środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 14.

Następny dzień, ranek...
Sting stwierdził, że musi sobie pogadać z Natsu, na spokojnie. Miał wyrzuty sumienia. Co z tego, że wziął sobie do serca rady Laxusa? Nie potrafił być niemiły dla Natsu, kiedy był już spokojny...
Wysiadł z samochodu i zapukał do drzwi, ale nikt nie otwierał.
- Daaaj spokój, Natsu. Wiem, że tam jesteś! - zawołał, dobijając się dalej.
~
Natsu siedział w kuchni, popijając poranną kawę z pustym wyrazem twarzy. Nadal nie mógł uwierzyć w to, co powiedział i zrobił mu Sting. Nie chciał z nim gadać... Gdy usłyszał dobijanie do drzwi i jego głos... spiął się lekko, ale nie ruszył się z miejsca. Chciał, aby blondyn sobie stąd poszedł... Westchnął, upijając kolejny łyk ciepłego napoju.

~

- Nie pójdę stąd, dopóki mi nie otworzysz! - ostrzegł, stając przy ścianie obok drzwi. - W końcu będziesz musiał stamtąd wyjść! - dodał po chwili. Nie należał do ludzi cierpliwych, ale poczeka... Nie odpuści Natsu tej rozmowy. Na pewno nie.
~
Upił w spokoju kawę i leniwie umył naczynie, bez większych emocji. Gdy skończył, oparł się o zlew i przejechał dłonią po lekko spuchniętym policzku... Westchnął, zamykając oczy. Sting sobie stąd nie pójdzie, znał go. A rozmowy i tak nie unikną, więc... Podszedł do drzwi i oparł się o nie.
-Czego chcesz? -Zapytał, nie mając zamiaru mu otwierać.

~

Czekał w miarę cierpliwie, chociaż to go irytowało. Kiedy usłyszał głos Natsu, początkowo wzdrygnął się, lekko wystraszony. Nie spodziewał się tego.
- Nie strasz. - Odetchnął głęboko. - Rozumiem, że nie chcesz ze mną teraz gadać i wcale ci się nie dziwię. Nic mnie nie usprawiedliwia, nawet złość. W końcu obiecałem ci, że nie będę robił scen zazdrości, a nie dość, że takową zrobiłem... to jeszcze cię uderzyłem. Wybacz, Natsu. Zrozumiem, jeśli nie będziesz już chciał mnie widzieć - powiedział ze smutkiem. Zjebał akcję, oj tak.
~
Natsu słuchał jego słów w ciszy, spuszczając wzrok na podłogę. Tak bardzo chciał mu wierzyć... ale nadal bał się, że to wszytko to tylko puste słowa, a Stinga znów w końcu poniesie i mu coś zrobi.
-Dlaczego miałbym ci ufać, że więcej tego nie zrobisz? -Spytał gorzkim tonem głosu. -Ty mi nie ufasz i masz mnie za szmatę...

~

- To nie tak, że ci nie ufam. Tłumaczyłem ci już to. I wcale nie mam cię za szmatę... Po prostu dalej nie mogę przyzwyczaić się do tego, że zgodziłeś się za mną być. Dlatego bez przerwy się boję, że jednak zdecydujesz się na życie u boku kogoś innego - wyznał. - Nie masz żadnej gwarancji na to, że znowu nie odwalę niczego podobnego. Nie chcę też niczego obiecywać, bo sam nie jestem pewien, czy uda mi się zapanować nad tymi wybuchami... Jestem wobec ciebie szczery. Widzisz, że nie składam obietnic, których nie wiem, czy będę w stanie dotrzymać.
~
Natsu nie chciał usłyszeć takich słów. Chciał głupio wierzyć, że blondyn już nigdy więcej go nie zrani, ale... był mu wdzięczny za szczerość.
-Widzisz... ja mam tak samo. Nie składam obietnic, których nie dotrzymuję. A jestem w stanie obiecać ci, że cię nie zdradzę, bo cię kocham... A i tak mi pewnie nie uwierzysz, prawda? -Oparł głowę o drzwi, wpatrując się pusto w sufit.

~

- Chcę w to wierzyć - odparł z przekonaniem. - Ale sam wiesz, jaki jestem. Jak coś sobie uroję w bani, to ciężko mi to wybić z głowy. Cały czas sobie powtarzam, że moje podejrzenia są nieuzasadnione. - Westchnął ciężko. - Otworzysz mi, czy będziemy tak stać po dwóch stronach drzwi?
~

-Wiem... ale nigdy nie byłeś wobec mnie agresywny, więc zrozum i mnie. Po prostu... przerażasz mnie. -Westchnął, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. -Nie wiem. Chcę ci otworzyć, ale nie wiem, czy ci znów coś nie odwali...

~

- Wiem, Natsu... Sam siebie nie poznaję. - Oparł głowę o zimną ścianę, zbierając myśli. - Nie chciałem cię skrzywdzić. Tamtego kolesia tak, ale nie ciebie - wyznał. - Zrozumiem, jeżeli mi jednak nie otworzysz. Nie chcę ci nic zrobić. Chcę cię po prostu przytulić. - Przymknął oczy, zastanawiając się nad tym, czy metody Laxusa są jednak dobre. Mówił, że dopiero po jakimś czasie druga osoba zrozumie, że to dla jej dobra... ale na razie Sting nie chciał tego sprawdzać. Nadal się bał, że Natsu go po prostu znienawidzi.
~

- Przepraszam, ale nie chcę, żebyś mnie teraz przytulał. -Odparł cichym głosem, obejmując się ramionami. -Nadal mam spory ślad na policzku i cholernie boli mnie głowa... -Wyznał ze smutkiem. -Po prostu idź już sobie, dobra?...Spotkamy się w pracy...

~

- Uch... Przepraszam cię - jęknął. Miał cholerne wyrzuty sumienia. - Ja... Uch. Może rzeczywiście lepiej już pójdę. Widzę, że moja obecność tylko dodatkowo cię denerwuje. Jeszcze raz przepraszam, Natsu. Żałuję, że nie mogę cofnąć czasu. Do zobaczenia w pracy - pożegnał się cicho i ruszył w stronę samochodu. Już po chwili ruszył z piskiem opon jak najdalej stąd.
~
Wieczór...
Natsu przyszedł do baru w podłym nastroju. Chuj, że powiedział Stingowi, że spotkają się w pracy. Nadal nie miał ochoty na niego patrzeć. Z takim zamiarem udał się szybko do gabinetu, tuż przed występami, wiedząc, iż chłopaki są w garderobie, więc ich nie spotka...

~

Gray siedział w garderobie, szukając jakichś swoich bokserek. Kurwa, nie widział żadnych. Przekopał się przez kolejny stos ubrań i wreszcie...
- Tak! Są! - Uniósł tryumfująco gacie do góry, zadowolony. Ale coś mu się nie zgadzało. To jakiś inny rozmiar, a był pewien, że kiedyś sam takie miał.
W tej chwili do pomieszczenia wszedł Sting. Popatrzył na Graya jak na kretyna i wyrwał mu bokserki z ręki.
- One są moje. Zawsze musisz dotykać cudzych rzeczy? - zapytał beznamiętnie, chociaż ogarniał go wkurw. Znowu.
Fullbuster uniósł brew do góry i skrzyżował ręce na piersi.
- Dla twojej informacji, znalazłem je przypadkiem. Musisz się ciskać o takie głupoty?
- Głupoty? - Sting zmierzył go wkurzonym spojrzeniem. - Nigdy więcej nie tykaj moich rzeczy. I Natsu też nie.
~
Natsu przypomniał sobie nagle, że brał gacie do występów do pralni. Strzelił sobie facepalma i niechętnie skierował się do garderoby. Gdy akurat otworzył drzwi, usłyszał dość nieprzyjemne słowa z ust blondyna i skrzywił się lekko.
-Jestem twoją... rzeczą? -Spytał cicho, czując ukłucie w sercu. Potrząsnął głową i rzucił Fullbusterowi bokserki. -Sorka, nie przyniosłem wcześniej z pralni. -Odparł beznamiętnie.

~

Gray już miał coś odpowiedzieć, ale wszedł Natsu. Złapał tylko bokserki w locie i stał, chwilowo nic nie mówiąc.
Sting odwrócił się w stronę swojego chłopaka z zaskoczeniem.
- Nie! Nie słyszałeś całej naszej rozmowy, więc mogło to tak dla ciebie zabrzmieć, ale wcale nie chodziło mi o to, że jesteś rzeczą! To nie tak! - Tłumaczył się. Wtedy jego wzrok padł na ślad, który Dragneel miał na policzku. Ślad po jego własnej ręce. Poczuł ściskanie w gardle.
- Sting, daj sobie już spokój z czepianiem się mnie o takie coś. Natsu, tu chodziło o to, że on - wskazał na blondyna - ma do mnie problem o to, że dotknąłem jego rzeczy. Zaraz potem chciał zmienić temat na ciebie, a wtedy... cóż, wszedłeś - odezwał się Fullbuster. Nie było mu w smak bronić swojego współpracownika, ale nie chciał, żeby Natsu cierpiał, dlatego postanowił trochę to sprostować... Trochę.
~
Natsu wgapiał się pustym i jednocześnie smutnym wyrazem twarzy w swego chłopaka, słuchając wyjaśnień Graya. Westchnął, nie mając siły się kłócić.
-Nieważne. Sting, nie unoś się o takie rzeczy. Jak nie miał gaci, to powinieneś mu ich użyczyć. Jesteście współpracownikami, jakby nie było. -Odparł, spoglądając po chwili na Graya. -Zapomniałem jeszcze o czymś, czy masz już wszystko na występ?

~

Sting trochę się wkurzył, że Natsu go ignorował i gadał tylko z Grayem. Zacisnął dłonie w pięści, ale się kontrolował. Nie chciał znowu zrobić czegoś, czego będzie później żałował.
- Natsu, posłuchaj mnie - zaczął, podchodząc do niego powoli. Przytulił go do siebie, zanim zdążył się odsunąć. - Nie mam cię za rzecz, mówię poważnie. To źle zabrzmiało, wiem. Wybacz mi.
Gray patrzył na tą scenę i miał ochotę wypierdolić stąd blondyna. Teraz nagle zrobił się taki milutki, co?
- Mam wszystko - odpowiedział uprzejmie, gdy Sting skończył swój wywód. Posłał Natsu spojrzenie mówiące, że go wspiera i sobie stąd nie pójdzie, w razie gdyby temu kretynowi miało coś odjebać.
~
Natsu nie mógł nic na to poradzić, ale spiął się i zadrżał, gdy Sting go do siebie przytulił. Zamknął oczy, a przez pamięć mignęły mu obrazy wczorajszego dnia, gdy trzymał go w uścisku, potrząsał, a potem...
-Zostaw mnie. -Szepnął cicho, po kilku chwilach milczenia. Położył dłoń na klatce piersiowej blondyna, próbując go lekko od siebie odepchnąć. -Nie wiem, za co mnie masz. Wczoraj i tak już wystarczająco powiedziałeś. Muszę to przemyśleć...

~

Sting puścił go i cofnął się o kilka kroków, spuszczając głowę w dół. Wbił wzrok w podłogę.
- Rozumiem. Nie chcesz mnie widzieć. Lepiej... Lepiej już wyjdę. - Wyminął go i stanął w progu. Odwrócił się jeszcze, aby posłać Grayowi spojrzenie pod tytułem "nie zbliżaj się do niego, bo cię zabiję". Zerknął jeszcze na Natsu, ale on nie patrzył w jego kierunku. Wyszedł, z ambitnym planem najebania się przy barze. Najwyżej się prześpi w samochodzie, gdyby nie zdążył wytrzeźwieć przez noc.
~
Natsu nie odezwał się już ani słowem, pozwalając blondynowi wyjść. Gdy zamknął za sobą drzwi, Natsu oparł się o nie z westchnieniem i wbił wzrok w podłogę. To tak cholernie bolało... Chciał, aby jego związek ze Stingiem był taki, jak podczas ich randki... Ale nie mógł nic zrobić i nie wiedział, czemu jego chłopak mu nie ufa...
-Wybacz... nie chce mi się za nim latać. Jak nie wróci na występy, to go zastąpisz? Ja nie mogę tego zrobić przez... -Złapał się za policzek i spojrzał na Graya smutnym wzrokiem.

~

- Zastąpię go - odpowiedział, wzdychając ciężko. Sting był takim kretynem. Gdyby Natsu był chłopakiem Graya, on nigdy nie traktowałby go tak źle. W ogóle nie rozumiał, jak można tak znęcać się nad ludźmi. Sam był chodzącym przykładem ofiary jakiegoś popierdolonego psychola i wiedział, jak to jest. Ciekawe, co by zrobili Laxus lub Sting, gdyby ktoś tak traktował ich samych.
- Natsu, jeśli chcesz, zaopiekuję się dziś lokalem. I tym razem cię nie zawiodę. Tak myślę - zaproponował.
*
Sting usiadł przy barze, zamawiając "coś, co jest najmocniejsze i dobrze kopie". Był zły, sfrustrowany i miał wyrzuty sumienia. Czuł, że Natsu wymyka mu się z rąk. I do tego w ramiona Graya... Nic nie poradził na to, że tak czuł.
~


-Nie... Nie ma sensu, żebyś znów się tak narażał. -Posłał mu lekki uśmiech. -Przecież nie jestem chory, czy coś. Jako szef mam obowiązki i nie mam zamiaru się wymigiwać, przez swoje problemy życiowe. -Zaśmiał się cicho, choć nie miał humoru. -To ja idę. Jeszcze raz przepraszam za ten kłopot i dziękuję. -Odparł delikatnym głosem i wyszedł, kierując się do swego gabinetu. Papierkowa robota... tak bardzo kochaaana praca! Ta...

~

- Uch, no jak chcesz. - Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. - To ja się przygotuję do występu - powiedział i skupił się na szukaniu kolejnych części garderoby. Kurwa, one giną w jakichś tajemniczych okolicznościach, czy co?!
*
Sting poczuł się pijany po trzech kolejkach jakiegoś mocnego trunku, więc postanowił na razie przystopować. Kątem oka dostrzegł Natsu, który zmierzał do gabinetu. Chciał za nim pójść, ale po co, skoro i tak różowowłosy nie zamierzał z nim rozmawiać? Cóż, nie dziwił mu się…

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 13.

Kilka dni później...
Gray nadal mieszkał w gabinecie i o dziwo, Laxus się nie pojawiał. Może chciał dać mu czas, by mógł się ruszać? A wtedy znów pewnie przyjdzie, by go...
Natsu westchnął i wypił drinka, siedząc przy barze. Nie chciał o tym myśleć, ale nic nie poradził na to, że cholernie bał się o Graya. Do tego Sting o niczym nie wiedział... Postanowili go w to nie mieszać...

~

Gajeel wszedł do baru, już lekko wstawiony. Wypił trochę ze współpracownikami, ale wódka się skończyła, więc postanowił się doprawić w jakimś lokalu. Usiadł przy barze i zamówił kolejkę, a potem wbił spojrzenie w jakiegoś różowowłosego przystojniaka, który siedział tuż obok niego.
- Mrru... Będziesz moją śrubką, bejbe? - rzucił, nonszalancko opierając się o ladę.
~
Natsu uniósł wzrok znad kieliszka w stronę jakiegoś czarnowłosego, podejrzanego typa.
-E-e? -Spytał inteligentnie, kilkakrotnie mrugając. -Jaką śrubką? -Nie ogarniał, o co mu za bardzo chodzi.

~

- Och, nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię. - Machnął ręką, posyłając mu drapieżny uśmieszek. - Ile bierzesz za noc? Bo wiesz... Chcę być twoją brakującą częścią i mocno się w ciebie wwiercić właśnie dziś. - Przybliżył się.
W tej chwili z łazienki wyszedł Sting. Zauważył, że jakiś koleś ewidentnie spoufala się z Natsu... a on się rumieni! Złość zalała go gwałtowną falą. Jeszcze chwilę poczeka, ale jeśli coś mu się nie spodoba, zapierdoli tego typa!
~
-Z-za noc? W-wiercić? -Zająknął się, czując, że zaczyna się rumienić. Czuł się zażenowany takimi pytaniami, ale nie mógł nawrzeszczeć na tego typa, bo... był klientem, a klient ma zawsze rację, prawda? Głupia zasada, ale Natsu nie zamierzał narażać baru na zła opinię, więc postanowił znieść zachowanie tego typka. -Przepraszam, ale źle trafiłeś. Mam chłopaka i nie biorę pieniędzy za noc... -Odparł jak najmilszym tonem, na jaki było go stać, ugh..

~

- Na pewno nie dasz się przekonać? Nikt nie musi o tym wiedzieć - zamruczał, kładąc mu dłoń na kolanie.
A to była kropla, która przepełniła czarę. Sting szybko podszedł do kolesia i złapał go za fraki, ciągnąc go za sobą na dwór. O nie, nie zostawi tak tego! Zdziwiony Gajeel szedł za nim, nie ogarniając sytuacji. Już miał zapytać, o co tak właściwie chodzi, ale właśnie znaleźli się na dworze i ten dziwny blondyn przyparł go do ściany budynku.
- Dostaniesz nauczkę za romansowanie z moim chłopakiem! - warknął na niego Sting, wkurwiony.
~

Natsu zamarł, patrząc z szeroko otwartymi oczami jak wkurzony Sting wyprowadza tego czarnowłosego typka na zewnątrz lokalu. Szybko się otrząsnął i pobiegł za nimi. Blondyn nie może go pobić, bo bar tylko na tym ucierpi! Będzie afera, będą musieli płacić odszkodowanie i stracą klientów... Nie! Natsu nie może do tego dopuścić!
-Sting! Przestań! -Krzyknął od razu, gdy tylko wyszedł z budynku, skupiając wzrok na swym chłopaku.

~

Sting zignorował Natsu i wymierzył temu kolesiowi siarczysty policzek, a kiedy ten nadal był w szoku, po prostu zaczął go okładać pięściami.
Gajeel był zbyt zaskoczony, żeby cokolwiek zrobić. Nigdy nie zdarzyło mu się takie coś, nawet jak zarywał do zajętych chłopaków.
- Nigdy. Kurwa. Więcej. Nie. Zbliżaj. Się. Do. Niego - warczał blondyn, zaślepiony wściekłością.
~
Natsu ogarniał coraz większy strach. Zamarł... przypominając sobie wydarzenie z kilku dni wstecz. Sting znów miał ten wkurwiony, przerażający wyraz twarzy.
-S - Sting! -Ocknął się nagle i szybko do nich podbiegł. -Zostaw go! To klient! -Krzyczał, ale to nie dawało rezultatu. -Mówię ci to jako szef, a nie chłopak! Rozumiesz?! Zostaw go! -Złapał go za ramię, mając nadzieję, że się opanuje.

~

Sting zostawił Gajeela dopiero wtedy, gdy już wyładował swoją największą złość. Potem odwrócił się do Natsu, wkurwiony.
- Klient? - warknął. - A może ci się to po prostu podobało, kiedy do ciebie tak bezczelnie zarywał?! - krzyknął na niego i uderzył go w twarz. Potem złapał go za ramiona i potrząsnął nim gwałtownie. - Kurwa, Natsu, czy ty naprawdę jesteś takim kretynem, że nie dostrzegasz, kiedy ktoś chce cię przelecieć, a może po prostu tego chcesz?!
~
Natsu stał jak oniemiały, dając się potrząsać blondynowi. Czy on go przed chwilą... uderzył...? Miał szeroko otwarte oczy i czuł piekący policzek... bolało. Cholernie. Do tego słowa Stinga bolały jeszcze bardziej.
-Z-zostaw mnie! -Odezwał się po kilku chwilach, gdy wyszedł z pierwszego szoku. Pociągnął nosem, nie wierząc w to, co właśnie się dzieje. Znowu. Ale tym razem jednak blondyn się nie powstrzymał i podniósł na niego rękę. Wyrwał się z jego uścisku i oparł o ścianę, cały drżąc ze strachu. -Za kogo ty mnie masz? Za dziwkę? Kiedy niby powiedziałem, że to mi się podobało!? -Krzyknął, choć odruchowo wbił się plecami mocniej w ścianę, bojąc się kolejnego wybuchu.

~

Sting zmrużył oczy, kiedy Natsu mu się wyrwał. Stanął przed nim i przyszpilił go swoim ciałem do ściany, nie dając mu szans na ucieczkę. Był wkurwiony. Tak bardzo wkurwiony, że już nad sobą nie panował.
- No nie mów, że nie! Pozwoliłeś mu, żeby trzymał rękę na twoim kolanie! Nie wyglądało na to, że zamierzasz mu powiedzieć, żeby się odpierdolił! - warknął, łapiąc go za nadgarstek, który mocno ścisnął, nie chcąc pozwolić na to, aby jednak jakimś cudem zwiał.
~
Natsu zaczął bać się z każdą chwilą coraz bardziej. Syknął cicho i skrzywił się, gdy Sting zacisnął uchwyt na jego nadgarstku. Nie wyglądało na to, że blondyn szybko się opanuje. Nigdy go takiego nie wiedział... Nie aż tak... Do tego każde słowo raniło go mocniej...
-M-mówiłem ci, że to tylko klient. Nie mogłem być wobec niego opryskliwy, ale poinformowałem go o tym, że mam chłopaka! Sam się go zapytaj! -Spojrzał na niego z desperacją w oczach.

~

Wolną ręką złapał go za włosy i zmusił do tego, aby spojrzał mu w twarz.
- Och, naprawdę? Poinformowałeś? Gdyby tak było, to by się do ciebie nie dostawiał! - krzyknął, jeszcze bardziej wkurzony. Sądził, że Natsu kłamie. Kto normalny, gdy dowiaduje się, że obiekt jego zainteresowania kogoś ma, dalej dostawia się do tej osoby? No raczej, kurwa, nikt!
~

-Nie moja sprawa, że jemu to nie przeszkadzało! -Krzyknął, drżąc, coraz bardziej przerażony zachowaniem chłopaka. -Nie zdradziłbym cię! Czemu nie możesz mi zaufać? -Jęknął lekko, za sprawą uchwytu blondyna, który z każdą chwilę się wzmacniał. Świetnie, będzie miał ślady...

~

- To raczej TOBIE to nie przeszkadzało, Natsu! - warknął, uderzając nim mocno o ścianę. Potem - tylko bardziej wkurwiony - poszedł z powrotem do baru, nawet nie zawracając sobie głowy tym, co się dzieje z chłopakiem. Nie miał ochoty teraz myśleć o tym, co się stało. Musiał się napić.
~
Natsu zamknął oczy za sprawą nagłego uderzenia w ścianę. Zamroczyło go oraz czuł przeszywający ból głowy... Zacisnął zęby i osunął się po murze na ziemię, aż usiadł na lekko wilgotnej od wcześniejszego deszczu trawie. Nie miał siły nic zrobić... Twarz oraz sączące się spod powiek łzy zakrywała mu grzywka. Widać było tylko kapiące krople wzdłuż jego policzków. Czemu Sting mu to robi...? Czemu mu nie ufa...? Naprawdę ma go za puszczalskiego, głupiego kretyna...? To tak cholernie bolało...

~

Sting był tak wściekły, że pierwszym, co zrobił po podejściu do baru, było zamówienie trzech pod rząd kolejek wódki. Nawet to nie zmniejszyło jego wściekłości na tego obcego kolesia i na różowowłosego.
- Barman! Jeszcze kolejkę! - warknął. Potem rozejrzał się na boki i ujrzał obok siebie faceta, który przyglądał mu się z rozbawieniem. - Co się gapisz? - Zmrużył oczy, patrząc na niego z wrogością.
~
Laxus siedział spokojnie przy barze, czekając cierpliwie na odpowiedni moment, aby odwiedzić Graya, lecz nagle... Koło niego usiadł dość wkurzony, blondwłosy mężczyzna. Czy on aby też nie był tu striptizerem...? Patrzył z rozbawieniem, jak chłopak zamawia kolejne kolejki wódki.
-Na nic. -Zaśmiał się cicho. -Zły dzień? -Spytał od niechcenia, popijając własny trunek.

~

- Zły to mało powiedziane. - Odetchnął głęboko. - Mój facet momentami zachowuje się jak jakaś dziwka. Wyobraź sobie, że jakiś koleś trzymał mu rękę na kolanie, a on się RUMIENIŁ! I on mi wmawia, że mnie kocha?! - Gestykulował żywo, chcąc jakoś się wyładować. Nawet nie wiedział, dlaczego mówił to wszystko temu nieznajomemu kolesiowi. Po prostu... Nie miał się komu wygadać.
~

Laxus uniósł jedną brew do góry, zaciekawiony jego opowieścią. Z tego, co mówił mu Gray... chłopakiem tego blondyna był szefuncio lokalu. A więc była z niego dziwka? Dobrze wiedzieć.
-A żebyś wiedział, że to poważny problem. Mój... -Zastanowił się, jak go nazwać. Cóż, żeby nie było, może chyba mu trochę nakłamać. -...chłopak, też jest czasami odrażający. Nie mam do niego siły, gdy się mnie w ogóle nie słucha. Nerwy mogą puścić. -Zaśmiał się, sącząc drinka.

~

Wypił kolejny kieliszek wódki, co uczyniło go bardziej otwartym.
- Ja już nie wiem, co mam robić. Tyle lat się w nim kochałem, dosyć niedawno go zdobyłem, niby mi mówi, że mnie kocha... - przerwał, aby zamówić następny kieliszek - ale wygląda na to, że jest całkiem inaczej! Wolałbym, żeby się mnie słuchał, ale on i tak robi po swojemu. Niby szanuję, że ma swoje zdanie, ale czuję się tak, jakby nie brał pod uwagę mojego!
~
- Hmm, to poważna sprawa. Powinieneś go jakoś zmusić do tego, aby zaczął cię słuchać. Pokazać mu, gdzie jego miejsce i żeby się nie puszczał z innymi po kątach. Tu przecież chodzi o twój honor. -Odparł poważnie, dopijając drinka i niespiesznie zamawiając następnego. -Ja mojego znam w sumie od niedawna, ale też, kurwa, za często się stawia. Co rusz pyskuje. Choć... wydaje mi się, że w końcu go jakoś utemperowałem. -Uśmiechnął się dumnie.

~

- Ale jak go do tego zmusić? Dziś mu się trochę dostało, chociaż nie chciałem go uderzyć... - Spuścił wzrok. Dopiero teraz zaczynało do niego docierać to, co zrobił. Aż za bardzo go poniosło. - Zdradź mi ten sekret. Jak przekonałeś swojego chłopaka do posłuszeństwa? - zapytał, patrząc na niego z wyczekiwaniem. Był tego ciekaw. Chwilowo odrzucił od siebie wyrzuty sumienia z powodu tego, że przywalił Dragneelowi.
~

-Tak szczerze, to mojemu też się parę razy dostało, więc nie masz o co się martwić. Najpierw sobie ponarzeka, jaki to ty jesteś wobec niego niedobry, ale potem załapie, że jesteś poważny i zacznie cię słuchać. Po za tym, dałem mu mocne argumenty, dzięki którym przestał pyskować. Zagroź mu czymś. Niech wie, że nie może tak dalej postępować, bo ci się to nie podoba. -Wyjaśnił z przekonaniem, upijając jeszcze drinka.

~

Patrzył na niego jak na obrazek. Nigdy wcześniej nie myślał o tym w ten sposób! Wręcz przeciwnie - sądził, że więcej zyska, jak będzie miły, czuły i kochający.
- A nie boisz się, że w końcu przestanie cię kochać, jeśli będziesz dla niego taki...? - zapytał z wahaniem. - Bo wiesz, ja bym nie chciał, żeby mój Natsu mnie znienawidził za takie traktowanie - wyznał szczerze. Mimo wszystko zaczynał myśleć, że więcej jest plusów niż minusów takiego zachowania. Dragneel by mu się już nie sprzeciwił i co ważniejsze - nie zdradzałby go, a o to chodziło.
~
-Jasne, że nie. Zachowując się w ten sposób, pokazujesz mu chyba, że ci zależy i chcesz go mieć przy sobie dłużej, prawda? -Upił resztę drinka. W sumie dobrze mu się gadało z tym blondynem. -Oczywiście czasem możesz okazywać mu czułość i delikatność... ale tylko, jeśli okaże posłuszeństwo. Niech wie, że jesteś wobec niego dobry tylko wtedy, gdy on odpłaca się tym samym. -Kontynuował udzielanie rad.
***
Natsu siedział po murem już od jakiegoś czasu. Gajeel dawno zwiał, bojąc się, że ten jak to nazwał "psychopata" wróci. Dragneel pociągnął ostatni raz nosem i wytarł rękawem łzy. Wstał z ziemi i skierował się do lokalu. Chuj go obchodziło, gdzie teraz jest Sting. Skierował się do gabinetu szybkim krokiem. Wpadł tam z zamiarem niepostrzeżonego zabrania kluczy od mieszkania, ale na jego nieszczęście był tu Gray...
-Idę do domu. Poinformuj Genia, żeby zamknął lokal i z tobą poczekał... -Szepnął beznamiętnie, zgarniając klucze z biurka.

~

- Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. - Wyraził swoje myśli na głos, zdziwiony, że wcześniej nie przyszło mu to do głowy. - Chyba tak będę robił. Nie widzę innej rady. - Westchnął ciężko, odsuwając od siebie pusty już kieliszek.
*
Gray siedział sam w gabinecie. Nie chciał stąd wychodzić. Co prawda już mógł się ruszać, ale dalej trochę bolał go tyłek po ostatniej akcji. Nie było jednak tak tragicznie.
Kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się, z początku się wystraszył, że to Laxus, jednak to nie był on, tylko Natsu. I do tego dziwnie się zachowywał.
- Natsu? Coś się stało? - zapytał, marszcząc brwi. Podszedł do niego i zagrodził mu drogę do wyjścia. Widział, że chłopak był jakiś przybity...
~

-I dobrze zrobisz. -Pokiwał głową, dumny, że przekonał go do swych racji. -Z tego, co widzę, również zajmujesz dominującą pozycję w związku, więc powinieneś pokazać, że masz władzę. -Zamówił kolejnego drinka.
***
-N - nic... -Odwrócił od niego głowę, przechylając ją w lewo i... to był zły ruch, gdyż dał Grayowi pełny widok na swój policzek. Gdy zdał sobie z tego sprawę, szybko zakrył go dłonią, wyglądając na zdenerwowanego. –P - przewróciłem się. -Zmyślił na poczekaniu. -Źle się czuję, przepuść mnie. -Szepnął, chcąc jak najszybciej stąd wyjść...

~

Wyprostował się na stołku, myśląc nad tym wszystkim. W końcu doszedł do wniosku, że ów nieznajomy ma rację.
- Tak, to prawda. Muszę jakoś mu pokazać, że tu rządzę. Jeszcze coś wymyślę - odpowiedział. - Tak w ogóle... Sting jestem. - Uśmiechnął się szeroko, wyciągając dłoń w jego stronę.
*
Z zaskoczeniem popatrzył na zaczerwieniony policzek Dragneela. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, gdyż tamten szybko wymyślił jakąś wymówkę. Położył mu rękę na ramieniu i spojrzał w oczy.
- Nie. Najpierw mi powiedz, co tak naprawdę ci się stało - powiedział poważnym tonem. Jeżeli to Laxus mu coś zrobił... To Gray nigdy sobie tego nie daruje.
~
-...Laxus. -Uśmiechnął się do niego nikle, ściskając mu dłoń. Sojusznik z otoczenia Fullbustera zdecydowanie wyszedłby mu na dobre... -Tacy niezrozumiani faceci jak my, musimy trzymać się razem. -Dodał z uśmieszkiem.
***
Natsu zacisnął wargi, lekko drżąc na wspomnienie tego, co się przed chwilą stało.
-T - to nic... -Z jego oczu znów pociekły pojedyncze łzy. -Po prostu.... Po prostu jestem puszczalskim głupkiem. -Zacytował swego chłopaka i pociągnął nosem. Chciał już stąd wyjść...

~

- Miło mi - powiedział uprzejmie, rozluźniając się. - Zdecydowanie tak powinno być. Myślisz, że w końcu zauważą, że chodzi im o ich dobro? - zapytał po chwili. Nie miał doświadczenia w takich sprawach.
*
- Natsu. Nie jesteś. - Popatrzył na niego z powagą. - Ktoś cię uderzył? Co się stało? Powiedz mi... - Przygryzł wargę. Z każdą sekundą coraz bardziej martwił się o Dragneela.
~
-Na początku pewnie nie będzie mu się to podobać, ale musisz być cierpliwy. Z czasem będą rezultaty, zobaczysz. -Uśmiechnął się do niego życzliwie.
***
-Ja... -Zamyślił się, czy w ogóle mówić, o tym Grayowi. Ale w sumie... on powiedział mu o dużo gorszych sprawach, więc powinien być z nim szczery. -Jakiś klient do mnie zarywał i... Sting się wkurzył, więc wyprowadził go na zewnątrz i... pobiegłem za nimi. Chciałem, żeby się opanował i zostawił tego kolesia, a on... powiedział mi, że chciałem, by ten pijak mnie przeleciał i że jestem głupim kretynem i on... On mnie... -Głos mu się załamał, a po jego twarzy zleciało jeszcze więcej łez. -...uderzył i potem prawie, że rozbił mi głowę o mur... -Wyznał, spuszczając wzrok. -Przepuść mnie, chcę do domu...

~

- Mam taką nadzieję. - Westchnął ciężko. - Bo wiesz, wkurza mnie to, że ciągle widzę go z kimś innym. On nawet z drugim pracownikiem próbował kręcić, a teraz od jakiegoś czasu go pociesza, bo przecież Gray jest taki biedny - rzekł z sarkazmem, znowu wkurzony.
*
Gray słuchał jego słów z rosnącym zaskoczeniem. Nie spodziewał się takiego zachowania po Stingu. Spontanicznie przytulił do siebie Natsu.
- O, Boże. Co za debil - mruknął. - Jego reakcja była mocno przesadzona. Powinien był cię wysłuchać. Jesteście parą, więc wypadałoby też, żeby ci zaufał... - Odetchnął głęboko. - Chodź, odprowadzę cię do drzwi, lepiej jedź do domu się położyć. Nie umiem ci pomóc w tej sprawie - powiedział ze smutkiem.
~
Laxus zmarszczył brwi, gdy temat przeszedł do Graya.
-Nie możesz mu na to pozwalać. Jeszcze skończy się na tym, że się zakumplują i cię dla niego rzuci. -Oznajmił, mając w interesie bronić swoją zabaweczkę przed łapami innych facetów.
***
Dał się przytulać, nie mając siły nic zrobić...
-Wiem... ale on mi nie ufa. Nie wiem, czemu. Przecież dobrze wie, że nigdy nikogo nie zdradziłem... -Wyszeptał, ledwo słyszalnym głosem. -Okay... -Dodał, dając się odprowadzać Grayowi do wyjścia. Nie miał na nic siły. Tak cholernie... stracił ochotę na cokolwiek.

~

- No właśnie tego nie chcę! A wiem, że ten kretyn podobał się mojemu Natsu... - mruknął, wprost emanując nienawiścią do Fullbustera. No dobra, może współczuł mu tego gwałtu, ale i tak go nie trawił.
*
- Pewnie po prostu się boi, ale to go nie tłumaczy. - Złapał go pod ramię i prowadził w kierunku wyjścia, przeciskając się przez tłum. - Jeśli się nie opanuje, to zerwij z nim. To będzie bez sensu - poradził.
~
-Hmm, to tym bardziej powinieneś trzymać go od niego z daleka. -Zmrużył oczy i zamówił kolejnego drinka. -Jak mu się podobał, to pewnie nadal tak jest. W każdej chwili może zrobić skok w bok...
***
Natsu dał się prowadzić, nie zwracając w sumie na nic uwagi. Gdy dotarli do wyjścia, uniósł w końcu głowę i spojrzał na Graya z wdzięcznością za tą troskę.
-Dzięki... i nie zapomnij dziś poprosić Genia, by nad tobą czuwał, z mojego polecenia. -Uśmiechnął się do niego nikle i rzucił jeszcze przelotem oko na bar i... zamarł. Czy Sting właśnie rozmawia z...

~

- Też mi pocieszenie! - mruknął, na nowo zdołowany tą perspektywą. Rozejrzał się po lokalu i nagle dostrzegł gapiącego się na niego ze zdziwieniem Natsu. Obok niego oczywiście stał Gray.
- O wilku mowa. Znowu są razem - warknął cicho, wstając. - Zaczekaj.
*
- Nie zapomnę - powiedział, posyłając mu pokrzepiający uśmiech. - Wiesz, gdybyś czego potrzebował, to mów.
W pewnej chwili dostrzegł, że Natsu zamarł, zszokowany. Spojrzał w stronę baru i ujrzał Laxusa, siedzącego na stołku barowym. Automatycznie się spiął. Dodatkowo Sting wstawał właśnie z sąsiedniego siedzenia i szedł w ich kierunku... Szykuje się przedstawienie.
- Natsu, lepiej już idź. - Wypchnął go za drzwi, nie zważając na jego protesty.
~
Laxus automatycznie odwrócił się w kierunku, w którym skierował się Sting. Na jego ustach pojawił się nikły uśmieszek, widząc, iż jego zabaweczka potrafi już chodzić. Cóż... na razie postanowił nie ingerować. Lepiej, aby Sting póki co nie wiedział o jego relacjach z czarnowłosym.
***
Natsu zaczął protestować, nie chcąc zostawiać Graya samego. Zwłaszcza, jak przy barze siedział Laxus, cholera. Gdy jednak w ich kierunku coraz bardziej zbliżał sie Sting, a Gray wypchnął go brutalnie za drzwi... Nie próbował tam wracać. Nie chciał teraz gadać z blondynem. Westchnął mając nadzieję, że z Grayem będzie wszystko w porządku, po czym szybko pobiegł do swego auta, odpalając je i kierując sie do swego mieszkania...

~

Gray zaczekał na Stinga, mierząc go uważnym spojrzeniem. Wiedział, że cała złość blondyna skumuluje się teraz na nim. Nie mylił się.
Blondyn zbliżył się do niego i złapał go za koszulkę, emanując złowrogą aurą.
- Odpierdol się od Natsu. Nie zbliżaj się do niego - warknął.
Fullbuster odtrącił jego dłoń, przyglądając mu się ze spokojem.
- Odpuść. Nie próbuję odbić ci chłopaka. Masz jakąś paranoję, Sting. - Westchnął, kręcąc głową. - On cię nie zdradzi, bo cię kocha. Nie traktuj go jak szmaty. - Mówił to wszystko poważnym tonem. Wątpił, żeby chłopak mu uwierzył, ale...
Sting zamierzył się na niego, wściekły, jednak w porę sparował cios, patrząc na niego ostrzegająco. Kiedy chciał, potrafił się postawić.
- Nawet nie próbuj mnie uderzyć - szepnął mu na ucho. - I lepiej nie próbuj znowu znęcać się nad szefem. - Posłał mu spojrzenie zabójcy, po czym odepchnął go i ruszył do gabinetu, zostawiając go samego z myślami.
~
Laxus przyglądał się tej scenie z widocznym zainteresowaniem. Gray miał pazurki, kto by się spodziewał? To tym bardziej napawało blondyna satysfakcją, że jedynie w stosunku do niego, był teraz taki potulny. Uśmiechnął się niezauważalnie, czekając na powrót Stinga.
-I jak? -Odparł nonszalancko, gdy tamten już wrócił.

~

Sting usiadł na swoim poprzednim miejscu, próbując jakoś opanować złość.
- Natsu mi zwiał. A Gray... Nienawidzę gościa. Jeszcze śmie mi grozić! - Zaśmiał się, ale w tym śmiechu nie było nawet śladu wesołości. - Jeszcze zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni - mruknął cicho, po czym zamówił kolejną kolejkę wódki.
~
-Ale lepiej nie wyżywaj się na tym całym Grayu. Natsu będzie ci robił jedynie wyrzuty i znów będzie mu współczuł... a wiesz, czym to grozi? Zacznie go pocieszać i marudzić na ciebie, jak to ty go niesłusznie uderzyłeś i jeszcze to ich połączy. -Poinformował go poważnym głosem, choć jedynym powodem, dla którego mu to mówił było to, że... nie pozwalał nikomu tknąć, ani skrzywdzić swej zabawki. Tylko on mógł to robić Fullbusterowi.

~

Wypił szybko kolejkę i skrzywił się.
- Masz rację. Jeszcze wyjdę na tego złego w oczach Natsu. Powinienem po prostu ich od siebie odciąć - stwierdził. - Trochę mi to zajmie, ale w końcu mi się uda. No nic... Będę leciał, muszę jakoś odreagować i przemyśleć wszystko. - Wstał z miejsca. - Dzięki za rady. Mam nadzieję, że jeszcze pogadamy. - Uśmiechnął się do niego lekko i ruszył do wyjścia.
~

-Nie ma za co. Też mam taką nadzieję. -Uśmiechnął się lekko na pożegnanie. Gdy blondyn już wyszedł, Laxus rzucił okiem na gabinet, do którego udał się Fullbuster. Cholera, serio? Ochrona przy drzwiach? W ogóle nie umieją się bawić, pff...


Tydzień rozdziałów... dobiegł końca. To siódma nota w tym tygodniu, hyhy xD

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 12

Dzień następny, bliżej południa...
Sting obudził się i przeciągnął. W końcu się wyspał! Popatrzył na śpiącego u jego boku Natsu i uśmiechnął się czule. Noc, spędzona u jego boku była bardzo przyjemna. Przyjemniejsza, niż myślał. Wstał ostrożnie, żeby go nie obudzić i poszedł do łazienki się ogarnąć. Potem zrobił śniadanie i wrócił do sypialni, aby zaczekać, aż Dragneel się obudzi.
~
Natsu drgnął lekko na łóżku, gdy poczuł przyjemny zapach. Nie wiedział skąd od pochodzi, ale jedno było pewne. To było... żarcie. Tyle wystarczyło, by po kilku sekundach otworzył lekko powieki. Przekręcił się z boku na plecy i przeciągnął, ziewając głośno. Potem znów zamknął oczy i zamruczał, nie mając siły się jednak podnosić z ciepłego łóżeczka. Do czasu... aż nie usłyszał czyjegoś chichotu. Ponownie uchylił powieki i pierwszy raz od przebudzenia ujrzał Stinga.
-Hej... -Uśmiechnął się do niego lekko i znów ziewnął, nie mogąc się powstrzymać.

~

Sting z rozbawieniem obserwował budzącego się ze snu Natsu. Nie mógł się powstrzymać i zachichotał cicho, nie spuszczając z niego wzroku.
- Witam, śpioszku. Już prawie południe - powiedział i wstał. Podszedł do niego i cmoknął go w policzek, zadowolony. - Ale możesz jeszcze spać - dodał po chwili zastanowienia. Mieli jeszcze kilka godzin do wyjścia do pracy.
~
-Południe? -Spytał sennie. -Dawno się już tak nie wyspałem. -Zaśmiał się, uśmiechając się do niego nikle. -I niee, nie chcę spać, bo czuję jakieś jedzenie. To prawda, czy nos mnie zawiódł? -Spojrzał na niego wyczekująco, w międzyczasie ciągnąc go do porannego uścisku.

~

Zaśmiał się cicho, przytulając go do siebie.
- Zrobiłem śniadanie - przyznał. - Czekałem z jedzeniem na ciebie, mój ty głodomorze. - Popatrzył na niego z rozbawieniem. - Swoją drogą to ciekaw jestem, jak Grayowi poszło w lokalu - powiedział nagle, zaskakując tym samego siebie. Pewnie bar poszedł z dymem, cholera.
~
-Ha! Wiedziałem! -Zaśmiał się zwycięsko. -Zaaanieś mnie tam, bo nie mam siły wstać z łóżka. Ono zasysa mnie pod kołdrę jakąś tajemniczą i nieziemsko silną mocą. -Zaczął bredzić nadal senny. -Gray? -Uniósł nagle brew do góry, zaskoczony, ze blondyn sam poruszył jego temat. -Zajrzymy do niego przed otwarciem baru, tak w razie co. -Zaśmiał się, widząc, że Sting bardziej obawia sie chyba o lokal...

~

- Och, serio? Po prostu jesteś zbyt leniwy! - Pokazał mu język, ubawiony. Mimo wszystko wziął go na ręce i zaniósł do stołu. Usadził go na krześle i podsunął pod nos talerz z jedzeniem. Sam usiadł naprzeciwko niego, biorąc drugi talerz.
- Mam niejasne przeczucie, że w lokalu panuje jakiś burdel, czy coś - mruknął, wracając do poprzedniego tematu. - Lepiej rzeczywiście pojedźmy przed otwarciem.
~
Natsu z uśmieszkiem dał się posadzić na krześle. Jednak urok osobisty robi swoje i Sting nie może oprzeć się jego zachciankom. Dziwne, ale... blondyn był pierwszym, który tak dbał o Dragneela. Jego poprzedni partnerzy to: tchórz, ćpun, oszust. Piękne, prawda? Westchnął cicho i zaczął pałaszować przygotowane jedzenie.
-Um... nie wiem. Ufam mu, ale skoro tak sądzisz to faktycznie możemy jednak tak pojechać. -Zgodził się, choć i tak uważał, że wszystko jest w porządku.

~

Zaczął spokojnie jeść, nie spiesząc się. Lubił rozkoszować się spożywanym posiłkiem.
- Pojedźmy, bo serio coś jest nie tak moim zdaniem. - Zmarszczył brwi. Może zadzwoni do Genia, żeby się dopytać, czy wszystko było w porządku. - Co będziemy robić do tego czasu? A może lepiej od razu tam jechać?
~
Natsu zjadł wszystko w zabójczym tempie, jak zwykle.
-Już? -Zamrugał, gdy odsunął się od pustego talerza. -Aż tak się martwisz? Niby nie lubię za długo tam siedzieć, ale skoro ty chcesz tam jechać... zgoda. –Westchnął, po czym wstał z krzesła. -To pójdę wziąć tylko prysznic i się ubrać i możemy jechać! -Krzyknął, biegnąc do toalety.

~

- Zaczekam! - Odkrzyknął, spokojnie kończąc jedzenie. Potem pozmywał naczynia, a na koniec zgarnął kluczyki od auta i usiadł wygodnie, czekając, aż Natsu się ogarnie. Jak wszystko będzie w porządku, to po prostu pojadą na miasto. Nic się nie stanie.
~
Natsu szybko się umył i poszedł do sypialni założyć swoje ciuchy, a nie koszulkę Stinga, w której nocował... Gdy to zrobił, poszedł do salonu, uśmiechając się lekko.
-Możemy już iść. -Oznajmił, kierując się już w stronę wyjścia.

~

Sting również się uśmiechnął i wstał z miejsca. Wyszli z domu i wsiedli do auta.
- Narzucam szybkie tempo, zapnij pasy. - Zaśmiał się i ruszył.
*
Gray leżał przy ladzie w samych bokserkach, które cudem na siebie wcisnął. Nie miał siły poczołgać się do gabinetu. Chodzić nie mógł. Wcale. Obok niego leżał nóż, a zakrwawione ręce trzymał owinięte w koszulkę. W pewnej chwili zabrakło mu odwagi, aby ze sobą skończyć. Nawet łzy przestały już płynąć, zastąpione obojętnością i pustką. Przynajmniej stoliki udało mu się jakoś postawić, co nie zmieniało faktu, że w lokalu był syf.
~
Natsu zaśmiał się lekko i zapiął pasy, według polecenia. Nie minęło dużo czasu, aż dotarli pod lokal. Wysiedli z auta i o dziwo... drzwi były otwarte, co zaniepokoiło lekko Dragneela. Pomyślał jednak, że może Gray wstał wcześniej i już otworzył. Wszedł do środka, zapalając światło i... otworzył szerzej oczy, gdy zobaczył, ze lokal nie jest w najlepszym stanie. To niby nie było nic wielkiego, ale... jego przerażenie powiększyło się, gdy zobaczył Graya przy ladzie. O mało nie padł na zawał i od razu do niego podbiegł.
-Gray! -Krzyknął i kucnął przy nim. -Co się..?! -Zatrzymał się nagle, widząc ten pusty wzrok oraz... blizny i zakrwawiony nóż...

~

Sting wszedł zaraz za Natsu i zamarł w progu, zszokowany. Nie spodziewał się tego...
Gray z początku nawet nie ogarnął, że Natsu mówi do niego.
- Huh? - Obrócił twarz w jego stronę, ukazując siniaka na policzku. - Nic się nie stało. Wszystko jest... w porządku... - dokończył cicho. Spróbował wstać, ale zakończyło się to klęską. No to teraz Laxus go zabije. Przecież mówił wyraźnie, że nikt ma się o niczym nie dowiedzieć.
~
-Jak to nic?! -Krzyknął, cholernie się o niego bojąc. -Jesteś tu prawie nagi, masz pełno siniaków i blizn! Cholera, co ten nóż ma znaczyć?! -Zabrał narzędzie z dala od niego i wywalił gdzieś, byle daleko. -Nie możesz się nawet podnieść... -Mówił dalej, ale już ciszej. -Gray, co się stało? -Położył mu rękę na ramieniu, patrząc na niego z troską. Pytał, choć w sumie i tak się domyślał... -To.. to to samo, co wtedy? -Spytał niepewnie.

~

- Mogłem się tego spodziewać. Że nie uda mi się uciec. A teraz... On mnie zabije - szepnął, patrząc na niego z obojętnością w oczach. - Nikt miał o tym nie wiedzieć. Nikt. A teraz ty wiesz - mówił jak w transie, przenosząc spojrzenie na swoje nadgarstki. - Chciałem sam to skończyć... ale nie mam siły... - Nagle wybuchnął niekontrolowanym płaczem. - Chcę umrzeć, Natsu. Umrzeć...
~
Natsu spoglądał na jego nagły wybuch ze smutkiem, troską i współczuciem. Nawet nie mógł sobie wyobrazić, co ten facet musiał mu zrobić, by doprowadzić go do takiego stanu... Nie wiedząc, co zrobić, Natsu pomógł Grayowi lekko się unieść i przytulił go to siebie, gładząc po plecach. Nic nie powiedział... Nie widział, co, bo żadne słowa i tak by mu nie pomogły. Gray nie chciał powiedzieć mu, kto za tym wszystkim stoi, więc Natsu był bezradny. Mógł tylko okazać mu wsparcie.

~

Rozpłakał się na dobre, dając mu się przytulać. Sting podszedł do nich i położył Grayowi rękę na ramieniu, nie wiedząc, co powiedzieć. Domyślił się już, co tutaj zaszło i poczuł przypływ współczucia dla chłopaka.
- Gray... Stary, nigdy więcej nie zostawimy cię samego i bez ochrony, słyszysz? Nikt nic ci nie zrobi - powiedział.
Fullbuster chciałby w to wierzyć, ale wiedział, że Laxus zawsze znajdzie sposób, by go dopaść... a wtedy nie będzie żadnej taryfy ulgowej.
~
Natsu dalej trzymał Fullbustera w ciasnym, ale delikatnym i czułym uścisku. Wplątał jedną rękę w jego włosy, lekko głaszcząc go po głowie, w międzyczasie uspokajając go ciepłymi słowami. Po chwili spojrzał na Stinga.
-Pomóż mi go zanieść do gabinetu. -Praktycznie rozkazał, czując potrzebę zajęcia się Grayem. Nie mógł patrzeć na niego w takim stanie...

~

Sting poczuł ukłucie zazdrości, gdy patrzył, jak Natsu przytula Graya, zaraz jednak skarcił się za to w duchu. Przecież Fullbuster tego potrzebował! To nie tak, że jego chłopak tego chciał!
- Już - odpowiedział i delikatnie wziął go na ręce. Ugh. Mógłby zrzucić parę kilo. - Idź otworzyć drzwi - dodał po chwili, ruszając powoli w stronę pomieszczenia.
Ciemnowłosy zarzucił ręce na szyję blondyna, żeby nie upaść. Z jego oczu nadal leciały łzy, a z kilku nacięć na nadgarstkach dalej lekko sączyła się krew.
~

Natsu szybko ich wyprzedził i według polecenia otworzył drzwi na oścież. Ułożył na kanapie poduszkę. Potem wziął do ręki koc, by przykryć nim Graya, jak Sting go już tu położy.

~

Sting położył Graya na kanapie. Z ust poszkodowanego chłopaka wydobył się cichy jęk. Ból w dolnych rejonach ciała w ogóle nie malał, cholera.
- Później poproszę Genia, żeby pilnował drzwi - odezwał się blondyn po kilku minutach milczenia. Chciałby wiedzieć, jak doszło do tego, że Gray został zgwałcony w lokalu. Musiał być sam, a ta osoba pewnie go zaskoczyła... Wolał jednak na razie nie pytać, jak do tego doszło. I tak pewnie Gray by mu nie odpowiedział.
~
Natsu od razu opatulił go kocem, gdy Sting położył go na kanapie. Spoglądał na niego w ciszy kilka minut, zastanawiając się, co może jeszcze zrobić. Kucnął przy nim i jeszcze raz obejrzał jego nadgarstki. Gray naprawdę chciał się zabić... Spoglądał na te cięcia smutnym wzrokiem i po chwili wstał, bez słowa wychodząc z gabinetu. Po kilku minutach wrócił z miską wody i opatrunkami. Położył to wszystko przy kanapie i zajął się czyszczeniem rąk chłopaka z krwi... Gdy już to zrobił, starannie zdezynfekował rany, potem owijając je bandażem. Ani razu się nie odezwał. Czuł złość do samego siebie, że prosił go w ogóle o zajęcie się wczoraj lokalem w pojedynkę...

~

Gray dał się sobą zająć bez żadnych protestów. Lekko się skrzywił, gdy Natsu obmywał jego rany, ale nic nie powiedział. Nie widział potrzeby. Łzy przestały wreszcie płynąć, zastąpione przez obojętność i pustkę. Nawet nie umiał powiedzieć, co teraz czuje.
Sting przyglądał się im spod ściany. Skrzyżował ręce na piersi i westchnął ciężko. Nie chciał dłużej na to patrzeć.
- Natsu, jadę do Genia. Muszę z nim pogadać. Wrócę niedługo. Zamknijcie się od środka najlepiej. Zadzwonię, jak będę już z powrotem, to mi otworzysz. - Odbił się od ściany i wyszedł, nie czekając na odpowiedź.
~
Natsu westchnął cicho, gdy Stinga tak po prostu wyszedł. Wolał żeby z nimi tu był... ale jak musi gadać z Geniem to nie będzie go przecież zatrzymywać. Skończył w reszcie zakładać opatrunki na nadgarstki Graya i odłożył miskę gdzieś na bok. Patrzył chwilę na czarnowłosego i pogładził go po czole, odkrywając jego oczy z długiej grzywki.
-Sting ma rację. Nie pozwolimy, żeby coś ci się jeszcze stało. Cały czas będziesz pod ochroną, słyszysz? -Pierwszy raz od długiego czasu się odezwał.

~

Gray spojrzał na Natsu z powątpiewaniem.
- On zawsze znajdzie drogę - powiedział cichym i lekko zachrypniętym głosem. - Poza tym, nie chcę was narażać, ani się mu sprzeciwiać. Już wystarczającą karę poniosłem za swoje nieposłuszeństwo - mówił to wszystko ze spokojem i zrezygnowaniem.
~
-Słuchaj, musisz mi powiedzieć, kto ci to, kurwa, zrobił. -Był zdenerwowany swą bezradnością. -To się stało w moim lokalu i nie mogę dłużej dawać ci udawać, że nic się nie stało. Powiedz mi i od razu pójdziemy z tym na policję. -Patrzył na niego z determinacją.
-Uuu, na policję? -Nagle oboje odwrócili się w stronę drzwi, skąd dobiegł ich czyjś chichot.

~

Zwrócił puste spojrzenie na Laxusa, który właśnie stał w drzwiach.
- Nie przejmuj się, nikt nie zamierza iść na policję. Na pewno nie ja - powiedział z obojętnością, chociaż serce zabiło mu mocniej i miał ochotę po prostu uciec. Nie spodziewał się, że tak szybko wróci go dręczyć.
~
Natsu chciał już wyprosić kolesia, informując go, iż bar jest jeszcze zamknięty, lecz... słuchając tego, co powiedział Gray, zdał sobie sprawę, że ta osoba to...
-Czego tu chcesz? -Warknął na blondyna, nie zamierzając zostawiać Graya samego.
-Hm? Pogadać z moim pieskiem i sprawdzić, czy faktycznie zatarł wszystkie ślady.. Cóż, jak widać znów mnie zawiódł, skoro tutaj jesteś. -Posłał różowowłosemu rozbawione spojrzenie. –Wiesz, co to oznacza, misiu, prawdaa? -Tym razem spojrzał na Graya.
-Psem? Jedynym psem, jakiego tu wiedzę, jesteś ty! -Natsu coraz mniej nad sobą panował. Nie ma mowy, że pozwoli skrzywdzić mu znów Fullbustera.
-Oh? Jak się domyślam, to jest ten twój szefuncio, który puszcza się ze swym pracownikiem? -Dalej mówił do Graya, i na to zdanie... Natsu aż zaniemówił.

~

Gray spojrzał na Laxusa z niedowierzaniem i zamarł, nie mogąc uwierzyć w to, że to powiedział. Jasna cholera, teraz Natsu też mu nie daruje.
- Pomyśl logicznie. Jak mogłem zatrzeć wszystkie ślady, kiedy nawet nie mogę się ruszyć? Ale dobra, rób, co musisz - szepnął, odkrywając koc. Przymknął oczy, załamany, nawet nie próbując się usprawiedliwiać przed Natsu z tym, że się wygadał. Co mógłby mu teraz powiedzieć...?
~

Laxus zamrugał, zdziwiony tym, że Gray praktycznie zgodził się w tym momencie, by zrobił z nim, na co tylko ma ochotę. Gdy odkrył koc... jego wzrok padł na zabandażowane nadgarstki. Podszedł pewnym krokiem do Fullbustera i nieco agresywnie odepchnął nadal znieruchomiałego Natsu od kanapy. Złapał czarnowłosego za rękę i zaczął odwijać mu jeden z bandaży. Dopiero wtedy Dragneel się otrząsnął.
-Zostaw go! -Krzyknął nagle, próbując go od niego odsunąć, lecz blondyn nic sobie z tego nie robił. Natsu był dla niego jak jakiś upierdliwy karaluch.
-Oh? Ciąłeś się? -Przyjrzał się ranom z bliska, czując pewnego rodzaju satysfakcję, że wywołał na chłopaku, aż takie emocje. Lecz... był też w pewien sposób niezadowolony, gdyż nie miał zamiaru tak szybko tracić dobrej zabaweczki. -Masz tego więcej nie robić, rozumiesz? -Spojrzał poważnie w jego stronę. -Zabijesz się bez mojej zgody to... -Zatrzymał się, chwilę myśląc. Potem skierował wzrok na nadal wkurzonego Natsu i uśmiechnął się chytrze. -...Zabiję jego. -Dokończył, a Dragneel zamrugał, niedowierzając w to, co słyszy.

~

Pozwalał na to, aby odwinął bandaż bez żadnych protestów. I tak Laxus by się dowiedział, co zrobił...
Kiedy jednak usłyszał jego kolejne słowa, wypuścił głośno powietrze z płuc.
- N - nie możesz. - Pokręcił głową, z niedowierzaniem. - Rozumiem już to, że wyżywasz się na mnie, że jestem... jestem twoją zabawką... - Ledwo to z siebie wykrztusił, ale takie były fakty. - Ale nie mieszajmy w to innych, błagam cię. - Spojrzał na niego z niemą prośbą w oczach. - Nigdy więcej tego nie zrobię, jeżeli to ma przekonać cię do tego, żebyś zostawił w spokoju innych.
~
-Jasne, umowa stoi jeśli tylko będziesz mi posłuszny i więcej nie spróbujesz się zabić. -Wzruszył ramionami. -Ale pamiętaj. Złamanie zasad źle skończy się dla twojego wspaniałego szefuncia. -Posłał uśmieszek nadal znieruchomiałemu i zszokowanemu Dragneelowi. Nie spodziewał się, że napastnik Graya będzie aż takim psychopatą...
-Wreszcie to zrozumiałem. Zabijając osoby z twego otoczenia najpierw sprawi ci większy ból i może zaczniesz mnie słuchać... Poza tym, będę mógł się z tobą dłużej pobawić, zamiast od razu cię zabijać. -Dokończył, śmiejąc mu się w twarz. -A ty... -Puścił nadgarstek Fullbustera i złapał Natsu za koszulkę. -Powiesz coś glinom i jesteś już martwy, łapiesz? -Wyszeptał mu do ucha, przez co przeszedł go dreszcz strachu i przełknął głośno ślinę, bojąc się teraz pyskować blondynowi...

~

Zacisnął palce na kocu, jeszcze bardziej załamany, niż chwilę wcześniej. To było chore.
- Nie złamię zasad - obiecał, tym samym zgadzając się na to wszystko. - Nigdy więcej ci się nie przeciwstawię, ale zostaw już Natsu, proszę cię. On nie powinien być w to zamieszany. - Spróbował się podnieść, ale nie mógł. Z cichym jękiem opadł z powrotem na poduszki. - Przyszedłeś tu do mnie, prawda? Nie do niego. - Chciał, żeby zostawił Dragneela w spokoju. Nie mógł sobie darować, że przez niego samego nad Natsu zawisła groźba śmierci.
~
Puścił uścisk na koszulce Dragneela i uśmiechnął się wrednie do Graya.
-Dobrze, że się rozumiemy. -Zaśmiał się. -I tak przyszedłem dziś tylko pogadać, jak mówiłem... więc będę już lecieć. -Skierował się do drzwi. -Pamiętaj, do kogo należysz. -Posłał mu rozbawione spojrzenie na pożegnanie i wyszedł z gabinetu...
Natsu opadł na podłogę z szybko bijącym sercem. Przed dłuższą chwilę nic nie mówił, nie wiedząc, co...

~

Patrzył za nim, nie odzywając się. Po kilku minutach odetchnął głęboko i popatrzył na Natsu.
- Przepraszam za to. Nie chciałem cię w to mieszać, wiesz o tym, prawda? - Przygryzł lekko wargę i przeniósł spojrzenie na swój nadgarstek. - Ale spokojnie, jeśli nikomu nic nie powiesz, wszystko będzie w porządku. Ja mu nie pozwolę cię skrzywdzić. Będę robił wszystko, czego chce, żeby tylko cię przed nim uchronić.
~

Natsu w końcu się otrząsnął i spojrzał na Graya niepewnym spojrzeniem.
-Nie chcę, żebyś zgadzał się na to wszystko... To moja wina. Poznałeś go w tym barze, prawda? Pamiętam, jak z nim kiedyś gadałeś... -Wbił wzrok w podłogę, czując się w pewien sposób winny.

~

- Nie mam innego wyboru. Nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzę - odpowiedział. Nie chciał, żeby się winił za to wszystko. - To prawda, tutaj go poznałem, ale to nie ma nic do rzeczy. Sam się w to wpakowałem. Spokojnie, Natsu. Nie dam mu cię zranić. - Popatrzył na niego z powagą. I naprawdę nie zamierzał dopuścić do tego, aby Laxus ranił kogokolwiek innego, niż on sam.

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 11.

Krótko dziś. Misaki, doczekałaś się.. xD


Gray był padnięty. Same występy sporo go kosztowały, ale klienci byli wyraźnie z nich zadowoleni. Opieka nad lokalem też była trudna. Ochroniarze wywalili z baru około pięciu klientów za zachowanie.
- Możesz iść, Geniu. Poradzę sobie. – Uśmiechnął się nikle do ochroniarza, który chciał mu ze wszystkim pomóc. Zostało jeszcze zamknięcie i przetarcie stolików, za które Fullbuster właśnie się wziął. W pewnym momencie usłyszał, że drzwi się otwierają i zamykają. Nawet nie odwrócił się, aby zobaczyć, kto to.
- Zapomniałeś czegoś, Geniu? – rzucił w przestrzeń.
~
-A no, zapomniałem. Ciebie. -Warknęła wkurzona postać, zamykając drzwi od wewnątrz na zamek. Zbliżył się kilka kroków w stronę Fullbustera, zgrzytając zębami ze złości. -Możesz mi wyjaśnić, czemu, do cholery, nie było cię wczoraj w nocy i cały dzisiejszy dzień w domu? I nic mi nie powiedziałeś? -Zmrużył oczy. Brak posłuszeństwa był najmniej tolerowaną przez niego cechą.

~

Spiął się automatycznie, gdy usłyszał ten dobrze znany mu głos. Szybko odwrócił się przodem do niego, wystraszony.
- J - ja... Zostałem poproszony o zaopiekowanie się lokalem. - Okrążył stolik, chcąc się od niego jakoś odciąć. - Wczoraj już nie opłacało mi się wracać do domu... - Kłamał jak z nut. Nie chciał, żeby Laxus się domyślił, że Gray chwilowo tu zamieszkał. Inaczej tym bardziej byłoby po nim.
~
-Masz mój numer. Mogłeś mnie poinformować. -Warknął, powoli się do niego zbliżając. -Przez ciebie niepotrzebnie tracę czas! -Krzyknął, wkurzony. Podszedł do stolika, za którym ukrywał się Fullbuster i... silnym ruchem wywalił go, więc miał już prostą drogę do czarnowłosego. Szybko do niego podszedł i złapał za koszulkę, podnosząc go lekko nad ziemię. -Co ty sobie wyobrażasz, hm? -Spytał przerażającym tonem głosu prosto do jego ucha.

~

Z jękiem upadł na podłogę, coraz bardziej wystraszony. Stolik też w niego uderzył, ale go nie przygniótł. Do tego... Laxus był naprawdę wkurwiony.
- Przepraszam, nie pomyślałem o tym! - powiedział, spanikowany. W tym momencie żałował, że odesłał Genia do domu jeszcze przed zamknięciem lokalu.
~
-Myślałem, że mamy umowę, młody. -Wysyczał. Trzymał go mocno za koszulkę, nerwowo zaciskając pięści. -Posłuszeństwo w zamian za delikatność. Cóż... widocznie zmieniłeś zdanie. -Wzruszył ramionami i nagle uderzył go mocno z pięści w żebra, posyłając go znów na podłogę. -Lubisz ból? -Spytał z sarkazmem, przygniatając go stopą do posadzki. -Bo... dziś zaznasz go sporo, skarbie. -Schylił się i wyszeptał mu do ucha z uśmieszkiem na ustach.

~

Jęknął z bólu, zaskoczony. Nie spodziewał się, że blondyn go uderzy... Do tej pory nigdy tego nie zrobił.
- Laxus, błagam, nie... - wydusił z siebie. W jego oczach było widać zwierzęcy strach. - Będę cię informował o wszystkim, już znam konsekwencje nieposłuszeństwa... Proszę, odpuść mi ten jedyny raz... - Głos mu się załamał. Do tego stopnia sparaliżował go strach, że nawet nie mógł się ruszyć.
~
-Już ci raz odpuściłem, pamiętasz? Byłem miły i wyrozumiały... ale jeśli nie chcesz spełniać swojej części umowy, to ona nie ma sensu. -Zawarczał i wbił mocniej w niego stopę, gwożdżąc do posadzki. -Pies, który nie słucha właściciela, musi ponieść karę. -Zaśmiał się i uderzył pięścią w... podłogę, milimetr od jego głowy.

~

Wydobył z siebie nieartykułowany dźwięk. Serce biło mu tak, jakby miało za chwilę wyskoczyć z piersi. Gwałtownie odwrócił głowę w bok, z lekko opóźnionym zapłonem.
- N - nie jestem psem - zaprotestował słabo, chociaż wiedział, że to może tylko pogorszyć sprawę. Chociaż... chyba nie dało się jej pogorszyć.
~
-Oj, ale ci mogę udowodnić, ze jednak jesteś. -Zacmokał i zabrał z niego nogę. Pociągnął go za koszulkę, zmuszając, by podniósł się do pozycji siedzącej i... uderzył go pięścią w policzek, co poskutkowało, że głowa przekręciła mu się mocno w druga stronę. -Jesteś nikim, a do tego jesteś głupi... Trzeba było uciekać? -Zaśmiał się. -Wtedy załatwilibyśmy wszystko bez przemocy... ale jak tak... -Pokręcił głową, rozbawiony.

~

Syknął z bólu i zacisnął mocno zęby, jednocześnie usiłując powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Mimo wszystko to słowa raniły mocniej, niż cokolwiek innego. To prawda, był idiotą, bo wierzył, że jak się tu przeniesie, to Laxus nie będzie miał do niego dostępu. Znowu się pomylił.
- Nie uciekłem - wyszeptał bez przekonania. I tak blondyn nie wierzył w to kłamstwo, ale...
~
-Hm, oczywiście, że nie uciekłeś. Po prostu lubisz nocować w tym klubie, prawda? Lubisz tańczyć dla widowni, lubisz to miejsce i ludzi... wiec polubisz i to. -Zaśmiał się i zaczął zrywać z niego ciuchy, aż rozebrał go całkowicie. Przygwoździł go swym ciałem do posadzki i oblizał lubieżnie wargi. -Szkoda, że jest z ciebie taka dziwka. Tak to może i bym cię polubił. Ale... dziwki lubią seks, więc spokojnie. Zerżnę cię tak, że nie będziesz mógł chodzić. -Zaśmiał się i zaczął rozpinać swoje spodnie.

~

- Nie jestem dziwką - powiedział, chociaż nie był tego taki pewien po tym wszystkim...
Zakrył twarz dłońmi, nie chcąc, aby Laxus widział jego łzy, których nie potrafił już pohamować. - Nie lubię mojej pracy - dodał, jakby chcąc się usprawiedliwić i przekonać do tych słów samego siebie. Próbował też nastawić się psychicznie na ból, który miał zamiar zaserwować mu blondyn.
~
-Jesteś. -Zaśmiał się ponownie, gdy zdjął już z siebie spodnie. -Proponowałem ci pracę u siebie, ale odmówiłeś, bo stwierdziłeś, że lubisz tutejsze miejsce i ludzi. Mylę się? -Spojrzał na niego z powątpieniem. Fullbuster był głupi i zaprzeczał sam sobie. -Patrz, jak do ciebie mówię. -Warknął i zabrał mu ręce z twarzy. -Chcę widzieć twoje łzy... To jest kara. -Posłał mu zadziorny uśmieszek.

~

- Powiedziałem to tylko dlatego, że nie przyznaję się obcym, co tak naprawdę myślę o tej robocie, bo każdy sądzi, że ją lubię - wyjaśnił cicho, odwracając wzrok w bok. - Lubienie ludzi i miejsca to całkiem inna sprawa, niż lubienie pracy... - dodał po chwili, próbując zapanować nad głosem i łzami, które jak na złość nie chciały przestać płynąć.
~
Laxus spoglądał na niego poważnym wzrokiem, nic nie mówiąc. Może i coś w tej jego paplaninie było. O, ironio! Laxus byłby nawet w stanie zacząć mu współczuć, gdyby nie jeden szczegół... Był wobec niego nieposłuszny. A to wkurzało blondyna bardziej, niż cokolwiek innego. Nie umiał wybaczyć komuś takiego zachowania. Po prostu nie umiał. Po kilkunastu sekundach ciszy, wbił się mocno w niego, aż do końca, praktycznie z zaskoczenia. Cały czas patrzył mu w twarz... bez większych emocji.

~

Krzyknął rozdzierająco, kompletnie nieprzygotowany na takie coś. To tak cholernie bolało! Zacisnął powieki, a jego ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Nie potrafił wydusić z siebie ani słowa, zaślepiony bólem. Zapamiętać na przyszłość: nigdy więcej nie sprzeciwiać się Laxusowi i przed nim nie uciekać. Nigdy.
~
Laxus nie przejął się zbytnio jego nagłym atakiem płaczu. Od razu zaczął się w nim mocno poruszać, narzucając szybkie tempo. Złapał go za biodra, wbijając paznokcie w jego skórę. Spoglądał na jego zalaną łzami twarz i... nic. Nie ruszało go to. Ale też tym momencie nie przynosiło większej radości. Po prostu... pustka.

~

Bolało. Aż za bardzo. Czy istnieją jakiekolwiek granice tego piekielnego uczucia? Gray miał w tym momencie wrażenie, że nie. Łzy lały mu się z oczu, a on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Z jego ust wydobywały się zduszone krzyki i jęki. Miał dość. Tak bardzo pragnął w tym momencie umrzeć...
~
Uderzał w niego mocniej, chcąc widzieć tą zalaną łzami twarz. Może i nie miał teraz na ustach zadowolonego uśmieszku, ale... czuł satysfakcję. Z władzy, dominacji oraz uczucia ukarania swego nieposłusznego zwierzątka. Warknął, wbijając się w niego, aż po jądra. Czuł, jak wnętrze Graya staje się lekko mokre... pewnie od krwi. Wbił mocniej paznokcie w jego biodra, również dokopując się do tej niesamowitej według niego substancji. Napawał się tym uczuciem, aż po kilku minutach... doszedł w jego wnętrzu z westchnieniem. Wyszedł z niego bez słowa, nadal. Wstał i ubrał się, patrząc na niego z góry jak na jakiś gorszy rodzaj zwierzęcia. Skrzywił się i nie mógł się powstrzymać przed lekkim kopnięciem go nogą.

~

Krzyczał, dopóki głos nie odmówił mu posłuszeństwa. Teraz już nawet nie potrafił ocenić, gdzie znajduje się źródło tego cholernego bólu. Nie mógł się ruszyć, nawet kiedy Laxus już z niego wyszedł. Jęknął cicho, kiedy blondyn jeszcze w dodatku go kopnął. Niby lekko, ale jednak. Popatrzył na niego z bólem. Nawet nie potrafił okazać mu nienawiści... a to było jeszcze gorsze.
- Skoro już ci ulżyło, to możesz iść - powiedział drżącym i zachrypniętym głosem. Chciał zostać teraz sam. Dorwać jakieś ostre narzędzie. I po prostu się zapierdolić.
~
-Och, nie martw się. I tak miałem zamiar już iść. -Prychnął. -I nie radzę ci jeszcze raz mi się przeciwstawiać. Nie byłem dziś dla ciebie jeszcze najgorszy. Uwierz, stać mnie na więcej. -Zaśmiał się lekko. -Twoja sprawa, że spieprzyłeś to, że nawet zacząłem cię lubić. Niestety, pokazałeś brak szacunku wobec mnie, więc... nasze relacje będą wyglądać od teraz podobnie do dziś. -Oznajmił mu, patrząc na niego jak na śmiecia. Po chwili odwrócił się i skierował do drzwi. Po drodze wywalił jeszcze jeden stolik, śmiejąc się wrednie.
-Posprzątaj tu, dziwko. Lepiej, żeby nikt o nic nie pytał. Lepiej... dla TWOJEGO dobra. -Uśmiechnął się ostatni raz i... tak po prostu wyszedł.



~Misuzu & Iris

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 10.

Natsu przekręcił się na plecy i ziewnął głośno. Wyciągnął ręce, nastawiając lekko kości i... wtedy przypomniał sobie, że jest na randce! I zasnął! Cholera! Szybko otworzył oczy, chcąc wstać, lecz... zatrzymał się, gdy spojrzał w niebo. Bezchmurne niebo, na którym widniały dobrze widoczne gwiazdy. Tak długo spał...? Spojrzał w bok i ujrzał równie śpiącego blondyna. Uśmiechnął się nikle na ten widok. Był taki słodki, kiedy spał... Dragneel przekręcił się na bok, w stronę chłopaka i pogłaskał go po policzku delikatnie.

~

Sting nie spał zbyt głęboko, więc kiedy poczuł czyjś dotyk na swoim policzku, uchylił leniwie powieki. Było ciemno. Chwila... ciemno?! Uniósł się na łokciach, zaskoczony.
- No nie. Przespałem większość randki! - jęknął z zawodem, patrząc na Natsu przepraszająco. - A miało być tak miło. Przepraszam. - Westchnął ciężko, podłamany.
~
-Hej, nie masz za co przepraszać, bo ja sam obudziłem się dosłownie kilka sekund temu. -Zaśmiał się na jego reakcję. -Ale w sumie to nawet lepiej. Teraz jest jeszcze ładniejszy widok i do tego w nocy jest lepsza atmosfera. -Uśmiechnął się lekko. Potem uniósł się do pozycji siedzącej. -To... co robimy? -Przechylił słodko głowę w bok, czekając na odpowiedź.

~

- Och, a więc nie jestem sam. - Zaśmiał się cicho. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, a potem nagle sobie o czymś przypomniał. Sięgnął do koszyka i wyciągnął z niego butelkę wina i dwa specjalne kielichy.
- Może się napijemy? - zaproponował z figlarnym uśmieszkiem.
~
-Chcesz mnie spić, cwaniaku? -Zaśmiał się szczerze. Mógł się domyślić, że blondyn zaproponuje właśnie to. Ale... Natsu nie miał nic przeciwko. -Dobra, nalewaj. -Chwycił od niego jeden kieliszek i odwzajemnił uśmieszek.

~

- Nie chcę. Chciałem tylko stworzyć atmosferę! Wino pod gwiazdami z ukochaną osobą to coś, o czym zawsze marzyłem - odpowiedział zgodnie z prawdą. Wyciągnął z koszyka jeszcze korkociąg i otworzył wino, po czym wlał je do kieliszków. - Potrzymaj. - Podał mu swój kielich i zakorkował wino, żeby się czasami nie wylało, po czym odebrał swoją własność.
~
Zmiękło mu serce na te słowa i poczuł dziwne ciepło... Na jego ustach uformował się czuły uśmiech. Gdy Sting odebrał swój kieliszek, Natsu upił trochę swego wina.
-To faktycznie miłe... -Wyznał zgodnie z prawdą. -A to, co mówiłeś wcześniej... Nigdy nie piłeś tak z ukochaną osobą? -Spytał trochę nieśmiało. -Miałeś przecież inne związki przede mną...

~

Napił się łyk i uśmiechnął się do niego czule.
- Nie, nigdy nikomu nawet tego nie zaproponowałem. Każdy mój związek był niewypałem. Do żadnego z moich poprzednich chłopaków nie czułem tego, co do ciebie. - Przysunął się bliżej niego i musnął wargami jego usta. Kiedy się od niego odsunął, dodał: - Jesteś też pierwszą osobą, której pokazałem to miejsce. Nigdy nie chciałem wpuszczać nikogo do mojego małego światka, którym ono jest. - Napił się wina, patrząc mu w oczy.
~
Zarumienił się lekko, czując się teraz naprawdę wyjątkowo. Cieszył się, że to właśnie on zajął tak ważne miejsce w sercu blondyna i zasłużył na zabranie się do tego miejsca. Upił kolejny łyk, nie spuszczając wzroku z chłopaka.
-Moje poprzednie związki też były niewypałem. Mam nadzieję, że zła passa się już skończyła. -Uśmiechnął się czule i znów połączył ich wargi w lekkim pocałunku.

~

Pogłębił pocałunek, zadowolony. Tak bardzo się cieszył, że zabrał tutaj Natsu. Nie kłamał - ten chłopak był dla niego całym światem. Nie chciał tego zniszczyć, skoro Dragneel już postanowił dać szansę komuś takiemu jak on.
Oderwał się od niego i uśmiechnął się lekko, po czym wypił prawie całą zawartość kieliszka na raz.
- Teraz mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. - Pogłaskał go po policzku.
~
-Ja też. -Uśmiechnął się do niego, zadowolony i rozczulony. Sting był naprawdę dobrym chłopakiem. Czułym i kochającym. Nie mógł lepiej trafić. Upił resztę wina, pozostawiając jeszcze trochę na dnie. Potem, nie mogąc wytrzymać, znów wpił się w wargi blondyna.

~

Odstawił kieliszek gdzieś za siebie, nie przejmując się tym, że resztka wina zaplamiła koc. Przysunął się bliżej Natsu, odwzajemniając pocałunek i objął go rękami w pasie. Przepełniało go uczucie euforii. Czuł się, jakby był pijany, a przecież tak mało wypił. To bliskość Dragneela tak na niego działała.
~
Natsu odwzajemnił pocałunek z równą pasją. Odłożył kieliszek gdzieś na trawę, nie chcąc rozlać nic na koc. Potem zarzucił ramiona wokół szyi chłopaka. Nie potrafił opisać, co w tej chwili czuje. Gwiazdy, noc, wino, romantyczna atmosfera... do tego kochana osoba. Kochał każdą chwilę dzisiejszego dnia.

~

Zamknął oczy. Wciągnął go na swoje kolana, nie zrywając pocałunku. Gładził dłońmi jego plecy, ponownie ciesząc się w duchu, że zgodził się na tą randkę. Ten dzień był lepszy, niż się spodziewał. I wreszcie zyskał poczucie, że Natsu naprawdę na nim zależy, czego nie był aż taki pewny jeszcze wczorajszego wieczora.
~
Dał się wciągnąć mu na kolana. Zamruczał z zadowoleniem, gdy Sting zaczął gładzić go po plecach. Sam nie chcąc zostać dłużnym, wsadził jedną dłoń pod koszulkę blondyna, gładząc jego seksowne mięśnie, a drugą wplątał w jego włosy, pogłębiając pocałunek jeszcze bardziej, jeśli się w ogóle dało.

~

Odwzajemniał pocałunek z zaangażowaniem. Wydobył z siebie dźwięk świadczący o tym, że mu się to podoba. Sam wsadził obie dłonie pod jego koszulkę i ścisnął w dwóch palcach jego sutka. Drugą rękę przeniósł na pośladek chłopaka i lekko go ścisnął.
~
Jęknął cicho do pocałunku, czując rosnące podniecenie, za sprawą dotyku blondyna. Oderwał się od jego warg, ciężko dysząc i z zarumienionymi policzkami i święcącymi od pożądania oczami zaczął lizać chłopaka po szyi, robiąc na niej również pokaźną malinkę. A co! Niech ludzie wiedzą, ze jest zajęty, gdy będą oglądać jego występy!

~

Zamruczał cicho, odchylając głowę do tyłu. Dał tym samym chłopakowi większy dostęp do swojej szyi. Nie obchodziło go to, że ktoś później zobaczy te malinki. Po chwili ściągnął z niego koszulkę i polizał go po klacie, mrucząc jak zadowolony kot.
~
Patrzył na Stinga lekko zamglony wzrokiem, dając ściągać z siebie bluzkę. Od razu zrobił to samo z blondynem. Obleciał wzrokiem jego idealny, goły tors, który widział tak wiele razy... a jednak dopiero od krótkiego czasu zaczął wywoływać w nim tak duże emocje. Przejechał palcami po umięśnionym brzuchu, zachwycając się każdym milimetrem. Sting był przystojny, oj tak... W pewnej chwili spojrzał mu ponownie w oczy z błyskiem, a ręką zaczął rozpinać mu spodnie.

~

Wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu, śledząc uważnie każdy ruch różowowłosego. Czuł się jak na haju. Ponownie wpił się wargami w jego usta, zachłannie. Zatknął palec za spodnie Natsu, powoli przymierzając się do tego, aby je z niego zdjąć. Już po chwili to zrobił i teraz Dragneel został tylko w bokserkach. Słodko.
~
Odwzajemnił pocałunek z równym zaangażowaniem. Dalej zajmował się rozpinaniem spodni blondyna, by po chwili je z niego ściągnąć. Przynajmniej nie był już jedynym, który świecił bielizną. Pogłębił pocałunek, wplątując rękę we włosy blondyna, a drugą... ściągnął z niego bokserki.

~

Sam nie pozostał mu dłużny - jednym ruchem pozbawił go ostatniej części garderoby. Potem delikatnie położył chłopaka na kocu, nie zrywając pocałunku. Położył dłoń na jego biodrze, a drugą tuż obok jego głowy. Był już tak bardzo podniecony, że ledwo się hamował.
~
Dał się położyć, dalej odwzajemniając pocałunek. Przeniósł jedną rękę na jego plecy, a drugą zarzucił mu na szyję. Z każdą chwilą serce biło mu coraz mocniej, a pożądanie rosło. Nawet nie chciał już się dłużej bawić. Wolał przejść od razu do głównej części...

~

Przejechał dłonią po jego klacie i podbrzuszu, zahaczył nią o jego penisa, aby potem powoli włożyć pierwszy palec do jego wnętrza. Odczekał chwilę i dołożył drugi, a potem trzeci i zaczął nimi poruszać, chcąc go dobrze przygotować. Nie chciał, aby go bolało. Zwłaszcza po tym, co odwalił ostatnio postanowił być szczególnie ostrożny.
~
Jęknął cicho, gdy Sting go przygotowywał. Dźwięki były jednak zgłuszone przez pocałunek. Czuł, że blondyn się stara, by go nie zranić. Cieszył się, że tak dba o jego komfort...

~

Kiedy uznał, że wystarczająco przygotował Natsu, zamienił palce na swoją męskość. Odczekał profilaktycznie dłuższą chwilę, dając mu czas na dostosowanie się do uczucia. Potem zaczął się w nim poruszać, powoli i najdelikatniej, jak umiał. Zerwał pocałunek i popatrzył na niego lekko zamglonym wzrokiem.
- Kocham cię - wysapał na wydechu.
~
Jęknął głośno, gdy Sting w niego wchodził. Zacisnął oczy, wdzięczny blondynowi, że odczekał i dął mu chwilę na dostosowanie. Teraz nie bolało tak, jak poprzednim razem... Gdy zerwali pocałunek i Sting zaczął się poruszać, Natsu jęczał cicho z lekko zarumienionymi policzkami.
-J - ja ciebie też. -Uśmiechnął się i zacisnął uścisk na plecach chłopaka.

~

- Wiem - szepnął, uśmiechając się lekko. Stopniowo przyspieszał ruchy, ale nie spieszył się z tym, bo bał się, że znowu go jakoś skrzywdzi. Sting co chwilę odczuwał fale gorąca, zalewające ciało przy niemal każdym ruchu. Dragneel był taki ciasny i ciepły. Istny raj.
~
Jęczał coraz głośniej, gdy blondyn przyśpieszył. Nawet nie próbował hamować dźwięków wydobywających się z jego ust. Niech Sting wie, że jego to się podoba i nie musi się martwić, że go rani. Zacisnął oczy i wbił paznokcie w jego plecy, rozkoszując się tym uczuciem. Esmeralda wcale nie była taka mała, jak to się z niej Natsu naśmiewał... Wręcz przeciwnie. Czuł blondyna w środku... cholernie głęboko.

~

- Jesteś idealny - wymruczał mu prosto do ucha, jeszcze bardziej wzmacniając ruchy. Kręciło go to. Natsu, jęczący pod nim z rozkoszy... To było coś. Uwielbiał ten widok, który jeszcze bardziej go podniecał. Dyszał ciężko, cały czas go posuwając.
~
Prawie, że krzyczał jak rżnięta dziewica, gdy Sting wzmocnił uderzenia. Przyłożył sobie jedną rękę do ust, próbując choć trochę zagłuszyć jęki, choć nie bardzo mu to wychodziło. Zarumienione policzki i zamglony, przepełniony wzrok skierowany w stronę blondyna świadczył tylko, jak bardzo był zadowolony i podniecony.

~

Ten widok tylko bardziej go podniecał. Pozostał przy takim tempie ruchów przez kilka kolejnych minut, żeby później tak nie narzekał na ból tyłka. Silne uczucia, które zostały wyzwolone podczas tego zbliżenia, zadecydowały - nie potrzeba mu było wiele. Czuł, że już za moment osiągnie spełnienie.
~
Jęczał urywanie, czując, ze długo już tak nie pociągnie. Blondyn był naprawdę dobrym kochankiem. Dbał o jego komfort, ale i wiedział, jak doprowadzić go do stanu, w którym przestawał już racjonalnie myśleć. Po kilku kolejnych minutach, odczuwana przyjemność i spełnienie wzięło górę...
-S - Stiiing... -Wyjęczał głośno, zaciskając palce na jego plecach i spuszczając się na jego i swój brzuch.

~

Sam doszedł chwilę po nim z ciężkim westchnieniem, spuszczając się do jego wnętrza. Opuścił jego ciało i opadł na koc tuż obok niego, zmęczony i zadowolony.
- Naprawdę cię kocham, Natsu - wysapał, próbując uspokoić oddech.
~
Nabierał powierza ciężko i urywanie, próbując wyrównać oddech.
-Wiem, głupku. -Zaśmiał się, naprawdę szczęśliwy. Przekręcił się na bok i wtulił w blondyna, ciasno go obejmując. -Wystarczająco to dziś udowodniłeś. -Uśmiechnął się lekko i pocałował go w szyję.

~

Przytulił go mocniej do siebie, bardzo zadowolony.
- Będę to udowadniał o wiele częściej, niż byś chciał - powiedział, uśmiechając się szeroko. O tak, zamierzał jak najczęściej okazywać mu swoje uczucia. - Odpocznijmy i jedźmy do mnie - zaproponował.

~
-Częściej niż bym chciał? -Uniósł brew do góry. -Nie wiem czy ci się to uda, bo jestem wymagający. -Zaśmiał się, rozbawiony i szczęśliwy. -Mhm, zgadzam się. -Szepnął sennie. -Ty masz chociaż podwójne łóżko, a nie ten mój rozklekotany tapczan... -Mruknął z zamkniętymi oczami i uśmiechem na ustach, mocniej się w niego wtulając.



~Misuzu & Iris

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 9.

Hej. Dziś krótko ;d

Dzień następny. Południe.
Sting miał już w głowie ogólny zarys działania. Najpierw zabierze Natsu na piknik, na polankę w pobliżu jeziora. Co prawda był tam spory kawałek drogi, ale w tym momencie gotów był przejechać cały świat, byle tylko dogodzić Dragneelowi. Podjechał pod jego dom i wysłał mu wiadomość, że już czeka.
~
Natsu właśnie wżerał chrupki, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, gdy nagle dostał wiadomość od Stinga. Na jego ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech i praktycznie wybiegł z mieszkania (ale nie zapomniał go zamknąć) i zbiegł na dół po schodach. Miał do przebiegnięcia w sumie 2 piętra... Mieszkanie w bloku ma swoje wady. Gdy w końcu zszedł, podszedł do auta i wsiadł do środka.
-Hej! -Przywitał się entuzjastycznie i dał chłopakowi szybkiego buziaka w policzek, by następnie zapiąć pasy i usadowić się na fotelu.

~

Sting uśmiechnął się zadowolony, gdy Natsu już wsiadł do auta.
- Cześć - powiedział miękko, posyłając mu jeden ze swoich seksownych uśmieszków. Chwilę później ruszył z miejsca, a ten uśmiech nie schodził z jego warg.
- Niestety, cały plan randki wygadałem ci wczoraj, więc nie będzie niespodzianki. - Zaśmiał się cicho, posyłając mu trochę rozbawione spojrzenie.
~
-Nic nie szkodzi, że nie będzie niespodzianki. Ważne, żebyśmy oboje się dobrze bawili. -Uśmiechnął się do niego słodko. -Too, pierwszy piknik tak? A gdzie właściwie? -Dopytywał, podekscytowany. Ten dzień zapowiadał się naprawdę miło.

~

- Tak, piknik - potwierdził z uśmiechem. - Mam takie specjalne miejsce, w którym często lubię odpoczywać, jak mam wolne. Naprawdę urocze. Sam zobaczysz. Niech chociaż to pozostanie na razie niespodzianką. - Zaśmiał się, rozbawiony. Natsu naprawdę dawno musiał nie być na randce, skoro tak się tym ekscytował.
~
-No dobra, nie pytam o nic więcej. -Uśmiechnął się lekko. Co prawda zżerała go ciekawość, ale pomyślał, że Stingowi zależało na tym, by go czymś zaskoczyć. Wgapiał się w okno, próbując się na czymś skupić..
-A jakieś jedzenie masz na ten piknik? -Odezwał się ponownie, nie umiejąc przestać gadać.

~

Skupił się na odtwarzaniu w pamięci trasy jazdy, kiedy Natsu się zamknął. Po chwili zaś chłopak odezwał się znowu, odciągając od tego jego uwagę.
- Oczywiście, że mam jedzenie. Przecież bez niego ani rusz. - Zaśmiał się, rozbawiony. - Wiem, jakie dania lubisz, więc nie przejmuj się, z głodu nie padniesz.
~
-O, pamiętasz moje ulubione dania? -Popatrzył na Stinga z nieukrywaną radością i... lekko się śliniąc już na samą myśl o jedzeniu. -Kolejna zaleta, mienia za chłopaka kogoś, kogo zna się od wieków. -Zaśmiał się lekko. -Jak mi powiesz, że zabrałeś jeszcze ostry sos tabasco, to... -Zaczął dumać o swym ulubionym dodatku.

~

- Oczywiście, że pamiętam! Jak mógłbym zapomnieć? - Popatrzył na niego, dumny z siebie. - I mam ten sos. - Mrugnął do niego, zadowolony. Cieszył się, że jak na razie wszystko przebiegało zgodnie z planem i Natsu był wesoły. Tak mogłoby być zawsze.
~
-Masz sos?! -Skierował w kierunku blondyna zszokowany wzrok. -Yay! To świetnie! -Uśmiechnął się szeroko. -Szkoda, że ja nic nie wziąłem dla ciebie... -Mruknął cicho, czując, że też powinien chyba się postarać, bo przecież to on zaproponował randkę, a nie Sting...

~

- Nie przejmuj się tym. - Machnął ręką, uśmiechając się delikatnie. Przyspieszył, chcąc się szybciej dostać na miejsce. Miał nadzieję, że spodoba się Natsu. - Muszę jakoś ci wszystko zrekompensować, prawda? Muszę się starać, bo jeszcze pomyślisz, że mi nie zależy i tyle z tego będzie. - Nadął lekko policzki.
~
-Cieszę się, że tak do tego podchodzisz... -Posłał mu delikatny i czuły uśmiech. -Mi też zależy, żeby się nam udało. -Dodał, czując, że teraz wszystko powinno być już w porządku. Najwidoczniej Stinga po prostu wczoraj poniosło...

~

- Też tego chcę. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię stracił przez swoją zazdrość i głupotę. Dopiero po fakcie dostrzegłem, jak bezsensowna była moja reakcja. Byłeś pijany i źle mnie zrozumiałeś. Poza tym, jak mogłem w ogóle pomyśleć, że podoba ci się Genio? - Zaśmiał się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Jeszcze Fullbuster jak Fullbuster, bo wiem, że ci się podobał nie tak dawno temu, ale przecież to zamknięty etap, prawda? Nie mam o co być zazdrosny. - Posłał mu lekki uśmiech.
~
-Tak, zamknięty. -Uśmiechnął się lekko, zadowolony z tego, że blondyn zdał sobie sprawę z głupoty wczorajszego zachowania. Był pewien, że więcej już tego nie zrobi. -Poza tym, nie musisz się bać o Graya, bo jest w porządku. Naprawdę nam kibicuje i nie próbowałby mnie wykorzystać, czy coś. -Dodał poważnie. -Nie musisz się martwić.

~

- Zaskoczył mnie tym, że wczoraj tego nie zrobił. Myślałem, że on coś do ciebie jednak czuje. W końcu raptem zaczęliście tyle rozmawiać... - Wzruszył lekko ramionami. - No nic, może w końcu spróbuję się do niego przekonać. - Uśmiechnął się. Oczywiście mógł spróbować to zrobić, ale nie wiedział, czy to taki dobry pomysł. W końcu od początku nie lubił Graya.
~
-Ej, to nie tak, że zaczęliśmy dużo gadać, bo mamy jakiś sekretny romans, czy coś. -Uśmiechnął się, rozbawiony. -Gray ma teraz dość trudną sytuację i próbuję go jakoś wspierać. Poza tym ja miałem ciężką przeszłość, więc też mu trochę poopowiadałem. Po prostu nawzajem się sobie żalimy. Jak stare, podstarzałe kobiety, kurde. -Zaśmiał się lekko. - Tym, którego kocham.... jesteś ty. -Spojrzał na niego z uczuciem.

~

- Czyżby Gray był w związku i preferował dolną pozycję? - Uniósł lekko brew do góry, wyraźnie rozbawiony. - A nie wygląda na takiego. Bo wiesz, jak wspomniałeś o podstarzałych kobietach, to tylko to mi się skojarzyło. - Zaśmiał się, rozbawiony. - Też cię kocham. - Posłał mu czuły uśmiech. Nagle zrobiło mu się tak ciepło na sercu. Jak on mógł wczoraj zwątpić w miłość Natsu? Był idiotą, tylko niepotrzebnie go przestraszył swoim wybuchem.
~
-A co jeśli wolałby dolną pozycję? -Nadął policzki, niezadowolony. -Masz coś do takich ludzi? Bo... ja na przykład nie lubię być na górze i nie wiem, w czym masz problem. -Nadąsał się lekko, choć było widać, że nie mówi tego nazbyt poważnie. -Wiem. -Uśmiechnął się po chwili ciepło. -Za ile dojedziemy? -Zmienił temat, patrząc w okno z ekscytacją.

~

- Ależ ja nie mam nic do ludzi, którzy preferują być na dole. Po prostu Gray nie wygląda na osobę, która nie lubi dominować - wyjaśnił. Naprawdę nie mógł sobie tego wyobrazić. I chyba wolał nie próbować. - A właśnie miałem mówić, że już jesteśmy prawie na miejscu. Mam nadzieję, że spodoba ci się tam. - Uśmiechnął się do niego, zadowolony.
~
-No ja mam nadzieję, że nic do nich nie masz. Wtedy byłby problem, bo ja bym się w naszym związku roli seme nie zamierzał podejmować, bo nie lubię. -Pokazał mu język, zaczepnie. -Oo, już? -Wyjrzał ponownie przez okno, przyglądając się widokom. Widział las... na razie nic więcej.

~

- Gdybyśmy obaj byli seme... To kto byłby uke? - zapytał inteligentnie, próbując nadążyć za logiką Natsu, która jego zdaniem w tym momencie w ogóle nie była logiczna. Podjechał samochodem na skraj lasu i zgasił silnik. - Musimy pójść kawałek w głąb lasu. Ale obiecuję, że się nie zawiedziesz. I nie zatłukę cię gdzieś tam w krzakach. - Zaśmiał się cicho i wysiadł z auta. Okrążył je i z tylnego siedzenia zgarnął koc i koszyk pełen żarcia.
~
Nie zdążył wygłosić swej odpowiedzi, gdyż po chwili stanęli i Sting wysiadł z auta. Natsu opuścił pojazd, w ślad za blondynem.
-No i w tym jest problem! -Podszedł do niego, nawiązując do poprzedniej rozmowy. Podniósł do góry wskazujący palec, okazując tym, że ma coś mądrego do powiedzenia. -Jakbyśmy oboje byli seme, to musielibyśmy sobie znaleźć chyba wspólnego uke, żeby nasz związek przetrwał. -Pokiwał głową, dumny ze swego toku rozumowania.

~

Sting strzelił facepalma, gdy usłyszał mądrości, które wygłosił jego chłopak.
- Oj, Natsu... Co to by była za frajda, pieprzyć jakiegoś kolesia, który byłby tylko od tego? Moja etyka i zasady nie pozwalałyby mi na takie coś. - Popatrzył na niego jak na kretyna, a potem ruszył między drzewami, kierując się nad malutkie jeziorko. Konkretniej na polankę w pobliżu. - Chodź za mną, bo się zgubisz. - Odwrócił się i pokazał mu język.
~
-A-ale to było tylko teoretycznie! -Krzyknął w swojej obronie, lekko czerwieniąc się ze wstydu, gdy Sting posłał mu taki kpiący wzrok. -Nie zgubię się! -Dodał i nadął policzki. Mimo to... szybko pohasał do chłopaka i złapał go za rękę, aby faktycznie nie zabłądzić gdzieś w krzakach.

~

- Taak, teoretycznie - mruknął z sarkazmem. Kiedy Natsu złapał go za rękę, uścisnął ją i dał mu szybkiego całusa w policzek, uśmiechając się lekko. - Na szczęście dzień jest ciepły i świeci słoneczko, więc będzie przyjemniej siedzieć w tamtym miejscu. Zobaczysz je w pełnej okazałości. - Popatrzył na niego, wyraźnie szczęśliwy. Trochę przyspieszył kroku, tym samym zmuszając Dragneela, żeby zrównał z nim tempo.
~
Mruknął coś pod nosem, gdy Sting zaczął go szybkim tempem ciągnąć w nieznane miejsce, lecz nie narzekał. Szedł w raz z nim posłusznie i po chwili... otworzył szeroko oczy, gdy dotarli. Na środku widniało średniej wielkości jezioro, wokół otaczała je polanka, a potem las.
-Wow... -Szepnął tylko, skupiając wzrok na połyskującej warstwie wody.

~

Patrzył z dumą na swoje ulubione miejsce. Promienie słońca przebijały się przez gałęzie drzew sprawiając, że wygląd tego miejsca był iście magiczny.
- Widzę, że ci się podoba. - Uśmiechnął się do Natsu. - To właśnie tutaj przyjeżdżam, kiedy potrzebuję zebrać myśli. - Pociągnął go bliżej jeziora. Rozłożył koc na trawie i położył na nim koszyk. Gestem pokazał mu, żeby usiadł.
~
Natsu nadal wpatrywał się w ten oszałamiający widok. Wyrwał się z transu, gdy Sting dał mu znać by usiadł. Tak też zrobił, od razu posyłając przy tym chłopakowi szeroki uśmiech.
-Oczywiście, ze się podoba. Szczerze to nie wiedziałem, że w okolicy są takie miejsca... -Wyznał, rozglądając się na boki. Nawet byli tutaj zupełnie sami... Naprawdę romantycznie. Brakowało jedynie tego, by zapadła noc i oświetlały ich gwiazdy.

~

Sting zajął miejsce obok niego i zaczął wypakowywać z koszyka najróżniejsze przysmaki. Butelkę wina zostawił na dnie, chcąc zachować ją na wieczór.
- Wiesz, bo ty ciągle tylko w mieście siedzisz, nie szukasz kontaktu z naturą. - Uśmiechnął się do niego. - Ach, właśnie. Pytanie za sto punktów: chcesz zostać tutaj do wieczora, czy raczej wybrać się później gdzieś na miasto? - zapytał. Miał już ogólny zarys tego, co mogliby robić po powrocie do miasta, jednak wolałby tu zostać.
~

-Siedzę w mieście, bo nie dość, że muszę w klubie przesiadywać, to jak wracam robię papierkową robotę, a potem... śpię całe dnie. -Wyjaśnił, lekko nadymając policzki. -Oh, nie wiem... -Zamyślił sie nad propozycją. -A która godzina? Jeśli i tak już długo do wieczora nie zostało, to możemy zostać. -Uśmiechnął się lekko.

~

- No tak, odespać trzeba - stwierdził inteligentnie. Popatrzył na zegarek. - No, jeszcze jakieś dwie godziny i zapadnie zmrok. - Sięgnął po kanapkę z serem, sałatą, wędliną i rzodkiewką, zadowolony. Specjalnie niewiele dziś jadł, żeby więcej teraz zmieścić w żołądku. Trzeba myśleć strategicznie, a co!
~
-No to możemy zostać. Co się będziemy tłuc na mieście! -Zaśmiał się i również sięgnął po kanapkę, ale i... sos! Wylał dużą jego zawartość na wierzch i dopiero wtedy spałaszował z chęcią trzymane jedzenie. -Uwielbiam ostre żarcie... -Wymruczał, rozkoszując się smakiem.

~

Sting z rozbawieniem przyglądał się błogości, która malowała się na twarzy Natsu, gdy jadł.
- A już miałem nie brać tego sosu. Przypomniało mi się w ostatniej chwili. - Zaśmiał się, po czym w spokoju dokończył posiłek. Potem sięgnął po następną kanapkę, zadowolony.
~
-J - jak to miałeś go nie wziąć? -Spojrzał na niego ze strachem. -Umarłbym! Bez niego jedzenie nie jest takie samo! -Zaśmiał się i również chwycił jedną z kanapek, znów wylewając na nią sos.

~

- Przeżyłbyś jakoś. - Machnął ręką, bagatelizując jego problemy życiowe. Kiedy zjadł, położył się na kocu i spojrzał w niebo, zadowolony. Poczuł taką błogą senność. Było tak miło. Cieszył się, że Natsu zaproponował tę randkę. Mieli szansę wreszcie spędzić ze sobą czas poza klubem.
~

Natsu zjadł drugą kanapkę, trzecią, czwartą i... siódmą. Dopiero wtedy poczuł już, że nie jest głodny. Padł na koc obok blondyna na brzuch i przeciągnął się, ziewając lekko. Minęły dwie minuty i, kurwa... zasnął!

~

Sting uśmiechnął się nieznacznie i pogłaskał śpiącego chłopaka po głowie. Pewnie był porządnie zmęczony. Blondyn ziewnął przeciągle i sam zamknął oczy, powoli odpływając do krainy snów.


~Misuzu & Iris

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 8.

To też tak w ramach "Tygodnia Rozdziałów", który został ogłoszony na tamtym blogu xd


Dzień następny...
Natsu chodził wnerwiony po pokoju, bo Gray nadal nie dawał znaku życia, a Sting miał już jeden występ za sobą... jak teraz Fullbuster nie wlezie do baru, to znów Dragneel będzie musiał tańczyć! No cholera! Jeszcze dwie minuty... Pierdolić to, idę do garderoby -pomyślał szef.

~

Gray nie odczuwał już tak wielkiego bólu tyłka, więc postanowił wrócić do pracy. Przy okazji zamierzał poprosić Natsu o udostępnienie gabinetu, przynajmniej na kilka dni. Nie udało mu się też do końca zamaskować śladów na biodrach i szyi po pierwszym gwałcie na jego osobie. Sam nie wiedział, czy to wczorajsze może określić tym samym mianem. Miał mieszane uczucia. Cóż, cieszył się przynajmniej z tego, że dzisiaj blondyn nie przyszedł "w odwiedziny".
Fullbuster otrząsnął się z rozmyślań i przestąpił próg baru. I stanął jak wmurowany, gdy zobaczył tańczącego Natsu.
- COO?! - wyrzucił z siebie, zszokowany.
~
Natsu wszedł na scenę podobnie jak wczoraj. Beznadzieja. Może i Sting mówił mu, że umie tańczyć i to bardzo dobrze... ale sam Dragneel nie był przekonany. A propos Stinga... pieprzony zboczeniec, pewnie ogląda go z ukrycia i fapa w kącie... Natsu nie lubił występować publicznie. Mimo wszystko przemógł się, bo to było dla dobra baru, więc... musi się poświęcić! Nie miał już na sobie niczego prócz bokserek i tańczył w przy rurze... jeszcze tylko trochę i występ się skończy.

~

Gray cały czas stał w progu, patrząc z zaskoczeniem na swojego szefa. To przez niego musiał się tak poświęcać i tańczyć... ale Fullbuster musiał przyznać, że dobrze mu to wychodziło. Nawet lepiej, niż jemu.
*
Natsu się nie mylił - Sting był niczym ninja. Schował się pod jednym ze stolików (ku wielkiemu zdziwieniu klientów) i patrzył na występ Natsu, trochę się śliniąc. To było takie... piękne!
~

Natsu pozbył się swej ostatniej części garderoby -ku wielkiej uciesze masy zboczeńców, a jego niezadowoleniu. Tańczył jeszcze kilka chwil... i piosenka wreszcie się skończyła! Nie dał po sobie poznać ulgi i jedynie spokojnie zebrał swoje ciuszki i zszedł ze sceny ze sztucznym, słodkim uśmieszkiem. Gdy znalazł się za kurtyną, od razu się przebrał i poszedł do baru... gdzie nie było Stinga. Gdzie go wcięło?

~

Kiedy Gray już otrząsnął się z szoku, natychmiast podszedł do Natsu, który aktualnie siedział przy barze i za kimś się rozglądał.
- Przepraszam, wiem, że się spóźniłem... - powiedział, z lekkim zażenowaniem.
*
Sting wyszedł spod stolika cichaczem i ruszył do łazienki. Musiał sobie zwalić. Występ Natsu podniecił go aż za bardzo, cholera! Czuł, że długo już tak nie wyżyje, a chciał dać chłopakowi przestrzeń i nie zamierzał naciskać na to, żeby się z nim kochał. Jedynym rozwiązaniem było właśnie zwalenie sobie.
~
Natsu z zaskoczeniem odwrócił głowę, słysząc znajomy głos.
-Gray! -Uśmiechnął się szeroko, naprawdę ciesząc się, że go widzi. -Siadaj. -Poklepał miejsce koło niego. -Barman, dwa kieliszki czegoś mocnego. -Zamówił, a potem znów zwrócił się do Graya. -Nie ma sprawy. Jakoś sobie radzimy... Ważne, żebyś doszedł do siebie. Jak się czujesz? -Spytał z troską. Potem dostali napoje i wypił praktycznie cały na raz, krzywiąc się lekko.

~

Zajął miejsce obok niego, a kiedy barman podał kieliszki, wziął jednego i wypił na raz, krzywiąc się. Dopiero po dłuższej chwili odpowiedział.
- Rozwala mi psychikę, ale daję radę. - Wzruszył lekko ramionami. - Tylko że... - przerwał, nie wiedząc, jak to powiedzieć. - Miałbym kolejną prośbę... Oczywiście, wracam już do pracy, tu nie chodzi o kolejne dni wolne. - Przygryzł wargę, wlepiając wzrok w pusty kieliszek.
~
Natsu przyglądał mu się z rosnącym zaniepokojeniem i zainteresowaniem...
-O co chodzi? -Spytał zdezorientowany. -Chodzi ci o wypłatę? Chcesz dostać wcześniej? -Zamrugał, chcąc wpaść na pomysł, o co może mu chodzić.

~

- Uch... Nie, nie chodzi o wypłatę. Jakoś bez niej jeszcze wyżyję. Bardziej chodzi o to... - Znowu przerwał, by zebrać myśli. - Po prostu chciałbym wiedzieć, czy mógłbyś mi udostępnić na kilka nocy swój gabinet...? Wiesz, tutaj jest ochrona i wszystko... - Dalej gapił się na kieliszek, jakby był czymś najciekawszym na świecie.
~
Natsu strzelił pokerface'a, gdy Gray poprosił go o gabinet. Czyli nici z seksu na kanapie przez najbliższe kilka dni, kurde. Będą musieli się tłoczyć do mieszkania któregoś z nich...
-Jasne, że możesz. -Uśmiechnął się, nie dając po sobie poznać lekkiego zawodu. -Ale mam w takim razie również prośbę. -Dodał po chwili. -Zaopiekowałbyś się barem... powiedzmy jutro? Wieczorne występy i ogólnie zamknięcie i te sprawy... bo... -Przerwał, rumieniąc się lekko. -Bo... chcieliśmy iść ze Stingiem na randkę. -Odwrócił wzrok, lekko zażenowany.

~

Ucieszył się, gdy Natsu zgodził się odstąpić mu tymczasowo gabinet. Będzie miał spokój przynajmniej przez kilka dni... Tak myślał.
Zamrugał zaskoczony, gdy usłyszał następne słowa różowowłosego, a potem uśmiechnął się lekko. Przynajmniej im się układa. To dobrze.
- Nie ma problemu, dam sobie radę. I tak muszę ci się jakoś odwdzięczyć za to wszystko, co dla mnie robisz. Bawcie się dobrze na randce. - Posłał mu szczery i nawet niewymuszony uśmiech.
~
-Dzięki... -Wydukał, nadal lekko zarumieniony. Odwzajemnił uśmiech, ciesząc się z widoku Fullbustera w dużo lepszym stanie, niż wcześniej. -Ten zboczeniec na pewno będzie się dobrze bawić. Nie ma co. Znów coś wymyśli... Teraz pewnie siedzi w kiblu lub w gabinecie i sobie, kurwa, zwala, pojeb jeden. -Zamówił sobie kolejny kieliszek, użalając się nad swym porąbanym chłopakiem.

~

Gray uniósł lekko brew do góry, rozbawiony wywodem Natsu.
- Cóż, każdy ma w sobie coś zboczonego - stwierdził zgodnie z prawdą. - Nie możesz go winić za to, że jest niewyżyty. Przynajmniej cię nie krzywdzi, a to najważniejsze, prawda? - Popatrzył na niego z powagą, chociaż na ustach dalej widniał uśmiech. Ile on by dał, żeby być w takim szczęśliwym związku. Ale nie! On zawsze ma pecha i trafia na psycholi, którzy później nie chcą się odjebać.
~
Natsu ponownie strzelił poker face'a, gdy Gray powiedział o tym, że Sting go nie krzywdzi. Wypił kolejnego kieliszka mocnego trunku i poczuł się jakiś taki bardziej skory do rozmowy.
-Wiesz... w sumie masz rację i naprawdę się cieszę, że go mam, bo go kocham i w ogóle.. -Powiedział z lekkim rumieńcem. -Ale ostatnio to wiesz, co on odwalił?! Wepchnął we mnie swoją Esmeraldę bez żadnego przygotowania i myślałem, że mnie, kurwa, rozerwie! -Mówił dalej, biorąc kolejny kieliszek. -Ja wiem, że to nie specjalnie, bo się podekscytował, czy inny chuj, ale no kurde! -Wypił napój i walnął głową w blat. -Czasem jest kretynem do potęgi... -Jęknął, lekko już przyćmiony. Nawet nie przejmował się w tym momencie, że wyznał Grayowi szczegóły swego życia seksualnego.

~

Gray patrzył na niego z wielkim WTF wymalowanym na twarzy.
- E - Esmeraldę? Że co proszę? - Patrzył na niego szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami. Penis Stinga miał na imię Esmeralda? Wiedział, że blondyn jest psychiczny, ale żeby aż tak?
Pokręcił głową, nagle rozbawiony. Mimo wszystko współczuł Natsu, kiedy ten mu to wszystko wyznał.
- Znam ten ból. - Skrzywił się, przypominając sobie pierwszą noc z Laxusem. Niby jakieś tam przygotowanie było... ale zbyt marne. Zadrżał, po czym potrząsnął głową, próbując odgonić od siebie natrętne wspomnienia. - Może za bardzo się podniecił i stwierdził, że nie warto cię przygotowywać? - Przeczesał włosy palcami, spoglądając na niego.
~
-Nie wiem czy się podniecił, czy raczej wkurzył... -Mruknął, zamawiając i wypijając kolejny kieliszek. -To chyba moja wina, bo go trochę zdenerwowałem. Um... Bo nazwałem głupio jego penisa i jeszcze naśmiewałem się, że jest mały i wąski i że go nie czuć w ogóle... -Wyznał, czując sie trochę winnym tej sytuacji.

~

Gray musiał mieć bardzo głupią minę w tym momencie. A on myślał, że to Sting nazwał tak swojego penisa. Cóż... Pomylił się.
- Ale i tak to nie był powód, żeby od razu tak cię krzywdzić. Widocznie nikt mu nigdy tak nie zrobił, skoro nie wie, jaki to ból. Na twoim miejscu dałbym mu w ryj w ramach kary, chociaż to i tak żadna rekompensata.
~
-No wiem... ale nie będę go bić, bo jak zobaczył, że mnie boli i... no dobra! Popłakałem się, ale cicho! -Zarumienił się ze wstydu tym wyznaniem. -Ale wracając do tematu... to jak zobaczył, to nie chciał kontynuować i sprawiać mi większego bólu. Widocznie tego żałował. -Westchnął, lekko się uśmiechając. -Przepraszam, gadam ci takie rzeczy a ty pewnie nawet nie chcesz o tym słuchać. Po prostu nie mam się komu wygadać...

~

- Nie dziwię ci się - mruknął cicho, ponownie wbijając wzrok w pusty kieliszek. Ściskało go w żołądku, gdy słuchał tego, co mówił mu Natsu. Aż sam miał ochotę mu się zwierzyć. - Przynajmniej tego żałował, to dobrze o nim świadczy. - Przeczesał włosy palcami, wzdychając ciężko. - Nie, Natsu. Wręcz przeciwnie. Wolę słuchać tego, co mówisz, niż siedzieć i myśleć o czymś, o czym nie chcę. - Posłał mu sztuczny uśmiech.
~
-O, to jak chcesz słuchać to dobrze! -Ożywił się nagle, czując, że alkohol zaczął już mocno na niego oddziaływać. -Bo widzisz...! -Zatrzymał sie nagle, nie wiedząc, o czym mówić. -W sumie to chyba skończyłem, yyy.... -Podrapał się po policzku. -O! Ale wiesz, co? -Kontynuował z nową energią. -Raz jak zasnęliśmy na kanapie, to Genio nas uratował i pozamykał bar! -Uśmiechnął się szeroko. Potem nagle wstał z krzesła, gdy zauważył poczciwego ochroniarza niedaleko od nich. Szybko do niego poleciał.
-Genioooo! Dziękuję za tamtooo! -Krzyknął i rzucił sie w objęcia zszokowanego mężczyzny.

~

Gray siedział osłupiały, gapiąc się na to, co odwalał Natsu. Nie powinien pić, bo mu odpierdala, zdecydowanie.
W tym momencie przy barze pojawił się Sting. Zadowolenie szybko zniknęło z jego twarzy, gdy zobaczył Dragneela, tulącego się do... Genia!
- Natsu! - warknął, wkurzony. Zaraz potem przypomniał sobie, że przecież nie może zrobić tu żadnej sceny zazdrości. Nikt oprócz ochroniarza i Fullbustera nie wiedział o ich związku.
~
Natsu dalej tulił się do Genia, przez chwilę wyobrażając sobie, że tuli się do poduszki i właśnie leży w łóżku.. ale co tam. Odwrócił zamglony wzrok w kierunku Stinga i zamrugał, nie wiedząc, czy właśnie jest zły, czy się uśmiecha. Na wzrok mu chyba padło.
-Zwaliłeś swą Esmeraldę? -Spytał dość głośno, więc wszyscy w pobliżu mogli to usłyszeć.

~

Walnął pięścią w ladę baru, warknął coś pod nosem i szybkim krokiem skierował się do gabinetu. Był wkurwiony. Nie dość, że Natsu zdradzał go z Geniem, to jeszcze śmiał wspomnieć o waleniu konia!
Gray siedział przy barze z wielkim poker facem.
- Natsu? Może idź za nim? - zaproponował. Nie chciał, żeby się kłócili.
~
Natsu odsunął się od zdezorientowanego i... rumieniącego się Genia? Tak czy siak, odsunął się i nie myśląc wiele, skierował się do gabinetu, słuchając Graya. Nie wiedział, czemu go słucha, bo już nie ogarniał, ale postanowił, że jednak spróbuje. Otworzył drzwi od gabinetu i... wyrąbał się na samym wejściu, zaliczając piękną glebę.

~

Sting siedział na kanapie, wkurzony. Nie przejął się nawet tym, że Natsu zaliczył glebę na wejściu. Miał to w dupie. Był zły. I to bardzo. Nie chciał z nim nawet teraz rozmawiać. Może jeszcze niech da się wyruchać Fullbusterowi, a wtedy to już będzie komplet, pomyślał, wbijając wzrok w biurko.
~
-Stiiing... -Wyjęczał, czołgając się do kanapy. Trochę mu to zajęło, ale w końcu znalazł się pod nogami blondyna. -Co się stało? -Przekręcił się na plecy i spoglądał na niego z dołu, zamglonym i pijackim spojrzeniem. -Kazano mi do ciebie iść... i chyba Genio sie rumienił? Ty wiesz może, czemu? -Nie ogarniał już prawie nic. Chyba miał stosunkowo słaby łeb. -O! A wiesz, że Gray wrócił? -Kontynuował paplaninę.

~

- Mam być zadowolony, bo łasisz się do Genia? Och, serio? I jeszcze Gray wrócił? - zaczął, wkurwiony. - I może nadal chcesz, żeby Fullbuster cię przeleciał? Niedawno tego chciałeś... Więc to się pewnie nie zmieniło. - Gwałtownie wstał z kanapy i zacisnął dłonie w pięści. Wyminął go i podszedł do biurka, opierając się o nie.
~
Natsu słuchał Stinga... ale w sumie nie wiedział, o czym do niego mówił, bo nie ogarniał. Wyłapał tylko słówka takie jak: Gray, łasisz, zadowolony, przeleciał. Sting chce, żeby Natsu łasił się do Fullbustera i by tamten go przeleciał? Patrzył chwilę w sufit nie wiedząc, co robić, bo przecież to było dziwne...
-Okay... jak chcesz... -Wydukał i wstał z podłogi. Chwiejnym krokiem opuścił gabinet i skierował się do baru. Usiadł przy Grayu i spoglądał na niego bardzo nietrzeźwym spojrzeniem. -Sting chce, żebyś mnie przeleciał. -Oznajmił, patrząc mu w oczy.

~

Sting został sam, jeszcze bardziej wkurwiony. Nie bardzo załapał, dlaczego powiedział "ok, jak chcesz", ale w sumie miał to teraz w dupie.
Gray popatrzył na Natsu, zszokowany.
- E - eeech?! N - na pewno nie powiedział ci czegoś takiego! - Spalił buraka. - Źle go zrozumiałeś, na pewno - dodał po chwili, śmiejąc się nerwowo.
~
-Ale on powiedział, że mam się do ciebie łasić, żebyś był zadowolony. Potem masz mnie przelecieć i... -Zastanowił się chwilę. -I nie wiem, co później. Zapytaj go jak nie wierzysz. -Zachwiał sie lekko na stołku, ale utrzymał równowagę.

~

- Jesteś pijany - stwierdził odkrywczo. - Może lepiej pójdź spać, co? - Podrapał się po głowie, jakoś próbując dotrzeć do Dragneela. - Sting nie chciał, żebyś mnie przeleciał, sam go zapytaj.
Sting postanowił wyjść do baru, żeby się odstresować czymś mocniejszym. Pierwszym, co zobaczył przy ladzie, byli Natsu i - ku jego wielkiemu wkurwowi - Gray. Zignorował ich jednak i stanął w pobliżu, zamawiając coś mocniejszego.
~
-Ale tak powiedział! Nie wiem, czemu, no! -Wyrzucił ręce w powietrze. -I wcale nie jestem pijany! Może trochę, ale tylko trochę! -Znów sie zachwiał. -Sting kazał mi się z tobą przespać, ale to dziwne jest. Nie kocha mnie? Znudził się mną?... Czekaj, on mnie rzucił?! -Zmienił nagle tor rozumowania, bliski płaczu.

~

- Natsu, idź ty lepiej spać, dobrze ci radzę. Bredzisz już od rzeczy. Sting cię kocha i wcale nie kazał ci się ze mną przespać, nie wierzę w to. - Poklepał go po ramieniu.
Sting, stojący z boku, wszystko słyszał. I zdziwił się, że Fullbuster nie próbuje wychędożyć jego słodziaka. Jednocześnie wkurzył się na Natsu, że gada takie bzdury. Szybko wychylił kielona i podszedł do nich, łapiąc Dragneela za bluzkę i gwałtownie ściągając go ze stołka. Gray spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Co ty robisz? Uspokój się trochę, on jest pijany, nie wie, co mówi. - Podniósł się z miejsca.
- Nie wtrącaj się - warknął blondyn w jego kierunku i pociągnął Natsu za sobą do gabinetu, gdzie popchnął go na kanapę. Niech śpi, skoro jest taki pijany!
~
Natsu nie za bardzo ogarnął, co się wydarzyło... ale poczuł, że właśnie przyjebał głową w coś twardego. Zdołał się połapać, że leży na kanapie, więc pewnie przyjebał w oparcie. Wyłapał wzrokiem Stinga, stojącego nad nim i widział, że jest wkurzony. Czekaj... to on go tutaj wrzucił?
-Co ty robisz? -Spytał cicho, masując się po głowie. Nie wiedział za bardzo, co się działo.

~

- Co robię? Co robię?! - warknął. - Czy ciebie już do końca popierdoliło?! W którym, kurwa, momencie kazałem ci się przespać z Fullbusterem?! W ŻADNYM! - krzyczał, gestykulując rękami. Wkurwił się. Porządnie się wkurwił i nie potrafił nad tym zapanować. - Słyszysz ty mnie w ogóle? - Pochylił się nad nim i szarpnął go za ramię. Chciał, żeby go teraz słuchał, a nie!
W tym momencie do gabinetu wpadł Gray. Kiedy zobaczył, jak Sting szarpie Natsu, natychmiast do niego podszedł i odciągnął do tyłu, zdenerwowany. Nie pozwoli na to, żeby blondyn krzywdził Dragneela. Nie ma mowy! Skoro nie umiał obronić siebie przed Laxusem... chociaż obroni Natsu przed Stingiem.
~
Natsu powoli odzyskiwał szare komórki z nadmiaru tego stresu i - o dziwo - miej więcej zrozumiał, co mówił do niego Sting. Nie odezwał się za to słowem. Otworzył szeroko oczy, patrząc na jego wkurzoną twarz. Bał się cokolwiek powiedzieć. Potem blondyn zaczął go szarpać i Natsu zamknął oczy, przerażony, że jeszcze mu odwali i go uderzy, czy coś. Na jego szczęście do pokoju wszedł Gray... Dragneel od razu wcisnął się w najdalszy koniec kanapy, lekko drżąc i patrząc na Stinga z niedowierzaniem.
-J - ja nie chciałem ci nic zrobić! Ź - źle cię zrozumiałem... -Wydukał. Nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Nie po nim... -Przepraszam. -Wstał z kanapy i lekko się potykając, szybko opuścił gabinet.

~

Kiedy zostali sami w gabinecie, Sting odepchnął od siebie Graya.
- I widzisz, co narobiłeś, kretynie? - warknął na niego Fullbuster i wyszedł za Natsu, chcąc go uspokoić.
Za to blondyn stał na środku pokoju, ciężko oddychając. Dalej był zły, ale już powoli do niego docierało, jaką aferę przed chwilą zrobił. Sam się po sobie nie spodziewał takiego zachowania. Chyba miał lekką obsesję na punkcie Natsu...
~
 Natsu nie wiedział, co ze sobą zrobić. Do baru nie mógł iść, bo by jeszcze zobaczyli, w jakim jest stanie i ochroniarze chcieliby mu pomóc, czy coś... A chciał być sam. Jedynym racjonalnym miejscem był kibel. Wszedł do niego i usiadł przy jednej ze ścian. Podciągnął kolana do klatki piersiowej i lekko drżąc, wpatrywał się w pustą przestrzeń. Czemu Stingowi tak odwaliło? Przecież widział chyba, że nie jest do końca trzeźwy, więc powinien zrozumieć... A on był taki agresywny.... Natsu sam nie wiedział, co o tym myśleć. Z tego wszystkiego po jego policzku zleciała pojedyncza łza i czuł, że oczy go zaczynają szczypać. Cholera, podchodzi do sprawy zbyt emocjonalnie...

~

Gray nie znalazł Natsu nigdzie na głównej sali, więc - z braku lepszych pomysłów - poszedł do łazienki. Nie zdziwił się, gdy zobaczył chłopaka płaczącego pod jedną ze ścian. Ścisnęło mu się serce. Szybko do niego podszedł i kucnął przed nim, wycierając mu delikatnym ruchem łzy z twarzy.
- Wiem, zabolało cię jego zachowanie - powiedział cichym i łagodnym głosem. - Jest zazdrosny o ciebie, a to dobra cecha, dopóki nie zacznie się przeginać. Nie będę ci mówił, że będzie dobrze, bo to najgłupsze słowa, jakie można powiedzieć cierpiącej osobie. - Pogłaskał go po głowie, chcąc dodać mu otuchy.
~
Natsu zdziwił się lekko, gdy Gray przyszedł tu za nim i zaczął pocieszać. Szybko wytarł sobie twarz rękawem i spróbował się opanować.
-Ja... po prostu go nie rozumiem. Znamy się tyle lat, a on nigdy nie zachowywał się w stosunku do mnie agresywnie... -Przygryzł dolną wargę. -Jednak nie powinienem mieszać się z nim w związek. Psuję tylko naszą przyjaźń. -Głos mu się lekko załamał. Może i dramatyzował... ale prawda była taka, że nigdy nie widział tak wkurzonego blondyna.

~

- Nie znam Stinga tak dobrze jak ty. Nie wiem, jaki jest zazwyczaj, znam go tylko z pracy i rzadko ze sobą gadamy, gdyż on zwyczajnie mnie nie znosi... - Podrapał się po głowie. - Mimo wszystko uważam, że jeżeli takie coś się powtórzy, powinieneś wrócić do przyjaźni, o ile będzie się dało. Ten facet jest chyba niezrównoważony psychicznie. - Pogłaskał go po ramieniu, chcąc dać mu tym znać, że nie jest sam.
~
-Um... nie wiem czy się będzie dało wrócić do przyjaźni... Po tym dzisiejszym, czuję, że prędzej by mnie wysłał do szpitala niż dał odejść, ugh... -Spojrzał na Graya pustym wyrazem twarzy. A miał taką nadzieję, że wreszcie trafił mu się ideał chłopaka i, że to będzie związek na resztę życia... Teraz bał się śpieszyć z taką myślą. Poczuł się cholernie niepewnie. To wszystko było takie dziwne... -A czemu Sting cię nie lubi, to się domyślam... -Westchnął. -Bo kiedyś mi się podobałeś i pewnie traktował cię jako zagrożenie... a ja głupi nie wiedziałem, że on coś do mnie czuje. -Jak już być szczerym, to do końca.

~

- Mam podobny problem, tyle że ja nie jestem w związku z tą osobą i nawet nic do siebie nie czujemy. - Westchnął ciężko. Wiedział, że Natsu domyśli się, o czym mówił. - Natsu, jeśli by się coś działo, to powiedz mi. Policzę się ze Stingiem - obiecał. I zamierzał dotrzymać słowa. Odczuł nagłą potrzebę chronienia Dragneela. Przynajmniej będzie mógł się do czegoś przydać.
Po chwili zamrugał, zaskoczony, gdy usłyszał to wyznanie. Nie spodziewał się tego.
- Och. To wszystko jasne - odpowiedział ostrożnie po dłuższej chwili.
~
Natsu nic nie odpowiedział Grayowi na pierwsze zdanie. Doskonale wiedział, o czym mówił. Wystarczająco wtedy zobaczył...
-Nie... Jakoś sobie poradzę. Nie chcę cię mieszać w swoje problemy. -Uśmiechnął się do niego z wdzięcznością za tą troskę. -I wybacz, musiałem cię chyba przestraszyć tym, co o tobie powiedziałem... -Zaśmiał się cicho.

~

- Ale ja mówię poważnie. Nie chcę patrzeć, jak cierpisz. - Popatrzył na niego z powagą. Naprawdę chciał pomóc Natsu, ale nie wiedział, jak. - Nie, nie wystraszyłeś. - Zaśmiał się cicho. - Tylko zaskoczyłeś. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że ci się podobałem - odparł, zgodnie z prawdą.
~
Uśmiechnął się lekko, ciesząc się, że może znaleźć oparcie w Grayu.
-Serio? -Popatrzył na niego głupio. -Nic nie zauważyłeś, nawet jak prosiłem cię w dzień w dzień na pogadanki? Przystawiałem się do ciebie chyba z miesiąc. Jestem fatalnym podrywaczem. -Zaśmiał się, nieco rozbawiony.

~

- No akurat TO mnie trochę dziwiło. I te zdjęcia... - zaczął i nagle przewał, posyłając Natsu pełne zrozumienia spojrzenie. - No nie pierdol. To PO TO ci były te zdjęcia? - zapytał, ledwo powstrzymując się od śmiechu. - Nie wiem, jak mogłem niczego nie dostrzec. Jestem jakiś ślepy - stwierdził.
~
-No wybacz. Teraz, jak ci o tym mówię, to mi głupio. - Natsu również parsknął śmiechem, śmiejąc się z własnej głupoty. -I tak. Jesteś ślepy. Ale ja też, bo kiedy ja gadałem o tobie Stingowi, ten skręcał się pewnie ze złości, bo nie zauważyłem, że on coś do mnie ma. -Zachichotał lekko. -Jesteśmy tacy głupi...

~

- Jak widać naprawdę nie potrafimy dostrzec tego, że ktoś okazuje nam względy. - Uśmiechnął się lekko. - Najlepiej byłoby walnąć prosto z mostu "podobasz mi się". Wtedy zrozumiałbym przekaz. - Wyszczerzył zęby. - Tak samo, jakby tobie powiedział tak Sting. To by wiele zmieniło.
~
-No w sumie to... mój związek ze Stingiem zaczął się dość nietypowo. Widzisz... Kilka dni temu miałem jakiegoś doła życiowego z powodu braku związków i zacząłem żalić się Stingowi i prosić go, czy aby nie mógł ci jakoś przekazać tego, że coś do ciebie mam. Wkurzył się tylko, czego nie zrozumiałem. I potem powiedziałem mu, że jak mi nie pomoże to pójdę do ciebie i cię prosto z mostu poproszę, żebyś mnie przeleciał, czy coś i wtedy Sting wkurzył się jeszcze bardziej i... skończyło się na tym, że przespałem się z nim. Potem wyznał mi uczucia i... jakoś poszło. -Wzruszył ramionami.

~

Gray słuchał go uważnie, a z każdą kolejną sekundą na jego twarz wypływała bardzo głupia mina i lekki rumieniec.
- E - ech? Serio chciałeś mnie zapytać, czy cię przelecę? Nie wierzę! - Spojrzał na niego ze zdziwieniem. To byłoby dość... interesujące, dostać taką propozycję od szefa. Chociaż pewnie Gray i tak by odmówił. Chciał pozostać wiecznym prawiczkiem, ale Laxus mu to uniemożliwił!
- Rzeczywiście, dosyć nietypowo zaczęliście wasz związek. Miejmy nadzieję, że Sting się ogarnie i zobaczy, że przez swoje zachowanie może cię stracić.
~
- No na serio. -Zaśmiał się lekko z reakcji Graya. Chociaż... gdyby również jemu ktoś powiedział coś takiego, miałby podobne zdziwko. -Po jakimś czasie byłem przekonany, że w ogóle nie podzielasz mojego zainteresowania, więc... byłem na tyle zdesperowany, że chciałem już tylko seksu. Mam pecha w związkach, przyzwyczaiłem się. -Wzruszył ramionami. -I też mam nadzieję, że się ogarnie... Może tylko go poniosło... tak trochę... -Wymamrotał, wbijając wzrok w kolana.

~

- Och, poważnie? - Zdziwił się. - Nieźle. Wiesz, ja nigdy nie potrafiłem dostrzec, czy ktoś się mną interesuje. Sam nikim się zbytnio nigdy nie interesowałem... - wyznał, lekko zażenowany. - Nie odczuwałem do nikogo pociągu, nawet seksualnego... I tak jest do tej pory. - Uśmiechnął się, chociaż nadal nie był zbyt pewny tego, czy dobrze robi, mówiąc to. - A co do Stinga... Pewnie tak jest.
~
Natsu słuchał go uważnie, lekko dziwiąc się wyznaniem czarnowłosego.
-Ja za to wręcz przeciwnie. Zawsze chciałem mieć chłopaka i nawet kilku miałem... -Zaśmiał się lekko, lecz nagle posmutniał. -Teraz żałuję, bo... Widzisz... Źle wspominam moje związki...-Westchnął, zastanawiając się, jak to powiedzieć. Prosto z mostu chyba najlepiej? -Mój pierwszy chłopak zerwał ze mną, bo bał się przyznać, że jest homo... presja społeczeństwa i te sprawy. To tylko udowadnia fakt, że nie czuł do mnie nic specjalnego, skoro poddał się tak szybko. Ale... nie winię go za to. Strach o własną opinię jestem jeszcze w stanie zrozumieć. -Przerwał na chwilę, po czym kontynuował. -Mój drugi chłopak okazał się być ćpunem, więc sam z nim zerwałem, bojąc się trochę o własną osobę... Nic specjalnego. Kolejny zawód. -Ponownie przerwał i teraz wbił wzrok w podłogę. -Ale mój trzeci chłopak... Był biseksualny. To nic złego, ale... rzucił mnie dla jakiejś laski. Dowiedziałem się jedynie, że był ze mną dla seksu, a wszystko, co mi mówił... było kłamstwem. -Każde słowo wypowiadał coraz cichszym tonem, czując ból serca, mówiąc o tej przeszłości. -Dlatego mam nadzieję, że Sting się ogarnie. Do kompletu brakowało mi jedynie chłopaka, który znęcał się nade mną fizycznie. -Zaśmiał się cicho, ze słyszalnym sarkazmem w głosie.

~

Gray wysłuchał każdego słowa Natsu... i zaczął mu współczuć. Według niego Sting był typem, który nigdy się nie opanuje, ale wolał nie dobijać Dragneela. Już i tak miał nieciekawą przeszłość.
- Po prostu dokonywałeś złych wyborów. Miejmy nadzieję, że ten będzie dobry. - Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco. W ty momencie do łazienki wszedł Sting, który wyglądał na wkurzonego i skruszonego jednocześnie.
- Gray, mógłbyś nas zostawić samych? - zapytał cicho, wbijając wzrok w podłogę.
Fullbuster wstał i popatrzył pytająco na Natsu. Sam wolałby zostać, żeby blondyn nic nie odwalił, ale decyzja należała do różowowłosego.
~
Natsu spiął się lekko, gdy zobaczył wkurzonego Stinga. Nie chciał zostać z nim teraz sam na sam, ale... coś w jego spojrzeniu skłoniło go do podjęcia ryzyka. Pokiwał lekko głową Grayowi, na znak, że da sobie radę.

~

Gray - dość niechętnie - opuścił łazienkę, stając zaraz za drzwiami. Tak w razie czego.
Sting odetchnął głęboko i zbliżył się do Natsu, dość niepewnie.
- Ja... Nie wiem, co powiedzieć, bo wiem, że zwykłe przeprosiny nie wystarczą. Zraniłem cię i prawie skrzywdziłem przez swoją zazdrość - mówił, patrząc mu w oczy z widocznym bólem. - Ale to wszystko dlatego, że... boję się ciebie stracić. - Ukucnął przy nim. - Cały czas się boję, że zmienisz zdanie i po prostu nie będziesz chciał ze mną być...
~
Natsu słuchał słów chłopaka w ciszy, dając mu się wytłumaczyć. Gdy przy nim kucnął, posłał mu smutne spojrzenie, ale też nikle się uśmiechnął.
-Po prostu nie rób tego więcej, dobrze? -Spytał dość cichym głosem, prawie, że niepewnym. -Przecież powiedziałem ci, że cię kocham. Po za tym jesteśmy też przyjaciółmi. Naprawdę myślisz, że mógłbym być takim dupkiem i cię zdradzić? -Szepnął, ciągle patrząc mu w oczy.

~

Nie spuszczał wzroku przez cały czas, z każdą chwilą coraz bardziej niezdecydowany. Chciał mu wierzyć, ale po prostu się bał...
- Nie chcę więcej tego robić. Ufam ci. Naprawdę. Wierzę w twoje słowa, jednak nic nie mogę poradzić na to, że zaraz się denerwuję, gdy widzę cię rozmawiającego z kimś innym... - Odetchnął głęboko, zbierając myśli. - Po prostu... Chyba zbyt wiele lat to wszystko w sobie dusiłem, a teraz znajduje to swoje ujście, kiedy wreszcie moje marzenie się spełniło. - Pogłaskał go po policzku. - Kocham cię, Natsu. Naprawdę nie chcę cię ranić.
~
Natsu miał mieszane uczucia w związku z tym wyznaniem. Cieszył się, że blondyn żywi do niego mocne i szczere uczucie, ale...
-Co masz na myśli, mówiąc, że... denerwujesz się, jak z kimś rozmawiam? -Spytał niepewnie. -Rozmowa to nie zdrada. Nie możesz tak myśleć, bo taka zazdrość może zniszczyć nasz związek, a ja tego nie chcę, wiesz? Też cię kocham, Sting. -Popatrzył na niego czule. -Uspokój się, dobra? Gray się zgodził jutro przejąć lokal, więc wreszcie mamy okazję iść na randkę... -Dodał, uśmiechając się lekko, chcąc zmienić temat.

~

- To nie tak, że chcę mieć ciebie na wyłączność, żebyś rozmawiał wyłącznie ze mną. Po prostu... Ten strach, że zostawisz mnie dla kogoś innego... - Pokręcił głową, nie kończąc myśli. Przytulił go do siebie, podłamany. - Uspokoję się. Postaram się - obiecał. - Cieszę się, że nareszcie pójdziemy na tą randkę. Postaram się zrekompensować ci to wszystko.
~
- Dla kogo miałbym cię zostawić? I tak nikt inny się mną nie interesuje. -Zaśmiał się lekko, odwzajemniając uścisk. Wtulił głowę w zagięcie jego szyi, ciesząc się, że wreszcie odzyskał "dawnego Stinga". Takiego, jakiego od zawsze znał. Nie agresywnego, lecz kochającego. -Ja też. Masz już pomysł gdzie pójdziemy?

~

Głaskał go po głowie, zadowolony z tego, że Natsu mu tak jakby wybaczył.
- Myślałem o tym, żeby najpierw pójść na piknik, potem do kina, pochodzić po mieście... a na koniec pooglądać gwiazdy przy jakimś dobrym winie. - Uśmiechnął się lekko, tuląc go do siebie.
~
Natsu słuchał tego planu... a na jego ustach zaczął się formować coraz większy uśmiech. To naprawdę brzmiało miło i romantycznie. Nikt nigdy nie zabrał go na taką randkę... Odsunął się lekko od blondyna, by spojrzeć mu w oczy.
-Brzmi świetnie. -Pocałował go lekko w usta, naprawdę szczęśliwy. Chciał zapomnieć już o tamtym przykrym incydencie sprzed kilkunastu minut...

~

Odwzajemnił pocałunek, niespiesznie.
- Cieszę cię, że ten pomysł przypadł ci do gustu. Chcę, żeby było miło, romantycznie i słodko. - Uśmiechnął się do niego czule. Naprawdę chciał, żeby tak było. Nawet jeśli coś mu się nie spodoba, powstrzyma swoje humorki. Dla Natsu.
~
-W takim razie nie mogę się już doczekać. -Zaśmiał się lekko i pocałował blondyna w policzek. -Ach, i jeszcze jedno. -Przypomniał sobie o czymś i przygryzł wargę. -Gray prosił mnie, czy mógłbym mu użyczyć z pewnych przyczyn gabinetu, na kilka dni. Zgodziłem się, więc póki co musimy na noc jeździć do domu... -Powiedział szybko i serce mu mocniej zabiło. Nie chciał, żeby Sting znów się na niego zdenerwował...

~

Sting pohamował złość. Znowu Fullbuster, oczywiście. Psuł wszystko.
- Nie ma problemu. Jakoś sobie poradzimy bez gabinetu te kilka dni. - Uśmiechnął się lekko. - Nie będę się dopytywał, o co chodzi, bo to tylko jego sprawa, a tobie powiedział o tym tylko dlatego, że jesteś szefem, więc... - Lekko wzruszył ramionami.
~
-Naprawdę nie jesteś zły? -Zamrugał, lecz po chwili uśmiechnął się szeroko. -Cieszę się, że rozumiesz. -Pocałował go znów lekko w usta i wtulił się w niego mocniej. Zerwał pocałunek i znów zanurzył głowę w zagłębiu jego szyi, przyczepiając się do niego jak pijawka. Chyba naprawdę brakowało mu czułości...

~

- Dlaczego miałbym być zły? Gray nie prosiłby cię o udostępnienie gabinetu, gdyby nie miał powodu - stwierdził. Naprawdę tak sądził, jednak nienawiść do tego kolesia aż z niego kipiała... Nie mógł nic na to poradzić. Przytulił go mocniej i przymknął oczy, rozkoszując się jego bliskością.

~

-Masz rację. Ma dobry powód. -Szepnął cicho, mocniej się do niego tuląc. Zacisnął uchwyt na jego koszulce i wdychał jego zapach... Sting naprawdę ładnie pachniał. Do tego był dobrze zbudowany, ciepły i taki mięciusi, milusi... Tak bardzo, że Natsu mógłby zasnąć w jego objęciach. Nie mógł już się doczekać ich randki. Westchnął, rozkoszując się jego bliskością. Naprawdę go kochał.



~Iris & Misuzu