niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 11.

Krótko dziś. Misaki, doczekałaś się.. xD


Gray był padnięty. Same występy sporo go kosztowały, ale klienci byli wyraźnie z nich zadowoleni. Opieka nad lokalem też była trudna. Ochroniarze wywalili z baru około pięciu klientów za zachowanie.
- Możesz iść, Geniu. Poradzę sobie. – Uśmiechnął się nikle do ochroniarza, który chciał mu ze wszystkim pomóc. Zostało jeszcze zamknięcie i przetarcie stolików, za które Fullbuster właśnie się wziął. W pewnym momencie usłyszał, że drzwi się otwierają i zamykają. Nawet nie odwrócił się, aby zobaczyć, kto to.
- Zapomniałeś czegoś, Geniu? – rzucił w przestrzeń.
~
-A no, zapomniałem. Ciebie. -Warknęła wkurzona postać, zamykając drzwi od wewnątrz na zamek. Zbliżył się kilka kroków w stronę Fullbustera, zgrzytając zębami ze złości. -Możesz mi wyjaśnić, czemu, do cholery, nie było cię wczoraj w nocy i cały dzisiejszy dzień w domu? I nic mi nie powiedziałeś? -Zmrużył oczy. Brak posłuszeństwa był najmniej tolerowaną przez niego cechą.

~

Spiął się automatycznie, gdy usłyszał ten dobrze znany mu głos. Szybko odwrócił się przodem do niego, wystraszony.
- J - ja... Zostałem poproszony o zaopiekowanie się lokalem. - Okrążył stolik, chcąc się od niego jakoś odciąć. - Wczoraj już nie opłacało mi się wracać do domu... - Kłamał jak z nut. Nie chciał, żeby Laxus się domyślił, że Gray chwilowo tu zamieszkał. Inaczej tym bardziej byłoby po nim.
~
-Masz mój numer. Mogłeś mnie poinformować. -Warknął, powoli się do niego zbliżając. -Przez ciebie niepotrzebnie tracę czas! -Krzyknął, wkurzony. Podszedł do stolika, za którym ukrywał się Fullbuster i... silnym ruchem wywalił go, więc miał już prostą drogę do czarnowłosego. Szybko do niego podszedł i złapał za koszulkę, podnosząc go lekko nad ziemię. -Co ty sobie wyobrażasz, hm? -Spytał przerażającym tonem głosu prosto do jego ucha.

~

Z jękiem upadł na podłogę, coraz bardziej wystraszony. Stolik też w niego uderzył, ale go nie przygniótł. Do tego... Laxus był naprawdę wkurwiony.
- Przepraszam, nie pomyślałem o tym! - powiedział, spanikowany. W tym momencie żałował, że odesłał Genia do domu jeszcze przed zamknięciem lokalu.
~
-Myślałem, że mamy umowę, młody. -Wysyczał. Trzymał go mocno za koszulkę, nerwowo zaciskając pięści. -Posłuszeństwo w zamian za delikatność. Cóż... widocznie zmieniłeś zdanie. -Wzruszył ramionami i nagle uderzył go mocno z pięści w żebra, posyłając go znów na podłogę. -Lubisz ból? -Spytał z sarkazmem, przygniatając go stopą do posadzki. -Bo... dziś zaznasz go sporo, skarbie. -Schylił się i wyszeptał mu do ucha z uśmieszkiem na ustach.

~

Jęknął z bólu, zaskoczony. Nie spodziewał się, że blondyn go uderzy... Do tej pory nigdy tego nie zrobił.
- Laxus, błagam, nie... - wydusił z siebie. W jego oczach było widać zwierzęcy strach. - Będę cię informował o wszystkim, już znam konsekwencje nieposłuszeństwa... Proszę, odpuść mi ten jedyny raz... - Głos mu się załamał. Do tego stopnia sparaliżował go strach, że nawet nie mógł się ruszyć.
~
-Już ci raz odpuściłem, pamiętasz? Byłem miły i wyrozumiały... ale jeśli nie chcesz spełniać swojej części umowy, to ona nie ma sensu. -Zawarczał i wbił mocniej w niego stopę, gwożdżąc do posadzki. -Pies, który nie słucha właściciela, musi ponieść karę. -Zaśmiał się i uderzył pięścią w... podłogę, milimetr od jego głowy.

~

Wydobył z siebie nieartykułowany dźwięk. Serce biło mu tak, jakby miało za chwilę wyskoczyć z piersi. Gwałtownie odwrócił głowę w bok, z lekko opóźnionym zapłonem.
- N - nie jestem psem - zaprotestował słabo, chociaż wiedział, że to może tylko pogorszyć sprawę. Chociaż... chyba nie dało się jej pogorszyć.
~
-Oj, ale ci mogę udowodnić, ze jednak jesteś. -Zacmokał i zabrał z niego nogę. Pociągnął go za koszulkę, zmuszając, by podniósł się do pozycji siedzącej i... uderzył go pięścią w policzek, co poskutkowało, że głowa przekręciła mu się mocno w druga stronę. -Jesteś nikim, a do tego jesteś głupi... Trzeba było uciekać? -Zaśmiał się. -Wtedy załatwilibyśmy wszystko bez przemocy... ale jak tak... -Pokręcił głową, rozbawiony.

~

Syknął z bólu i zacisnął mocno zęby, jednocześnie usiłując powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Mimo wszystko to słowa raniły mocniej, niż cokolwiek innego. To prawda, był idiotą, bo wierzył, że jak się tu przeniesie, to Laxus nie będzie miał do niego dostępu. Znowu się pomylił.
- Nie uciekłem - wyszeptał bez przekonania. I tak blondyn nie wierzył w to kłamstwo, ale...
~
-Hm, oczywiście, że nie uciekłeś. Po prostu lubisz nocować w tym klubie, prawda? Lubisz tańczyć dla widowni, lubisz to miejsce i ludzi... wiec polubisz i to. -Zaśmiał się i zaczął zrywać z niego ciuchy, aż rozebrał go całkowicie. Przygwoździł go swym ciałem do posadzki i oblizał lubieżnie wargi. -Szkoda, że jest z ciebie taka dziwka. Tak to może i bym cię polubił. Ale... dziwki lubią seks, więc spokojnie. Zerżnę cię tak, że nie będziesz mógł chodzić. -Zaśmiał się i zaczął rozpinać swoje spodnie.

~

- Nie jestem dziwką - powiedział, chociaż nie był tego taki pewien po tym wszystkim...
Zakrył twarz dłońmi, nie chcąc, aby Laxus widział jego łzy, których nie potrafił już pohamować. - Nie lubię mojej pracy - dodał, jakby chcąc się usprawiedliwić i przekonać do tych słów samego siebie. Próbował też nastawić się psychicznie na ból, który miał zamiar zaserwować mu blondyn.
~
-Jesteś. -Zaśmiał się ponownie, gdy zdjął już z siebie spodnie. -Proponowałem ci pracę u siebie, ale odmówiłeś, bo stwierdziłeś, że lubisz tutejsze miejsce i ludzi. Mylę się? -Spojrzał na niego z powątpieniem. Fullbuster był głupi i zaprzeczał sam sobie. -Patrz, jak do ciebie mówię. -Warknął i zabrał mu ręce z twarzy. -Chcę widzieć twoje łzy... To jest kara. -Posłał mu zadziorny uśmieszek.

~

- Powiedziałem to tylko dlatego, że nie przyznaję się obcym, co tak naprawdę myślę o tej robocie, bo każdy sądzi, że ją lubię - wyjaśnił cicho, odwracając wzrok w bok. - Lubienie ludzi i miejsca to całkiem inna sprawa, niż lubienie pracy... - dodał po chwili, próbując zapanować nad głosem i łzami, które jak na złość nie chciały przestać płynąć.
~
Laxus spoglądał na niego poważnym wzrokiem, nic nie mówiąc. Może i coś w tej jego paplaninie było. O, ironio! Laxus byłby nawet w stanie zacząć mu współczuć, gdyby nie jeden szczegół... Był wobec niego nieposłuszny. A to wkurzało blondyna bardziej, niż cokolwiek innego. Nie umiał wybaczyć komuś takiego zachowania. Po prostu nie umiał. Po kilkunastu sekundach ciszy, wbił się mocno w niego, aż do końca, praktycznie z zaskoczenia. Cały czas patrzył mu w twarz... bez większych emocji.

~

Krzyknął rozdzierająco, kompletnie nieprzygotowany na takie coś. To tak cholernie bolało! Zacisnął powieki, a jego ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Nie potrafił wydusić z siebie ani słowa, zaślepiony bólem. Zapamiętać na przyszłość: nigdy więcej nie sprzeciwiać się Laxusowi i przed nim nie uciekać. Nigdy.
~
Laxus nie przejął się zbytnio jego nagłym atakiem płaczu. Od razu zaczął się w nim mocno poruszać, narzucając szybkie tempo. Złapał go za biodra, wbijając paznokcie w jego skórę. Spoglądał na jego zalaną łzami twarz i... nic. Nie ruszało go to. Ale też tym momencie nie przynosiło większej radości. Po prostu... pustka.

~

Bolało. Aż za bardzo. Czy istnieją jakiekolwiek granice tego piekielnego uczucia? Gray miał w tym momencie wrażenie, że nie. Łzy lały mu się z oczu, a on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Z jego ust wydobywały się zduszone krzyki i jęki. Miał dość. Tak bardzo pragnął w tym momencie umrzeć...
~
Uderzał w niego mocniej, chcąc widzieć tą zalaną łzami twarz. Może i nie miał teraz na ustach zadowolonego uśmieszku, ale... czuł satysfakcję. Z władzy, dominacji oraz uczucia ukarania swego nieposłusznego zwierzątka. Warknął, wbijając się w niego, aż po jądra. Czuł, jak wnętrze Graya staje się lekko mokre... pewnie od krwi. Wbił mocniej paznokcie w jego biodra, również dokopując się do tej niesamowitej według niego substancji. Napawał się tym uczuciem, aż po kilku minutach... doszedł w jego wnętrzu z westchnieniem. Wyszedł z niego bez słowa, nadal. Wstał i ubrał się, patrząc na niego z góry jak na jakiś gorszy rodzaj zwierzęcia. Skrzywił się i nie mógł się powstrzymać przed lekkim kopnięciem go nogą.

~

Krzyczał, dopóki głos nie odmówił mu posłuszeństwa. Teraz już nawet nie potrafił ocenić, gdzie znajduje się źródło tego cholernego bólu. Nie mógł się ruszyć, nawet kiedy Laxus już z niego wyszedł. Jęknął cicho, kiedy blondyn jeszcze w dodatku go kopnął. Niby lekko, ale jednak. Popatrzył na niego z bólem. Nawet nie potrafił okazać mu nienawiści... a to było jeszcze gorsze.
- Skoro już ci ulżyło, to możesz iść - powiedział drżącym i zachrypniętym głosem. Chciał zostać teraz sam. Dorwać jakieś ostre narzędzie. I po prostu się zapierdolić.
~
-Och, nie martw się. I tak miałem zamiar już iść. -Prychnął. -I nie radzę ci jeszcze raz mi się przeciwstawiać. Nie byłem dziś dla ciebie jeszcze najgorszy. Uwierz, stać mnie na więcej. -Zaśmiał się lekko. -Twoja sprawa, że spieprzyłeś to, że nawet zacząłem cię lubić. Niestety, pokazałeś brak szacunku wobec mnie, więc... nasze relacje będą wyglądać od teraz podobnie do dziś. -Oznajmił mu, patrząc na niego jak na śmiecia. Po chwili odwrócił się i skierował do drzwi. Po drodze wywalił jeszcze jeden stolik, śmiejąc się wrednie.
-Posprzątaj tu, dziwko. Lepiej, żeby nikt o nic nie pytał. Lepiej... dla TWOJEGO dobra. -Uśmiechnął się ostatni raz i... tak po prostu wyszedł.



~Misuzu & Iris

2 komentarze:

  1. Jesteście okrutne. Czemu tak bardzo dręczycie biednego Grey'a? (Ja wcale nie czytałam tego z sadystycznym uśmieszkiem na twarzy. Wcale.)

    OdpowiedzUsuń
  2. JNaqwnalknsoqn Nareszcie *-*
    Jestem dziwna - jestem podjarana po przeczytaniu tego rozdziału Q.Q
    Biedny Gray.. Trochę mi współczuje..
    No ale kurwa jaki z niego idiota przecież wiedział jaki jest Laxus -,-
    I mógł nie uciekac...
    XDDD
    I jeszcze że Laxusa na więcej stac heuehueheue :3333
    I ja chce więcej ^^
    Po prostu kofam was i tego bloga <333
    Przesyłam pozdrowienia i przytulaski * ściskam mocno *
    :DD

    OdpowiedzUsuń