Następny dzień,
ranek...
Sting stwierdził, że musi sobie pogadać z Natsu, na spokojnie. Miał wyrzuty sumienia. Co z tego, że wziął sobie do serca rady Laxusa? Nie potrafił być niemiły dla Natsu, kiedy był już spokojny...
Wysiadł z samochodu i zapukał do drzwi, ale nikt nie otwierał.
- Daaaj spokój, Natsu. Wiem, że tam jesteś! - zawołał, dobijając się dalej.
Sting stwierdził, że musi sobie pogadać z Natsu, na spokojnie. Miał wyrzuty sumienia. Co z tego, że wziął sobie do serca rady Laxusa? Nie potrafił być niemiły dla Natsu, kiedy był już spokojny...
Wysiadł z samochodu i zapukał do drzwi, ale nikt nie otwierał.
- Daaaj spokój, Natsu. Wiem, że tam jesteś! - zawołał, dobijając się dalej.
~
Natsu siedział w kuchni, popijając poranną kawę z pustym
wyrazem twarzy. Nadal nie mógł uwierzyć w to, co powiedział i zrobił mu Sting. Nie
chciał z nim gadać... Gdy usłyszał dobijanie do drzwi i jego głos... spiął się
lekko, ale nie ruszył się z miejsca. Chciał, aby blondyn sobie stąd poszedł...
Westchnął, upijając kolejny łyk ciepłego napoju.
~
- Nie pójdę stąd, dopóki mi nie otworzysz! - ostrzegł, stając przy ścianie obok drzwi. - W końcu będziesz musiał stamtąd wyjść! - dodał po chwili. Nie należał do ludzi cierpliwych, ale poczeka... Nie odpuści Natsu tej rozmowy. Na pewno nie.
~
- Nie pójdę stąd, dopóki mi nie otworzysz! - ostrzegł, stając przy ścianie obok drzwi. - W końcu będziesz musiał stamtąd wyjść! - dodał po chwili. Nie należał do ludzi cierpliwych, ale poczeka... Nie odpuści Natsu tej rozmowy. Na pewno nie.
~
Upił w spokoju kawę i leniwie umył naczynie, bez większych
emocji. Gdy skończył, oparł się o zlew i przejechał dłonią po lekko spuchniętym
policzku... Westchnął, zamykając oczy. Sting sobie stąd nie pójdzie, znał go. A
rozmowy i tak nie unikną, więc... Podszedł do drzwi i oparł się o nie.
-Czego chcesz? -Zapytał, nie mając zamiaru mu otwierać.
~
Czekał w miarę cierpliwie, chociaż to go irytowało. Kiedy usłyszał głos Natsu, początkowo wzdrygnął się, lekko wystraszony. Nie spodziewał się tego.
- Nie strasz. - Odetchnął głęboko. - Rozumiem, że nie chcesz ze mną teraz gadać i wcale ci się nie dziwię. Nic mnie nie usprawiedliwia, nawet złość. W końcu obiecałem ci, że nie będę robił scen zazdrości, a nie dość, że takową zrobiłem... to jeszcze cię uderzyłem. Wybacz, Natsu. Zrozumiem, jeśli nie będziesz już chciał mnie widzieć - powiedział ze smutkiem. Zjebał akcję, oj tak.
-Czego chcesz? -Zapytał, nie mając zamiaru mu otwierać.
~
Czekał w miarę cierpliwie, chociaż to go irytowało. Kiedy usłyszał głos Natsu, początkowo wzdrygnął się, lekko wystraszony. Nie spodziewał się tego.
- Nie strasz. - Odetchnął głęboko. - Rozumiem, że nie chcesz ze mną teraz gadać i wcale ci się nie dziwię. Nic mnie nie usprawiedliwia, nawet złość. W końcu obiecałem ci, że nie będę robił scen zazdrości, a nie dość, że takową zrobiłem... to jeszcze cię uderzyłem. Wybacz, Natsu. Zrozumiem, jeśli nie będziesz już chciał mnie widzieć - powiedział ze smutkiem. Zjebał akcję, oj tak.
~
Natsu słuchał jego słów w ciszy, spuszczając wzrok na
podłogę. Tak bardzo chciał mu wierzyć... ale nadal bał się, że to wszytko to
tylko puste słowa, a Stinga znów w końcu poniesie i mu coś zrobi.
-Dlaczego miałbym ci ufać, że więcej tego nie zrobisz? -Spytał gorzkim tonem głosu. -Ty mi nie ufasz i masz mnie za szmatę...
~
- To nie tak, że ci nie ufam. Tłumaczyłem ci już to. I wcale nie mam cię za szmatę... Po prostu dalej nie mogę przyzwyczaić się do tego, że zgodziłeś się za mną być. Dlatego bez przerwy się boję, że jednak zdecydujesz się na życie u boku kogoś innego - wyznał. - Nie masz żadnej gwarancji na to, że znowu nie odwalę niczego podobnego. Nie chcę też niczego obiecywać, bo sam nie jestem pewien, czy uda mi się zapanować nad tymi wybuchami... Jestem wobec ciebie szczery. Widzisz, że nie składam obietnic, których nie wiem, czy będę w stanie dotrzymać.
-Dlaczego miałbym ci ufać, że więcej tego nie zrobisz? -Spytał gorzkim tonem głosu. -Ty mi nie ufasz i masz mnie za szmatę...
~
- To nie tak, że ci nie ufam. Tłumaczyłem ci już to. I wcale nie mam cię za szmatę... Po prostu dalej nie mogę przyzwyczaić się do tego, że zgodziłeś się za mną być. Dlatego bez przerwy się boję, że jednak zdecydujesz się na życie u boku kogoś innego - wyznał. - Nie masz żadnej gwarancji na to, że znowu nie odwalę niczego podobnego. Nie chcę też niczego obiecywać, bo sam nie jestem pewien, czy uda mi się zapanować nad tymi wybuchami... Jestem wobec ciebie szczery. Widzisz, że nie składam obietnic, których nie wiem, czy będę w stanie dotrzymać.
~
Natsu nie chciał usłyszeć takich słów. Chciał głupio
wierzyć, że blondyn już nigdy więcej go nie zrani, ale... był mu wdzięczny za
szczerość.
-Widzisz... ja mam tak samo. Nie składam obietnic, których nie dotrzymuję. A jestem w stanie obiecać ci, że cię nie zdradzę, bo cię kocham... A i tak mi pewnie nie uwierzysz, prawda? -Oparł głowę o drzwi, wpatrując się pusto w sufit.
~
- Chcę w to wierzyć - odparł z przekonaniem. - Ale sam wiesz, jaki jestem. Jak coś sobie uroję w bani, to ciężko mi to wybić z głowy. Cały czas sobie powtarzam, że moje podejrzenia są nieuzasadnione. - Westchnął ciężko. - Otworzysz mi, czy będziemy tak stać po dwóch stronach drzwi?
-Widzisz... ja mam tak samo. Nie składam obietnic, których nie dotrzymuję. A jestem w stanie obiecać ci, że cię nie zdradzę, bo cię kocham... A i tak mi pewnie nie uwierzysz, prawda? -Oparł głowę o drzwi, wpatrując się pusto w sufit.
~
- Chcę w to wierzyć - odparł z przekonaniem. - Ale sam wiesz, jaki jestem. Jak coś sobie uroję w bani, to ciężko mi to wybić z głowy. Cały czas sobie powtarzam, że moje podejrzenia są nieuzasadnione. - Westchnął ciężko. - Otworzysz mi, czy będziemy tak stać po dwóch stronach drzwi?
~
-Wiem... ale nigdy nie byłeś wobec mnie agresywny, więc zrozum i mnie. Po prostu... przerażasz mnie. -Westchnął, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. -Nie wiem. Chcę ci otworzyć, ale nie wiem, czy ci znów coś nie odwali...
~
- Wiem, Natsu... Sam siebie nie poznaję. - Oparł głowę o zimną ścianę, zbierając myśli. - Nie chciałem cię skrzywdzić. Tamtego kolesia tak, ale nie ciebie - wyznał. - Zrozumiem, jeżeli mi jednak nie otworzysz. Nie chcę ci nic zrobić. Chcę cię po prostu przytulić. - Przymknął oczy, zastanawiając się nad tym, czy metody Laxusa są jednak dobre. Mówił, że dopiero po jakimś czasie druga osoba zrozumie, że to dla jej dobra... ale na razie Sting nie chciał tego sprawdzać. Nadal się bał, że Natsu go po prostu znienawidzi.
-Wiem... ale nigdy nie byłeś wobec mnie agresywny, więc zrozum i mnie. Po prostu... przerażasz mnie. -Westchnął, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. -Nie wiem. Chcę ci otworzyć, ale nie wiem, czy ci znów coś nie odwali...
~
- Wiem, Natsu... Sam siebie nie poznaję. - Oparł głowę o zimną ścianę, zbierając myśli. - Nie chciałem cię skrzywdzić. Tamtego kolesia tak, ale nie ciebie - wyznał. - Zrozumiem, jeżeli mi jednak nie otworzysz. Nie chcę ci nic zrobić. Chcę cię po prostu przytulić. - Przymknął oczy, zastanawiając się nad tym, czy metody Laxusa są jednak dobre. Mówił, że dopiero po jakimś czasie druga osoba zrozumie, że to dla jej dobra... ale na razie Sting nie chciał tego sprawdzać. Nadal się bał, że Natsu go po prostu znienawidzi.
~
- Przepraszam, ale nie chcę, żebyś mnie teraz przytulał. -Odparł cichym głosem, obejmując się ramionami. -Nadal mam spory ślad na policzku i cholernie boli mnie głowa... -Wyznał ze smutkiem. -Po prostu idź już sobie, dobra?...Spotkamy się w pracy...
~
- Uch... Przepraszam cię - jęknął. Miał cholerne wyrzuty sumienia. - Ja... Uch. Może rzeczywiście lepiej już pójdę. Widzę, że moja obecność tylko dodatkowo cię denerwuje. Jeszcze raz przepraszam, Natsu. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Do zobaczenia w pracy - pożegnał się cicho i ruszył w stronę samochodu. Już po chwili ruszył z piskiem opon jak najdalej stąd.
- Przepraszam, ale nie chcę, żebyś mnie teraz przytulał. -Odparł cichym głosem, obejmując się ramionami. -Nadal mam spory ślad na policzku i cholernie boli mnie głowa... -Wyznał ze smutkiem. -Po prostu idź już sobie, dobra?...Spotkamy się w pracy...
~
- Uch... Przepraszam cię - jęknął. Miał cholerne wyrzuty sumienia. - Ja... Uch. Może rzeczywiście lepiej już pójdę. Widzę, że moja obecność tylko dodatkowo cię denerwuje. Jeszcze raz przepraszam, Natsu. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Do zobaczenia w pracy - pożegnał się cicho i ruszył w stronę samochodu. Już po chwili ruszył z piskiem opon jak najdalej stąd.
~
Wieczór...
Natsu przyszedł do baru w podłym nastroju. Chuj, że powiedział Stingowi, że spotkają się w pracy. Nadal nie miał ochoty na niego patrzeć. Z takim zamiarem udał się szybko do gabinetu, tuż przed występami, wiedząc, iż chłopaki są w garderobie, więc ich nie spotka...
~
Gray siedział w garderobie, szukając jakichś swoich bokserek. Kurwa, nie widział żadnych. Przekopał się przez kolejny stos ubrań i wreszcie...
- Tak! Są! - Uniósł tryumfująco gacie do góry, zadowolony. Ale coś mu się nie zgadzało. To jakiś inny rozmiar, a był pewien, że kiedyś sam takie miał.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Sting. Popatrzył na Graya jak na kretyna i wyrwał mu bokserki z ręki.
- One są moje. Zawsze musisz dotykać cudzych rzeczy? - zapytał beznamiętnie, chociaż ogarniał go wkurw. Znowu.
Fullbuster uniósł brew do góry i skrzyżował ręce na piersi.
- Dla twojej informacji, znalazłem je przypadkiem. Musisz się ciskać o takie głupoty?
- Głupoty? - Sting zmierzył go wkurzonym spojrzeniem. - Nigdy więcej nie tykaj moich rzeczy. I Natsu też nie.
Natsu przyszedł do baru w podłym nastroju. Chuj, że powiedział Stingowi, że spotkają się w pracy. Nadal nie miał ochoty na niego patrzeć. Z takim zamiarem udał się szybko do gabinetu, tuż przed występami, wiedząc, iż chłopaki są w garderobie, więc ich nie spotka...
~
Gray siedział w garderobie, szukając jakichś swoich bokserek. Kurwa, nie widział żadnych. Przekopał się przez kolejny stos ubrań i wreszcie...
- Tak! Są! - Uniósł tryumfująco gacie do góry, zadowolony. Ale coś mu się nie zgadzało. To jakiś inny rozmiar, a był pewien, że kiedyś sam takie miał.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Sting. Popatrzył na Graya jak na kretyna i wyrwał mu bokserki z ręki.
- One są moje. Zawsze musisz dotykać cudzych rzeczy? - zapytał beznamiętnie, chociaż ogarniał go wkurw. Znowu.
Fullbuster uniósł brew do góry i skrzyżował ręce na piersi.
- Dla twojej informacji, znalazłem je przypadkiem. Musisz się ciskać o takie głupoty?
- Głupoty? - Sting zmierzył go wkurzonym spojrzeniem. - Nigdy więcej nie tykaj moich rzeczy. I Natsu też nie.
~
Natsu przypomniał sobie nagle, że brał gacie do występów do
pralni. Strzelił sobie facepalma i niechętnie skierował się do garderoby. Gdy
akurat otworzył drzwi, usłyszał dość nieprzyjemne słowa z ust blondyna i
skrzywił się lekko.
-Jestem twoją... rzeczą? -Spytał cicho, czując ukłucie w sercu. Potrząsnął głową i rzucił Fullbusterowi bokserki. -Sorka, nie przyniosłem wcześniej z pralni. -Odparł beznamiętnie.
~
Gray już miał coś odpowiedzieć, ale wszedł Natsu. Złapał tylko bokserki w locie i stał, chwilowo nic nie mówiąc.
Sting odwrócił się w stronę swojego chłopaka z zaskoczeniem.
- Nie! Nie słyszałeś całej naszej rozmowy, więc mogło to tak dla ciebie zabrzmieć, ale wcale nie chodziło mi o to, że jesteś rzeczą! To nie tak! - Tłumaczył się. Wtedy jego wzrok padł na ślad, który Dragneel miał na policzku. Ślad po jego własnej ręce. Poczuł ściskanie w gardle.
- Sting, daj sobie już spokój z czepianiem się mnie o takie coś. Natsu, tu chodziło o to, że on - wskazał na blondyna - ma do mnie problem o to, że dotknąłem jego rzeczy. Zaraz potem chciał zmienić temat na ciebie, a wtedy... cóż, wszedłeś - odezwał się Fullbuster. Nie było mu w smak bronić swojego współpracownika, ale nie chciał, żeby Natsu cierpiał, dlatego postanowił trochę to sprostować... Trochę.
-Jestem twoją... rzeczą? -Spytał cicho, czując ukłucie w sercu. Potrząsnął głową i rzucił Fullbusterowi bokserki. -Sorka, nie przyniosłem wcześniej z pralni. -Odparł beznamiętnie.
~
Gray już miał coś odpowiedzieć, ale wszedł Natsu. Złapał tylko bokserki w locie i stał, chwilowo nic nie mówiąc.
Sting odwrócił się w stronę swojego chłopaka z zaskoczeniem.
- Nie! Nie słyszałeś całej naszej rozmowy, więc mogło to tak dla ciebie zabrzmieć, ale wcale nie chodziło mi o to, że jesteś rzeczą! To nie tak! - Tłumaczył się. Wtedy jego wzrok padł na ślad, który Dragneel miał na policzku. Ślad po jego własnej ręce. Poczuł ściskanie w gardle.
- Sting, daj sobie już spokój z czepianiem się mnie o takie coś. Natsu, tu chodziło o to, że on - wskazał na blondyna - ma do mnie problem o to, że dotknąłem jego rzeczy. Zaraz potem chciał zmienić temat na ciebie, a wtedy... cóż, wszedłeś - odezwał się Fullbuster. Nie było mu w smak bronić swojego współpracownika, ale nie chciał, żeby Natsu cierpiał, dlatego postanowił trochę to sprostować... Trochę.
~
Natsu wgapiał się pustym i jednocześnie smutnym wyrazem
twarzy w swego chłopaka, słuchając wyjaśnień Graya. Westchnął, nie mając siły
się kłócić.
-Nieważne. Sting, nie unoś się o takie rzeczy. Jak nie miał gaci, to powinieneś mu ich użyczyć. Jesteście współpracownikami, jakby nie było. -Odparł, spoglądając po chwili na Graya. -Zapomniałem jeszcze o czymś, czy masz już wszystko na występ?
~
Sting trochę się wkurzył, że Natsu go ignorował i gadał tylko z Grayem. Zacisnął dłonie w pięści, ale się kontrolował. Nie chciał znowu zrobić czegoś, czego będzie później żałował.
- Natsu, posłuchaj mnie - zaczął, podchodząc do niego powoli. Przytulił go do siebie, zanim zdążył się odsunąć. - Nie mam cię za rzecz, mówię poważnie. To źle zabrzmiało, wiem. Wybacz mi.
Gray patrzył na tą scenę i miał ochotę wypierdolić stąd blondyna. Teraz nagle zrobił się taki milutki, co?
- Mam wszystko - odpowiedział uprzejmie, gdy Sting skończył swój wywód. Posłał Natsu spojrzenie mówiące, że go wspiera i sobie stąd nie pójdzie, w razie gdyby temu kretynowi miało coś odjebać.
-Nieważne. Sting, nie unoś się o takie rzeczy. Jak nie miał gaci, to powinieneś mu ich użyczyć. Jesteście współpracownikami, jakby nie było. -Odparł, spoglądając po chwili na Graya. -Zapomniałem jeszcze o czymś, czy masz już wszystko na występ?
~
Sting trochę się wkurzył, że Natsu go ignorował i gadał tylko z Grayem. Zacisnął dłonie w pięści, ale się kontrolował. Nie chciał znowu zrobić czegoś, czego będzie później żałował.
- Natsu, posłuchaj mnie - zaczął, podchodząc do niego powoli. Przytulił go do siebie, zanim zdążył się odsunąć. - Nie mam cię za rzecz, mówię poważnie. To źle zabrzmiało, wiem. Wybacz mi.
Gray patrzył na tą scenę i miał ochotę wypierdolić stąd blondyna. Teraz nagle zrobił się taki milutki, co?
- Mam wszystko - odpowiedział uprzejmie, gdy Sting skończył swój wywód. Posłał Natsu spojrzenie mówiące, że go wspiera i sobie stąd nie pójdzie, w razie gdyby temu kretynowi miało coś odjebać.
~
Natsu nie mógł nic na to poradzić, ale spiął się i zadrżał,
gdy Sting go do siebie przytulił. Zamknął oczy, a przez pamięć mignęły mu
obrazy wczorajszego dnia, gdy trzymał go w uścisku, potrząsał, a potem...
-Zostaw mnie. -Szepnął cicho, po kilku chwilach milczenia. Położył dłoń na klatce piersiowej blondyna, próbując go lekko od siebie odepchnąć. -Nie wiem, za co mnie masz. Wczoraj i tak już wystarczająco powiedziałeś. Muszę to przemyśleć...
~
Sting puścił go i cofnął się o kilka kroków, spuszczając głowę w dół. Wbił wzrok w podłogę.
- Rozumiem. Nie chcesz mnie widzieć. Lepiej... Lepiej już wyjdę. - Wyminął go i stanął w progu. Odwrócił się jeszcze, aby posłać Grayowi spojrzenie pod tytułem "nie zbliżaj się do niego, bo cię zabiję". Zerknął jeszcze na Natsu, ale on nie patrzył w jego kierunku. Wyszedł, z ambitnym planem najebania się przy barze. Najwyżej się prześpi w samochodzie, gdyby nie zdążył wytrzeźwieć przez noc.
-Zostaw mnie. -Szepnął cicho, po kilku chwilach milczenia. Położył dłoń na klatce piersiowej blondyna, próbując go lekko od siebie odepchnąć. -Nie wiem, za co mnie masz. Wczoraj i tak już wystarczająco powiedziałeś. Muszę to przemyśleć...
~
Sting puścił go i cofnął się o kilka kroków, spuszczając głowę w dół. Wbił wzrok w podłogę.
- Rozumiem. Nie chcesz mnie widzieć. Lepiej... Lepiej już wyjdę. - Wyminął go i stanął w progu. Odwrócił się jeszcze, aby posłać Grayowi spojrzenie pod tytułem "nie zbliżaj się do niego, bo cię zabiję". Zerknął jeszcze na Natsu, ale on nie patrzył w jego kierunku. Wyszedł, z ambitnym planem najebania się przy barze. Najwyżej się prześpi w samochodzie, gdyby nie zdążył wytrzeźwieć przez noc.
~
Natsu nie odezwał się już ani słowem, pozwalając blondynowi
wyjść. Gdy zamknął za sobą drzwi, Natsu oparł się o nie z westchnieniem i wbił
wzrok w podłogę. To tak cholernie bolało... Chciał, aby jego związek ze
Stingiem był taki, jak podczas ich randki... Ale nie mógł nic zrobić i nie
wiedział, czemu jego chłopak mu nie ufa...
-Wybacz... nie chce mi się za nim latać. Jak nie wróci na występy, to go zastąpisz? Ja nie mogę tego zrobić przez... -Złapał się za policzek i spojrzał na Graya smutnym wzrokiem.
~
- Zastąpię go - odpowiedział, wzdychając ciężko. Sting był takim kretynem. Gdyby Natsu był chłopakiem Graya, on nigdy nie traktowałby go tak źle. W ogóle nie rozumiał, jak można tak znęcać się nad ludźmi. Sam był chodzącym przykładem ofiary jakiegoś popierdolonego psychola i wiedział, jak to jest. Ciekawe, co by zrobili Laxus lub Sting, gdyby ktoś tak traktował ich samych.
- Natsu, jeśli chcesz, zaopiekuję się dziś lokalem. I tym razem cię nie zawiodę. Tak myślę - zaproponował.
*
Sting usiadł przy barze, zamawiając "coś, co jest najmocniejsze i dobrze kopie". Był zły, sfrustrowany i miał wyrzuty sumienia. Czuł, że Natsu wymyka mu się z rąk. I do tego w ramiona Graya... Nic nie poradził na to, że tak czuł.
-Wybacz... nie chce mi się za nim latać. Jak nie wróci na występy, to go zastąpisz? Ja nie mogę tego zrobić przez... -Złapał się za policzek i spojrzał na Graya smutnym wzrokiem.
~
- Zastąpię go - odpowiedział, wzdychając ciężko. Sting był takim kretynem. Gdyby Natsu był chłopakiem Graya, on nigdy nie traktowałby go tak źle. W ogóle nie rozumiał, jak można tak znęcać się nad ludźmi. Sam był chodzącym przykładem ofiary jakiegoś popierdolonego psychola i wiedział, jak to jest. Ciekawe, co by zrobili Laxus lub Sting, gdyby ktoś tak traktował ich samych.
- Natsu, jeśli chcesz, zaopiekuję się dziś lokalem. I tym razem cię nie zawiodę. Tak myślę - zaproponował.
*
Sting usiadł przy barze, zamawiając "coś, co jest najmocniejsze i dobrze kopie". Był zły, sfrustrowany i miał wyrzuty sumienia. Czuł, że Natsu wymyka mu się z rąk. I do tego w ramiona Graya... Nic nie poradził na to, że tak czuł.
~
-Nie... Nie ma sensu, żebyś znów się tak narażał. -Posłał mu lekki uśmiech. -Przecież nie jestem chory, czy coś. Jako szef mam obowiązki i nie mam zamiaru się wymigiwać, przez swoje problemy życiowe. -Zaśmiał się cicho, choć nie miał humoru. -To ja idę. Jeszcze raz przepraszam za ten kłopot i dziękuję. -Odparł delikatnym głosem i wyszedł, kierując się do swego gabinetu. Papierkowa robota... tak bardzo kochaaana praca! Ta...
~
- Uch, no jak chcesz. - Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. - To ja się przygotuję do występu - powiedział i skupił się na szukaniu kolejnych części garderoby. Kurwa, one giną w jakichś tajemniczych okolicznościach, czy co?!
*
Sting poczuł się pijany po trzech kolejkach jakiegoś mocnego trunku, więc postanowił na razie przystopować. Kątem oka dostrzegł Natsu, który zmierzał do gabinetu. Chciał za nim pójść, ale po co, skoro i tak różowowłosy nie zamierzał z nim rozmawiać? Cóż, nie dziwił mu się…