nigdy nic takiego nie czułem! - Przedrzeźniał słowa ich obu, z sarkazmem. Gwałtownym ruchem zmusił go, aby się położył, a kiedy już to zrobił, blondyn usiadł mu na biodrach. - Skoro jesteś tak bardzo głodny doznań, że latasz też do innych, zapewnię ci taki seks, że ci się go odechce na najbliższy rok - warknął.
*
- A - ale dlaczego taki napis?! - warknął, odwracając wzrok. To go peszyło. I już sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Pewnie Natsu miał rację i Laxus znalazł dla siebie nową formę rozrywki.
~
Natsu słuchał go z rosnącym zdziwieniem i przerażeniem. Zaskoczony, dał się położyć na kanapie. Bał się. Nie wiedział, do czego może posunąć się Sting.
- T -to nie tak! Źle to odebrałeś! Nie mówiłem o seksie z Grayem, tylko z tobą! A Gray mówił o innym facecie... -Próbował się tłumaczyć. -Uwierz mi. Kocham cię, kretynie. Nie psuj tego. -Serce biło mu coraz mocniej, za każdym razem, gdy widział tą wściekłość w jego oczach...
***
-Hmm... Ups? -Zaśmiał się. -Co to za różnica, jaki to napis? Chodzi o przekaz. Nie chcę, aby ktoś chociaż pomyślał, że może mi cię zabrać. -Przejechał mu dłonią po udzie. -Jesteś mój. -Szepnął, wgryzając mu się delikatnie w ucho.

~

- Och, tak? - Popatrzył na niego z powątpiewaniem. - Wasze gadanie o tym, żeby ON się nie dowiedział, też dało mi jasny przekaz... - warknął, zrywając z niego koszulkę. - Jak długo zamierzaliście obaj mnie okłamywać?! A tak bardzo się wypierałeś, że nic was nie łączy! A ja, głupi, byłem już nawet skłonny w to uwierzyć. - Zmrużył oczy, wkurzony. - Kochasz mnie, tak? Jak widać dzielisz tą miłość na dwie osoby... A jeżeli kochasz tylko mnie... to bądź grzeczny i nie próbuj mi wiać - powiedział to z wyraźną groźbą w głosie.
*
Zadrżał pod wpływem jego dotyku. Był idiotą, bo chciał w to wierzyć.
- To upokarzające - mruknął. - Czy to konieczne, żebym to zakładał? Nie widzi mi się to...
~
-Sting, opanuj się! -Krzyknął, czując narastający strach. Chciał stąd uciec, ale nie mógł, bo blondyn uniemożliwiał mu ruch. -To nie chodziło o ciebie! Tylko o gościa, z którym Gray ma tą chorą relację! -Próbował mu wszytko wyjaśnić. -Sting... proszę... -Załamał mu się głos. -Miałeś już tego nie robić. Wiesz, że teraz nie będzie już odwrotu... Nie rób nic głupiego. -Popatrzył na niego z obawą.
***
-Konieczne. -Zjechał językiem na jego szyję. W ogóle nie przejmował się tym, że ludzie mogli się teraz na nich gapić. Niech wiedzą, że Gray jest zajęty. -Zrób to dla mnie. -Wymruczał, kładąc mu rękę na kroczu.

~

- To nie JA się powinienem opanować, tylko ty. Zabawiasz się z innymi, a potem wciskasz mi te pieprzone bajeczki! Mam uwierzyć, że Grayowi podobało się, jak tamten go gwałcił? Daaaj spokój. - Przewrócił oczami i jednym ruchem ściągnął z niego spodnie wraz z bokserkami. - Owszem, miałem już nie robić takich rzeczy, ale po tym, jak mi się odpłacasz... O, nie. Nie ma litości. - Jedną dłonią przytrzymał jego nadgarstki, żeby czasem nie przyszło mu do głowy się wyrywać, gdy Sting będzie zdejmował z siebie dolną część garderoby. Nie zamierzał mu odpuścić. Jeśli Dragneel będzie się stawiał, blondyn nie zawaha się ponownie go uderzyć.
*
Strącił jego dłoń ze swojego krocza, zażenowany.
- Kurwa, Laxus, tu są ludzie - mruknął. - Opanuj się i pohamuj swoje zapędy. - Wstał z miejsca, ściskając w dłoni tą nieszczęsną obrożę. - Idę tańczyć.
~
-Nie... Sting, błagam cię! Nie rób tego... błagam... -Patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, szklącymi się już od łez. -Sam mówiłeś, że wczoraj Gray wyglądał na zadowolonego! I o tym mi właśnie opowiadał! Że tamten koleś się podobno zmienił i był dla niego czuły! -Krzyczał, próbując go ostatni raz przekonać. Nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. -Nie moja wina, że Gray był taki podekscytowany. Podobno ten gwałciciel odebrał mu dziewictwo... -Rozpłakał się, nie zważając już na to, że wyznał rąbek tajemnic Fullbustera. -Uwierz mi... proszę... -Załamał mu się głos. Czemu to musiało dziać się ponownie? Czemu Sting mu tak bardzo nie ufał?
***
-Jak ją założysz, dostaniesz nagrodę. -Zaśmiał się jeszcze, gdy Fullbuster już odchodził. Potem zamówił drinka, czekając na jego występ. Będzie na co popatrzeć...

~

Przeszło mu przez myśl, że może Natsu rzeczywiście mówi prawdę... szybko jednak te myśli wyparowały mu z głowy. Ściągnął z siebie spodnie i bokserki (z pewnym trudem, gdyż musiał to robić jedną ręką) i spojrzał na swojego chłopaka z wściekłością.
- Taa? Tylko że ani razu nie wspomniał nawet jego imienia, a na pewno je znasz. Tak samo jak TY nie mówiłeś nic na MÓJ temat. I ja mam ci w to wszystko tak po prostu uwierzyć, tak? Zamknij się już i się nie kompromituj - warczał. - Może będę dobry i nawet cię przygotuję, chociaż w sumie na to nie zasłużyłeś.
*
Przewrócił oczami, puszczając słowa Laxusa pomimo uszu. Szybko poszedł się przebrać i kiedy już miał wychodzić... Przypomniał sobie o obroży. Niepewnie wziął ją w ręce, patrząc na napis z niejakim smutkiem. Czy Laxus naprawdę nie wybrał tego celowo...? Tylko po to, żeby - jak to ujął - inni zrozumieli przekaz...?
Westchnął ciężko i - z pewnymi oporami - założył ją na szyję. Poprawił opaski na nadgarstkach, które zakrywały paskudne szramy po cięciach i wyszedł na scenę, uprzednio dając znak, że jest gotów. Kiedy rozpoczął swój występ, przybrał na twarz swój firmowy uśmieszek. Nie mógł dać po sobie poznać zawstydzenia.
~
- O czym ty mówisz?! Jesteś pewny, że słyszałeś całą rozmowę? Na początku powiedziałem Grayowi, że się wreszcie pogodziłem z TOBĄ, kretynie! -Próbował się wyrwać, cholernie przerażony. -Sting... wypuść mnie. -Spojrzał na niego z niemałą prośbą. -Uspokój się. Jak to zrobisz, nie wybaczę ci, słyszysz? -Głos mu się załamał. -Było dobrze. Myślałem, że wreszcie... będzie jak dawniej. -Zapłakał z bezradności. -Nie sypiałem z nikim oprócz ciebie, przez przeszło rok! -Krzyknął, chcąc do niego jakoś dotrzeć.
***
Laxus popijał drinka, z uwagą przyglądając się scenie, na którą wszedł wreszcie Gray. Nie umiał powstrzymać uśmieszku, gdy z daleka dostrzegł obrożę na jego szyi. A jednak się go posłuchał, co...? Grzeczny chłopiec.

~

- Słyszałem tyle, ile powinienem był usłyszeć i to mi wystarczyło! - Przytrzymał go w miejscu. Żadne słowa do niego nie trafiały. Tak bardzo był wkurzony na Natsu i Graya, że nawet czyny by tego nie wyraziły. - Powiedziałem, żebyś się zamknął - warknął, szarpiąc go gwałtownie za włosy. - Nie wybaczysz mi, huh? A więc to ja zawsze muszę tutaj wszystko wybaczać? Kochałem cię, kurwa, tyle lat. Nie mogłem znieść, jak gadałeś o swoich przygodach z facetami, których się kilku przewinęło. Potem jeszcze twoje zauroczenie Grayem, które coś za szybko ci przeszło... Teraz za to okazuje się, że tak nie było! Pozwoliłeś mi wierzyć, że ktoś może mnie pokochać, Natsu. - Szybko wepchnął w niego jeden palec, po chwili dołożył drugi. Odczekał dwie minuty i dołożył trzeci. Niech będzie mu wdzięczny chociaż za to, że postanowił się poświęcić i go przygotować.
*
Gray marzył o tym, aby występ jak najszybciej się skończył. Jak na złość czuł się, jakby trwał całą wieczność... Wreszcie jednak piosenka skończyła się i mógł odetchnąć z ulgą. Zszedł ze sceny i poszedł do garderoby, aby się przebrać. Ten taniec strasznie go zmęczył. Już się odzwyczaił... Ostatnio rzadko kiedy występował.
~
Zacisnął zęby i powieki, gdy Sting zaczął go przygotowywać. Nie chciał, żeby to się działo, ale wiedział, ze Sting mu nie odpuści. I po tym... Natsu będzie musiał z nim zerwać. Nie widział innej opcji. Spod powiek zleciało kilka łez. Czemu to musiało się dziać? Przetwarzał w umyśle to, co powiedział mu Sting. Dobra, to była jego wina, że nie zauważył wcześniej jego uczuć względem siebie. Ale nigdy go nie zdradził, ani nie oszukał!
-P - przepraszam, że tak późno zrozumiałem twoje uczucia, Sting. -Głos mu się załamał. -Ale proszę cię. Jestem z tobą szczery, nie rób mi tego... błagam. -Uchylił lekko powieki, czując się bezsilny. Bał się. Tak cholernie się bał, że blondyn będzie dla niego brutalny...
***
Laxus przyglądał sie całemu występowi z zadowoleniem. Słyszał i widział, jak ludzie szepczą na temat obroży. Chyba nie zrozumieli i myśleli, że to kolejny element stroju. Cóż... ważne, ze Laxus wiedział, co na niej pisało. To go w pełni satysfakcjonowało.

~

- Czy ty naprawdę, cholera, nie widzisz, że te słowa teraz gówno zmienią? Już za późno, Natsu. Wiem, że cię ranię, ale nie robiłbym tego, gdybyś chociaż RAZ pomyślał o MOICH uczuciach! - krzyknął, już przestając nad sobą panować. Złość się skumulowała, a do niej doszedł smutek i żal. Słuch go raczej nie mylił - Gray i Natsu na pewno mieli romans. Nie wierzył w słowa Dragneela. Szybko wyciągnął z niego palce i zastąpił je swoim członkiem. Początkowo wbijał się powoli, ale potem zmienił zdanie. Po jednym, mocnym pchnięciu, znalazł się w nim.
*
Nie miał ochoty gadać teraz z Laxusem, więc wyszedł z garderoby i skierował się prosto do gabinetu, wysyłając ochronę pod scenę, bo jacyś faceci zaczęli się tam kłócić, gdy przechodził. W środku opadł na kanapę, a wtedy zdał sobie z czegoś sprawę. Nie zdjął obroży i szedł z nią tak przez cały lokal. Cholera, co za upokorzenie...
~

Natsu krzyknął głośno, gdy Sting się w niego wbił. Tak głośno, że odchylił głowę do tyłu i zamknął szczelnie oczy, z których leciały już niehamowane łzy. Czuł się zdradzony i upokorzony. Mieli spędzić wreszcie miłą randkę... A Sting znów się na nim wyżywa. Czemu? Co on mu takiego zrobił? Nie rozumiał tego.
-S - szkoda... że właśnie ciągle... myślę tylko o... twoich uczuciach, k - kretynie... -Wydukał między spazmami płaczu. Kolejny jego związek był do kitu. Mógł się tego spodziewać. Każdy jego chłopak musiał go ranić... na różny sposób.
***
Czekał jeszcze kilka minut... ale Fullbuster nie wracał. Cholera. Znów poszedł do gabinetu? Spojrzał w tamtą stronę i... uśmiechnął sie chytrze, gdy zobaczył, ze ochrona nie pilnowała wejścia. Wstał cicho i skierował się tamtym kierunku. Nie przyszedł tu przecież na darmo...

~

Sting patrzył na niego bez cienia współczucia. Był przekonany, że mu się to należało. Za te wszystkie kłamstwa. Nigdy by nie podejrzewał, że Natsu okaże się kimś niegodnym zaufania. Jak widać, pozory mogą mylić.
Tkwił w bezruchu, chcąc dać mu chociaż moment na jako-takie przystosowanie się.
- Z tym bym polemizował - warknął, patrząc na niego z wściekłością.
*
Leżał na brzuchu, z twarzą wtuloną w oparcie kanapy i próbował pozbyć się obroży, mamrocząc coś pod nosem.
- Co jest, kurwa, nie mogę zdjąć tego szajsu! - warknął, coraz bardziej wkurwiony. Ych. Będzie musiał poprosić Genia o pomoc.
~
Natsu rozpłakał się już na dobre. Wiedział, że zaraz Sting zacznie sie poruszać i będzie jeszcze gorzej, ale... nie mógł już tego wytrzymać. Serce biło mu jak oszalałe. Ta złość i odraza w oczach blondyna skłaniała go jedynie do myślenia, że Sting traktuje go przedmiotowo. Gdyby go prawdziwie kochał, to by mu wierzył. A on... robi mu to wszystko tylko przez swoje wypaczone podejrzenia. Nawet nie miał żadnego dowodu!
-Rób, co chcesz, Sting. -Wyszeptał ochrypłym gardłem, zaschniętym od nadmiaru łez. -Zrywam z tobą. Rób, co chcesz... Nie jesteśmy już razem... -Odwrócił głowę, zaciskając zęby, byle by tylko powstrzymać ból i złamane serce.
***
Wszedł cichaczem do gabinetu, przyglądając się Fullbusterowi z rozbawieniem.
-Jakiś problem? -Szepnął, gdy kucnął już przy jego twarzy.

~

- Ojj, jesteśmy. Nie dam ci tak łatwo odejść. Musisz się nauczyć posłuszeństwa względem mnie, bo inaczej będzie ciężko. I ciągle będziesz tak cierpiał - mruknął mu do ucha, po czym bez żadnego ostrzeżenia zaczął się w nim poruszać, od razu nadając pchnięciom mocy. W ten sposób wyładowywał swoją złość. Jeśli jednak Natsu myślał, że na tym się skończy, to się mylił...
*
Podskoczył na kanapie, spoglądając na niego z głupią miną.
- Nie strasz! - jęknął, dalej szarpiąc się z obrożą. - Co za cholerstwo...! - warknął. - Pomóż mi z tym czymś - poprosił.
~
Krzyknął głośno, lecz szybko przyłożył sobie rękę do ust, wgryzając się w nią mocno. Nie chciał dać Stingowi tej satysfakcji. Bolało go jak cholera, ale... nie chciał tego okazać. Zacisnął oczy, myśląc o czymś innym, co mało mu sie udawało, ale chociaż próbował. Nigdy nikt nie był tak brutalny podczas seksu... Natsu nawet nie lubił takich zabaw. Tym bardziej było dla niego nie do zniesienia to, co teraz robił mu Sting. Łzy leciały mu po twarzy, ale i tak wiedział, że chłopaka nawet to nie ruszy... smutne.
***
Laxus zaśmiał się, po czym włożył mu palec za obrożę i... pociągnął go w swoją stronę, łącząc ich wargi w pocałunku. Oderwał się od niego po kilku sekundach, z uśmiechem patrząc na oniemiałego chłopaka.
-Mmm, pyszny. -Zamruczał. Tak bardzo kochał się z nim bawić...

~

Poruszał się w nim szybko i mocno. Bardzo powoli ulatywała z niego złość, co sprawiało, że pchnięcia co jakiś czas stawały się słabsze.
- Najbardziej wkurwia mnie to, że cię kocham i pewnie potem będę miał pieprzone wyrzuty sumienia, których nie powinienem mieć... - Odwrócił głowę, nie chcąc na niego patrzeć w tym momencie. Nie ogarniał sam siebie - ciągle zmieniał nastawienie.
*
Zaskoczony, nawet nie zdążył odwzajemnić tego pocałunku (na szczęście). Szybko otrząsnął się z pierwszego szoku. Serce zabiło mu mocniej i znowu poczuł totalny mętlik w głowie.
- Miałeś pomóc mi to zdjąć - mruknął, znowu szarpiąc tym narzędziem szatana.
~
-A m-mnie... najbardziej wkurwia to... że cię kocham i p - pewnie po tym nadal będę, choć... nie powinienem. -Powtórzył jego słowa we własnej wersji, między pojedynczymi szlochami i krzykami. Zamknął oczy, odmawiając patrzenia w jego stronę. Chciał go teraz nienawidzić... ale nie mógł. Czuł się zdradzony, ale i tak nie umiał czuć złości. Zawsze tak było. Ludzie ciągle go ranili, a on nie umiał odwdzięczyć się tym samym. Natsu był głupi...
***
-Ale tobie to pasuje. -Zamruczał, przekomarzając się. -Choć wolałbym, aby tam było wyryte moje imię, ale co tam. -Zaśmiał się i po chwili usiadł przy nim na kanapie, zarzucając mu ramię przez szyję i ciągnąc go w swoją stronę. -Jesteś śliczny. -Patrzył na niego z rosnącym rozbawieniem.

~

Wbił paznokcie w jego ramię, chwilowo żałując swojej decyzji i zachowania. Potem jednak złość wróciła na nowo, gdy pomyślał o rozmowie Natsu i Graya... Znowu przyspieszył ruchy do poprzedniego tempa, próbując się jakoś odciąć od jego krzyków, które raniły mu uszy. Cholera, chyba miał jakieś pieprzone rozdwojenie jaźni... Czuł się, jakby był dwiema różnymi osobami.
*
- Eeech?! Daj spokój, Laxus... Myślisz, że nie wiem, że po prostu się ze mną w tej chwili bawisz? - mruknął, tym razem na spokojnie próbując zdjąć z siebie tą pieprzoną obrożę. Chciał zobaczyć, jak blondyn zareaguje na jego słowa. - Nie zgrywaj się już.
~
Krzyknął ponownie, gdy Sting na nowo wzmocnił ruchy. Pięknie, nie będzie mógł chodzić przez tydzień, jak nie dłużej... Czuł się tak cholernie wykorzystany. Oddał się dziś Stingowi, myśląc, że ten żywi do niego szczere i mocne uczucie... ale chyba sie pomylił. Najwidoczniej blondyn miał go za rodzaj przedmiotu, który lubił ruchać i wkurzał się, gdy ktoś położył na nim łapy. A co gorsza... nikt tych łap nawet nie położył. I to bolało jeszcze bardziej. Nic nie zrobił, a i tak mu się dostało...
-J - jak skończysz... nie chcę cię już więcej widzieć. -Dodał załamującym się głosem, spowodowanym przez łzy...
***
-A co jeśli się nie zgrywam? -Spojrzał na niego poważnie, nic nie mówiąc przez dłuższą chwilę. -Widzisz... przepraszam cię, za moje wcześniejsze zachowanie. Byłem głupi. Dopiero niedawno zrozumiałem, co do ciebie czuję i... -Schylił się w jego stronę. -Kocham cię... -Złączył ich wargi, odrywając się od nich dopiero po dłuższym czasie. -...drażnić. -Dodał, z rozbawionym uśmieszkiem na ustach i opadł na oparcie kanapy, chichocząc.

~

- Phh. Jesteś na mnie skazany, czy ci się to podoba, czy nie - powiedział beznamiętnie, dalej go posuwając. - Nie oddam cię nikomu. Za bardzo cię kocham, chociaż może tego nie widać. - Popatrzył na niego z powagą. Nie kłamał. Naprawdę go kochał. Zdawał sobie sprawę z tego, że Natsu go znienawidził, ale... Nie mógł nic już na to poradzić. Już za późno.
*
Gray nie potrafił określić, co właściwie poczuł, gdy Laxus wyznał, że go kocha... Pojawiła się jakaś pieprzona nadzieja, a serce przyspieszyło bicie. Jednak kiedy mężczyzna dokończył zdanie, nie dał po sobie poznać rozczarowania, które ścisnęło mu serce.
- I ty myślisz, że ja bym ci w to uwierzył? - prychnął. - No proszę cię, nie jestem takim idiotą, za jakiego mnie masz. - Skrzyżował ręce na piersi i posłał mu obojętne spojrzenie. Za nic się nie przyzna, że w środku aż go coś skręcało, nie ma mowy!
~
-Byliśmy przyjaciółmi, Sting. -Powiedział nagle. Ściskało mu się serce z bólu, ale musiał dokończyć, co miał na myśli. -Od małego. Zawsze sobie pomagaliśmy. Byłeś jedyną osobą, której ufałem bezgranicznie i kochałem cię, jak brata, mimo, że nim nie byłeś. -Powiedział na jednym wydechu, potem na nowo przerywając. Ból był za silny i nie mógł powstrzymać się od krzyków. -Gdzie to się podziało? Nie mam już nikogo. Czemu i ty musisz mi to robić? -Rozpłakał się.
***
-Nie wiem, ale wydaje mi się, że jednak byś tego chciał. -Zaśmiał się, patrząc na niego z satysfakcją. -Jesteś cholernie zabawny i naiwny oraz przystojny... Mój ideał po prostu. -Zachichotał pod nosem.

~

- Nic nie trwa wiecznie, Natsu... Niestety - szepnął, nie wiedząc, co jeszcze mógłby powiedzieć. Po kilku kolejnych, najmocniejszych pchnięciach, wreszcie doszedł, chociaż nawet nie czuł, że to już blisko... Spuścił się do jego wnętrza i sapnął głośno. Nie odczuwał żadnej satysfakcji z tego, co właśnie się stało.
*
- Jaa? No daj spokój. Miałbym chcieć miłości od osoby, która gwałci mnie wtedy, kiedy tylko przyjdzie jej na to ochota i ma mnie za śmiecia? - Poderwał się z kanapy, nagle wkurzony. - Mógłbyś w końcu znaleźć inny obiekt zainteresowania. A teraz przepraszam, ale wychodzę do Genia, żeby pomógł mi zdjąć to cholerstwo! - Wskazał na obrożę, obrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi.
~
-Wyjdź ze mnie. -Wyszeptał, odwracając wzrok. Czuł się jak śmieć. Nie spodziewał się, ze Sting może go kiedyś tak potraktować... Przygryzł wargę i na nowo się rozpłakał. Nie chcąc jednak dać żadnej satysfakcji blondynowi, złapał poduszkę, leżącą w rogu kanapy i przykrył sobie nią twarz, jednocześnie zagłuszając spazmy płaczu. Czemu wcześniej o tym nie pomyślał?
***
Laxus szybko do niego podbiegł i przypiął go do drzwi, nie dając mu wyjść.
-Żaden Geniu. -Warknął. -Daj, pomogę ci z tym. -Po kilku sekundach odpiął mu obrożę. -Ale z ciebie dzieciak... kontroluj te zmiany nastroju. -Westchnął, kręcąc głową.

~

Bez słowa opuścił jego ciało i wstał. Nałożył na siebie bokserki, a potem spodnie i spojrzał na niego z ledwo ukrywanym żalem. Nie chciał na to patrzeć, więc wyszedł z pomieszczenia, wygrzebał klucze ze skrytki i wyszedł, zamykając za sobą drzwi na klucz. Musiał się przewietrzyć.
*
Pomasował szyję. Wreszcie się tego pozbył, to takie miłe uczucie! Popatrzył na niego z uporem.
- Nie. Nie umiem ich kontrolować, a poza tym tobie nic do tego. Mogę sobie być dzieciakiem, no i co z tego? Ślubu ze mną brał nie będziesz, nie będziesz więc musiał się użerać z moimi humorami i dziecinnością! - Spojrzał na niego ze złością. To prawda, że czasami zachowywał się jak dzieciak, ale nie miał zamiaru tego zmieniać.
~
Natsu jeszcze długo nie mógł opanować łez. Gdy w końcu mu się to udało, zdał sobie sprawę, że Stinga nie ma w pokoju. Nawet nie obchodziło go to, gdzie poszedł. Odłożył poduszkę na miejsce i spróbował wstać. Zacisnął mocno zęby, czując przeraźliwy ból. Jakoś udało mu się usiąść, a to już coś. Chwycił swoje bokserki i założył je leniwie. Na spodnie i bluzkę nie miał już siły... Patrzył pusto pod nogi. Teraz, jak już się wypłakał, emocje go opuściły. Nie czuł... nic. Dosłownie nic. Pustka. Nie chciało mu się nawet żyć i chętnie zapomniałby jak się oddycha. Opadł znów na kanapę, nie mając siły się ruszyć i zwinął się w kłębek, głową do oparcia kanapy...
***
Wysłuchiwał jego narzekań z rosnącym rozbawieniem.
-A co jeśli jednak bym chciał się z tobą ożenić? Nie nudzi mi się i wątpię, że cię prędko opuszczę. -Zaśmiał się, kładąc mu ręce na biodrach i przyciągając do swego ciała. -Podobasz mi się. -Zamruczał mu do ucha.

~

Sting nie wiedział, co ze sobą zrobić. Poszedłby rozprawić się z Grayem, ale wtedy on domyśli się, że Natsu mogło się coś stać, a tego Sting wolał na razie uniknąć. I tak w końcu się domyśli, ale im później, tym lepiej. Pojechał więc do baru. Ale nie ich baru. Innego, byle tylko nie musieć gadać z innymi ludźmi, których znał.
*
- Ech? Miałem nadzieję, że powiesz coś w stylu "to się robi nudne, sayonara" - mruknął, kładąc ręce na jego klacie. - Oficjalnie przeklinam się za mój wrodzony urok osobisty i charakter. Następnym razem, kiedy zachce mi się gadać z obcymi kolesiami w barze, prędzej strzelę sobie w łeb, niż zacznę coś mówić. I wybacz, ale nie wierzę, że ci się podobam. Jeśli już, to podoba ci się moje ciało i nic więcej. - Popatrzył na niego, siląc się na nadanie głosowi obojętnego tonu.
~
Natsu nie wiedział jak dużo czasu minęło. Może godzina, dwie... Nie liczył. Nic go nie obchodziło, do momentu, gdy zdał sobie sprawę, iż powinien wykorzystać nieobecność Stinga i zwiać stąd jak najdalej. Z taką myślą wstał z niemałym trudem z kanapy i jakoś zdołał nałożył na siebie spodnie i koszulkę. Chwiejnym i bardzo kulejącym krokiem dotarł do drzwi, lecz... były zamknięte. I nie było jak ich otworzyć od wewnątrz. Nigdy nie było tu zamka od środka? Serio? Czy może Sting niedawno to zmienił...? Dragneel walnął głową w drzwi, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Po jego twarzy znów zleciało kilka cichych łez bezradności. Co jeśli Sting mówił poważnie i nie da mu odejść? Co jeśli mówiąc to, miał na myśli... trzymanie go na uwięzi? To było chore. I nagle Natsu przypomniał sobie o czymś jeszcze. Telefon. Nadal go przecież ma! Wyjął z kieszeni komórkę i wybrał jedyny numer, który przyszedł mu do głowy... Oby odebrał...!
***
-No ja myślę, że prędzej sobie strzelisz w łeb. -Zaśmiał się, gładząc jedną ręką jego pośladek, delikatnie go szczypiąc. -Nie pozwolę ci zbliżyć się do kogoś innego, rozumiesz? Jestem zaborczym typem. -Szepnął mu do ucha, owiewając też jego szyję ciepłym oddechem. -I tak, twoje ciało cholernie mi się podoba. -Przyznał. -Ale charakter również. Jesteś tak słodko-naiwny, że nadal nie wierzę, że trafił mi się ktoś taki. -Zaśmiał się ciut wrednie.

~

- Uch, nie rozumiem, dlaczego nie mógłbym sobie pokręcić z kimś innym. Dla ciebie jestem tylko od seksu, zauważ - mruknął, odwracając wzrok w drugą stronę. Już miał dalej kontynuować swój wywód, ale przerwał mu dzwonek telefonu. Jego telefonu. Sięgnął do kieszeni i z zaskoczeniem stwierdził, że to Natsu próbował się z nim połączyć. Zmarszczył brwi i - nie zwracając już najmniejszej uwagi na Laxusa - odebrał.
- Hej, czyżbyście ze Stingiem zapomnieli mi przekazać jakichś istotnych informacji, skoro dzwonisz w czasie randki? - rzucił do słuchawki.
~

Natsu był cholernie szczęśliwy w tym momencie, że Gray odebrał telefon. Od razu jednak sposępniał i zamknął oczy, gdy przypomniał mu o randce...
-Nie było żadnej randki. -Rzucił ochrypłym tonem do telefonu. -Proszę cię, przyjedź do domu Stinga, bo nie mogę stąd wyjść... Proszę... -Głos mu się załamał i osunął się na kolana, nie mając już siły stać na drżących nogach. -Nie wiem, co robić...

~

Gray był zdziwiony, ale i zaniepokojony słowami Natsu. Chwilę nic nie mówił, a potem odetchnął głęboko.
- Podaj adres. Przyjadę tam tak szybko, jak tylko będę mógł - odpowiedział. Kiedy Dragneel wreszcie wydusił z siebie dokładny adres, Gray uspokoił go, że przyjedzie na pewno i się rozłączył. Potem szybko odepchnął od siebie Laxusa i złapał na klamkę.
- Przepraszam, ale muszę pilnie wyjść. To naprawdę ważne. - Popatrzył na niego z powagą, chowając jednocześnie telefon do kieszeni.
~
Natsu uspokoił się trochę, gdy Gray powiedział, że zaraz tam będzie. Miał tylko nadzieję, że w tym czasie nie wróci Sting. No i... jak Gray wejdzie do środka? Tego też nie wiedział. Z każdą chwilą tracił nadzieję, że uda mu się stąd wydostać...
***
Laxus przyglądał się rozmowie Graya z zainteresowaniem.
-Oh? A gdzie idziesz? -Uniósł brew do góry, gdy wyrwał mu się z objęć. Nie podobało mu się to, że Fullbuster próbuje mu zwiać. -Mam nadzieję, że nie na randkę do czyjegoś mieszkania by się pieprzyć, hm? -Zmrużył oczy, ewidentnie zazdrosny.

~

- Och, nie bądź idiotą. - Przewrócił oczami. - Po prostu... Muszę się gdzieś włamać. I to dosłownie. - W sumie nie skłamał. Skoro Dragneel powiedział, że nie ma jak stamtąd wyjść, Stinga pewnie nie było, a drzwi zostawił zamknięte. Już miał wyjść, ale po chwili przypomniał sobie o tym, że powinien skołować jakiś wytrych, czy coś. Bez tego ani rusz. Przeszukiwał szuflady, coraz bardziej zdenerwowany. Musiał się streszczać. Po głosie Natsu słyszał, że stało się coś poważnego.
- Nie idę na randkę, ani tym bardziej się pieprzyć, więc się o to nie martw. - Popatrzył na Laxusa, gdy już znalazł coś, co nadawało się do otwarcia zamka. Trochę mu nawet pochlebiała ta jego zazdrość... bo nie wiedział, jak inaczej to nazwać.
~
-Włamać? -Laxus przyglądał się jego poczynaniom z coraz większym zainteresowaniem i zdziwieniem. -Do kogo? I po co? -Wypytywał, chcąc znać szczegóły. -Mogę ci szybko w tym pomóc, a potem pojedziemy do mnie, hm? -Zamruczał, patrząc na niego sugestywnie.

~

- Do domu jednego skurwysyna. To dość delikatna sprawa, jak sądzę - mruknął, nie chcąc za bardzo udzielać takich informacji. - Poradzę sobie. Zawsze potem możemy się spotkać tutaj, bo i tak będę musiał zamknąć bar... - Westchnął ciężko, podchodząc do drzwi. - Zgadzasz się na takie rozwiązanie? - zapytał.
~
Laxus zmrużył oczy, myśląc chwilę nad jego propozycją.
-Dobra... ale założysz dla mnie obrożę, kiedy będę tego chciał. -Zaśmiał się, oblizując zmysłowo wargi. -Pasuje ci. -Dodał, ostatni raz skanując jego ciało. -Jeśli umowa stoi, to ci dziś daruję. -Skrzyżował ramiona na piersi. Sam nie wiedział, czemu się zgadza. Jakoś nawet nie chciało mu się go bić czy gwałcić... może jest zmęczony? Dziś miał ciężki dzień w pracy...

~

Na jego policzki wypłynął delikatny rumieniec, kiedy usłyszał tą propozycję.
- Ale to cholerstwo ciężko się zdejmuje... - mruknął. W sumie spieszyło mu się, więc musiał szybko podjąć decyzję. Gdyby się nie zgodził, Laxus pewnie nie pozwoliłby mu iść, a Natsu go potrzebował.
- Dobra, zgoda. To ja lecę. - Westchnął ciężko i wyszedł z gabinetu. Szybko pobiegł na parking i złapał taksówkę, z której akurat pod lokalem wysiadał jakiś facet. Podał adres taksówkarzowi i wsiadł do środka. Coraz bardziej się denerwował.
Po kilkunastu minutach dotarli pod blok. Zapłacił kierowcy i wtoczył się do środka, poszukując numeru mieszkania Stinga. Wreszcie dotarł pod drzwi i zapukał.
- Natsu, to ja, Gray. Jesteś tam jeszcze? - zapytał półgłosem, czekając na odpowiedź.
~
Natsu siedział pod drzwiami, oparty o nie głową. Czas mu się dłużył i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Gdy jednak usłyszał głos...
-Gray? –Szepnął, nagle ożywiony. -Tak, jestem. Ale nie wiem jak wyjść... Nie mam klucza... -Zacisnął zęby. Chciał stąd wyjść jak najszybciej...

~

- Spokojnie, zaraz cię stamtąd wyciągnę - odpowiedział uspokajająco i zaczął grzebać wytrychem w zamku. Co chwilę klął pod nosem, gdyż zamek nie puszczał. Odetchnął głęboko. Musiał się skupić, bo inaczej nic z tego. Po kolejnych kilku minutach wreszcie udało mu się otworzyć zamek.
- Otwieram. - Nacisnął na klamkę i otworzył drzwi, szukając wzrokiem różowowłosego.
~
Z każdą chwilą tracił nadzieję i myślał, że jednak mu się nie uda otworzyć. Gdy jednak usłyszał ponownie jego głos... serce zaczęło mu szybciej bić, widząc szansę na ucieczkę. Natsu przesunął się lekko, oddalając się od drzwi, dając Grayowi możliwość wejścia do mieszkania.
-Tutaj... -Szepnął cicho, widząc, że ten rozgląda się po pomieszczeniu.

~

Spojrzał w dół i dopiero wtedy go dostrzegł. Otworzył szeroko oczy, wyraźnie przerażony. Widać było, że płakał... i chyba nie mógł wstać...?
- Natsu, co się stało? - zapytał łagodnie, kucając przy nim. - Dlaczego Sting cię tutaj zamknął? - Patrzył na niego z troską. Już chyba się domyślał, co zaszło. - Możesz wstać? Wyjdźmy stąd.
~
-Nie bardzo... -Szepnął, dalej odczuwając ból w dolnych okolicach ciała. Nawet, gdy siedział. -Sting... on... -Załamał mu się głos. -On myślał, że ja i ty mamy romans. -Siłował się na spokój i nie wypuszczenie niechcianych łez. -Podobno słyszał naszą rozmowę i... Głupek, myślał, że mówimy o sobie! -Krzyknął i pociągnął nosem, lekko się trzęsąc. -A potem... potem... po prostu... -To nie chciało mu przejść przez gardło. -Nie mogę chodzić. Chyba i tak wiesz, co zrobił... -Szepnął i zamknął oczy, które go niemiłosiernie piekły i spod powiek uciekło kilka łez...

~

Gray słuchał jego słów z rosnącym zaskoczeniem. Nie rozumiał, jak Sting mógł w ogóle tak pomyśleć... Był aż tak przewrażliwiony? I aż tak bardzo nie ufał Natsu?
Pogłaskał chłopaka po policzku, a potem tak po prostu wziął go na ręce.
- Nie spodziewałem się, że on będzie zdolny do czegoś takiego - szepnął, czując narastającą wściekłość. Wyszedł z mieszkania, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. A niech go, kurwa, okradną!
- Pojedziemy do mojego domu. Tam nie będzie cię szukał. Sam co prawda będę musiał wrócić do baru, żeby go zamknąć, ale chwilowo poradzą sobie beze mnie. Spokojnie, Natsu. Już nic ci się nie stanie.
~
Natsu dał się wziąć na ręce, nie przejmując się już niczym. Gorzej już i tak nie może być. A może jednak...? Ale to nieważne. Teraz chciał jedynie wyjść z tego budynku. Nie ważne gdzie. Nie ważne jak. Nie chciał widzieć Stinga już nigdy więcej na oczy... Chyba skończy się na tym, że albo będzie go unikać w pracy, albo go zwolni... Ugh, to nie tak miało być... Przytrzymał się mocno koszulki Fullbustera, chowając głowę w jego tors. Zatrząsł się. To wszystko było dla niego za wiele...




Tak, wiemy, dawno nie było rozdziału. To przez brak czasu, wybaczcie ;-;